12. Bateria na wyczepaniu

72 8 3
                                    

Dni mijały, a ja każdego dnia zastanawiałem się jaka relacja łączy mnie i mojego anioła. To wszystko wydawało się takie skomplikowane, gdyż nie potrafiliśmy się odgadnąć, lecz ja czułem, że to coś wyjątkowego. Każdego dnia wymienialiśmy się wiadomościami, spędzaliśmy czas ze sobą w szkole, na przerwach oraz po nią. W czasie wolnym siedzieliśmy u mnie bądź w parku, a ostatnio Jimin znów zaczął uczyć się ze mną japońskiego. Coraz lepiej mu to wszystko wychodziło z czego rozpierała mnie duma.

Nie jadłem leków przez te wszystkie dni. Odkąd zdałem sobie sprawę, że obecność Jimina sprawia, że nie mam tego natłoku myśli, odstawiłem je całkowicie, sam. Nie powinienem, to był błąd, teraz to wiem, ale wcześniej nie wiedziałem. Czułem, że te leki tylko mnie otumaniają, sprawiają, że jestem jak zombie, które ledwo funkcjonuje na tym świcie. I prawda, wyglądałem jak osoba, która chciała umrzeć, ale czy tak było naprawdę? W moim umyśle było wiele rzeczy, nie zawsze byłem w stanie ogarnąć samego siebie, dlatego często wybuchałem złością, czy płaczem. Jednak z pomocą matki, dawałem sobie radę, a teraz tylko z pomocą mojego kumpla z klasy.

Wyszedłem z klasy i uśmiechnąłem się na wiadomość czarnowłosego chłopaka. Parka nie było dziś w szkole, mówił, że się przeziębił i nie był w stanie przyjść. Smutno się poczułem, gdyż miałem wrażenie, że ostatnio mnie zlewał. Nie było go na zajęciach od trzech dni, a ja traciłem energię, która spadała każdego dnia z powodu jego braku. Był jak moja osobista dawka energii, niczym energetyk dla sennego. Gdy go nie było przy mnie, gdy nie wadziłem go spory czas, czy miałem wrażenie, że mnie oszukuję, moje myśli przejmowały nade mną kontrole. Starałem się to olewać dopóki byłem w stanie, ale coraz częściej się poddawałem, jakby ktoś odłączył mnie od gniazdka. Pozwalałem, by Yuna kierowała moimi czynami, by Hoseok przeżywał za mnie to wszystko, na swój własny sposób. Chciałem pozwolić by Hosung przejął kontrole nad moimi myślami, ale on się nie pchał. Jakby uważał, że ma na to czas, jakby moje pozwolenie nic mu nie robiło. Ja tak chciałem by w tych ciężkich dnia on myślał za mnie, a nie ja. Ja nie chciałem istnieć jak musiałem, ja chciałem by te drobne ramiona czarnowłosego nastolatka mnie ratowały.

Przymknąłem na chwile oczy idąc korytarzem, ale szybko je otworzyłem, gdy zderzyłem się z kimś. Zerknąłem na osobnika, którego uderzyłem i chciałem się schylić by go przeprosić, lecz nie uczyniłem tego. Moje oczy skrzyżowały się z tęczówkami czarnowłosego, który jeszcze kilka minut temu napisał, że jest chory. Nie rozumiałem co się w obecnej chwili wydarzyło, dlaczego mnie okłamał?

— Jimin — wyszeptałem jego imię. Chłopak wyglądał na zaskoczonego, tym że się tu znajdowałem. Jakby nie wiem co dziwnego, że spotkał mnie pod toaletą, jesteśmy w szkole, a ja też potrzebuję załatwić swoje potrzeby fizjologiczne. — Nie jesteś chory? — podniosłem jedną z brwi do góry. Chciałem wyjaśnień.

— Yoongi. — Tylko tyle wypadło z jego ust. Prychnąłem i chciałem go minąć, lecz wtedy złapał mnie za nadgarstek. Odwróciłem się w jego stronę. Widziałem jak patrzy na mnie zakłopotany, a ja zasmucony jego zachowaniem. Myślałem, że jesteśmy przyjaciółmi. — Przepraszam — odparł. Te słowa jeszcze bardziej sprawiły, że poczułem się oszukany. Nie były szczere, patrzył w podłogę i zaciskał dłoń na moim nadgarstku, jakby chciał żebym mu nie uciekł.

— Okłamałeś mnie — stwierdziłem. — Myślałem, że jesteś moim przyjacielem — dodałem po chwili. Uścisk na ręce się rozluźnił, a ja bez problemu mogłem ją zabrać. Mój kumpel odgarnął czarne kosmyki z czoła i zaczesał je do tyłu. Dalej unikał ze mną kontaktu wzrokowego. — Lubisz mnie? — rzuciłem pytaniem, gdy chłopak milczał.

To chyba było pytanie za dziesięć punktów, gdyż chłopak odważył się na mnie spojrzeć. Jego oczy rozszerzyły się, a usta lekko uchyliły, lecz nie wyleciały z nich żadne słowa. Chyba już znałem swoją odpowiedź na pytanie. Prychnąłem tylko i przerzuciłem oczy w bok, udawałem, że wcale mnie to nie zabolało, ale kłamałem. Odwróciłem się i zacząłem podążać w sobie znanym kierunku, już zrezygnowałem z pójścia do toalety, ode chciało mi się wszystkiego, gdy te jego niepewnie spojrzenie mnie prześwietlało. Czułem na sobie jego wzrok jak odchodziłem, ale moje oczy już naszły łzami. W tym momencie straciłem moje źródło energii, moja bateria pozytywizmu właśnie padała.

Przewrotny Umysł {Yoonmin}Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz