Obudziliśmy sie późnym rankiem, kiedy slonce było juz wysoko. Wcześniej nie mogliśmy sobie na to pozwolić, ponieważ od wybuchu apokalipsy dręczyły nas leki i koszmary, ze zaraz cos sie stanie, teraz tak nie tło, było inaczej, zupełnie inaczej. Odchylilam lekko głowę spod kołdry, tom był przytulony do mnie, wie cicho wymknelam sie z jego objęć, wstałam i delikatnie uchylając drzwi poszłam na dol. Tam byli juz wszyscy, mieli znakomite Humory co dawało sie poznać po uśmiechach na twarzach i wesołych rozmowach. Pierwsza zobaczyła mnie Maria, która szybko podbiegła do mnie i wzięła na bok, wiedziała, tę noc spędziłam w pokoju sama z Tomem odrazu chciała sie dowiedziec wszystkiego, lecz ja nie miałam potrzeby powiedzenia jej wszystkiego dokładnie, opowiedziałam tylko część, była bardzo podekscytowana. Zaraz po tym wzięła mnie do kuchni i wspólnie przy śniadaniu zadecydowalismy ze trzeba wybrać sie w końcu do miasta. Zadeklarowałem sie, ze tym razem ja chce jechać i wtedy zobaczyłam gdy Dylan ponosi rękę mówiąc ze tez jedzie. Do miasta zazwyczaj wybieralismy sie parami, wiec wiecej osób nie było potrzebnych a pozatym chciałam sam na sam porozmawiać z przyjacielem.
CZYTASZ
A potem? Smierć
TerrorOpowieść o przetrwaniu, miłości, rodzinie, przyjaciołach, rozpaczy, smutku. Apokalipsa zombie dotknęła wszystkich