W ostatnim czasie częściej chodziłem do kościoła, niż do szkoły. Przez co moje nieobecności stały się wręcz notoryczne i już nawet przylepili mi łatkę „A to nowość, że jesteś Yoongi", przerzucałem na to tylko oczami i nie komentowałem słów nauczycieli. Dla mnie i tak już nie było ratunku, przecież dyrektorka ostatnio jasno powiedziała, że nie ukończę tego roku, a koniec coraz bliżej.
Z Hyesun miałem jedną umowę, dochodzę ten rok i przepisze mnie do szkoły muzycznej w centrum miasta. Jednak, żeby się tam dostać trzeba mieć dobre oceny przez dwa semestry oraz na egzaminach końcowych. Nie wychodziłem na tym dobrze, do tego moje ciągłe ucieczki i zrywanie się z lekcji podważało to wszystko i moja muzyczna kariera wisiała na włosku. Wychodząc z domu moja matka tak naprawdę nie zdawała sobie sprawy, że nie idę nawet do niej, a jak jestem to na pierwszych godzinach, potem siedzę z moim nauczycielem pianina w kościele i tam gram. Uczył mnie naprawdę wiele i powtarzał, że mam ogromny talent i powonieniem iść w to jeszcze dalej i się nie poddawać. Mówił, że nawet osoba z moim schorzeniem jest w stanie żyć jak każdy inny człowiek. A ja mu wierzyłem, choć moje fanaberie nie były do końca przekonane. Gra na pianinie był jedynym z tych, gdzie pochłaniałem się całkowicie, oddając się jej jak tylko mogłem, umysłem, ciałem oraz duszą. Nie przestawałem grać nawet jak się pomyliłem, ksiądz mówił, że jeżeli będę grał na jakimś poważnym występem przed tłumem i się pomylę, a zagram dalej to nikt się niespostrzeganie. Gorzej będzie jak się zatrzymam i zacznę panikować.
Jednak każdego dnia zaczynałem wątpić, że ktokolwiek będzie chciał przyjąć pianistę bez szkoły. Starałem się tym nie przejmować, ale to było jedyne o czym mogłem myśleć. Nie mówiłem tego dla Jimina, który codziennie do mnie wypisywał i pytał o wszystko. Czasami o jakieś głupoty, czasami o jakieś fajne i ciekawe rzeczy. Czasami też do niego przychodziłem i bardziej poznałem jego ojca, który jakoś nie wyrażał chęci by poznać mnie. Dowiedział się tylko tyle, że jestem kolegą z klasy jego syna i nazywam się Min Yoongi, to było wszystko.
W domu nie robiłem za wiele. Nie uczyłem się, nie grałem, nie czytałem. Leżałem w łóżku i zastanawiałem się nad swoim dalszym losem. Muzyk od siedmiu boleści, który nie toż, że nie potrafi zdać szkoły to jeszcze ma problemy z głową, no kto by takiego chciał. Ukrywałem prawdziwego siebie przed światem, tylko po to by było mi lżej, a z dnia na dzień odczuwałem skutki tych działań. Przecież miało być lepiej. I z jednej strony rzeczywiście było. Nikt mi nie dokuczał, nie wytykał palcami i akceptował, tolerował mnie takiego jakim jestem, a z drugiej miałem tylko coraz większy mętlik w głowie. Hamowałem się przed większością swoich dziwnych odruchów czy mówieniem do fanaberii jakie sobie wykreowałem. Widziałem i słyszałem je tylko ja, a one słyszały mnie i innych. Lecz jakby ktoś popatrzył na to z boku, by uznał mnie za dziwadło, wariata, który gada sam do siebie i wymachuję rękami. Czy nie lepiej było ukryć moją chorobę i postarać się pracować nad nią? Może, ale bez leków nie było tak prosto. Gdy je brałem moich zjaw nie było, była cisza, perfekcyjna i piękna, ale jakaś za pusta. Nie było krzyków Yuny i mówienie mi ile zostało nam jeszcze żyć przez Hoseoka. Nie widziałem także pogrzebowej miny Hosunga, który ukrywał się w cieniu szafy. Biorąc leki nie miałem moich niewidzialnych przyjaciół, nie słyszałem ich i miałem porządek w głowie, ale to nie byłem ja, czułem się jakbym był kimś obcym. Lecz gdy nie brałem leków, które przepisał mi mój psychiatra działy się rzeczy różne. Czasami miałem stu procentową kontrolę nad moimi myślami i postaciami, czasami ją traciłem i dawałem się im. Pozwalałem by to one mnie kontrolowały, moje myśli, moje czyny i moje uczucia. Wtedy zazwyczaj czułem smutek i zmęczenie, chciałem się zabić i zniknąć, wyrządzić jakąkolwiek krzywdę sobie. Dlaczego sobie? Bo to ja byłem bezużyteczny i do wyrzucenia, nic nienadający się i zepsuty w środku chłopak z wielkimi marzeniami, które się nie spełnią. Właśnie tak się czułem każdego dnia, jak gówno, bez znaczenia osobą, którą można uznać za niewidzialną.
CZYTASZ
Przewrotny Umysł {Yoonmin}
Fanfiction🙂 ZAKOŃCZONE 🙃 Yoongi to młody nastolatek, który zachorował na schizofrenie. Nie może poradzić sobie z gnębiącymi go myślami, które każdego ranka budzą go oraz przychodzą w najmniej odpowiednim momencie. Jego matka się nie poddaje i stara się pomó...