— Co mam robić proszę księdza? — wydukałem pytanie, gdy położył dłoń na moim ramieniu. — Chcą się mnie pozbyć — wyszeptałem. Gula urosła w moim gardle, uniemożliwiając mi normalnie mówienie.
Ksiądz milczał przez dłuższą chwilę, co bardzo zaczęło mnie denerwować. Ta cisza trwała o wiele za długo, a w moim umyśle zaczęły zbierać się wszelakie zdania, jakie może mi powiedzieć. Bałem się. To były najgorsze minuty mojego życia.
— Pomogę ci Yoonig, pomogę.
Raptownie otworzyłem oczy. Szybko zaczerpnąłem powietrza przez usta, które blokowała mi maska tlenowa. Nie zastanawiając się nad niczym, wstałem gwałtownie do siadu i zerwałem maskę z twarzy. Od razu przybiegła do mnie moja matka, której włosy zaczęły łaskotać moją buzię, gdy tylko się do mnie przytuliła, obok widziałem jedną z pielęgniarek. Rozejrzałem się po pomieszczeniu. Blado żółte ściany, podłoga wyłożona najtańszymi płytkami oraz zapach stęchlizny. Tak byłem w szpitalu.
Czyli przeżyłem?
Cud czy nieszczęście?
Spojrzałem na matkę, która zaczęła płakać. Nie wiedziałem co się stało, ale ja wiedziałem za to co powiedział mi ksiądz. Nie sądziłem, że moja choroba zacznie się tak rozrastać i postępować, że moje fanaberię będą w stanie przemienić słowa wypowiedziane przez ludzi. Byłem święcie przekonany, że pobożny chce się mnie pozbyć, jak Jongho.
— Yoongi, kochanie. — Hyesun pogłaskała mnie po policzku. Czułem, że ją zawiodłem. — Miałeś wypadek, potrącił cię samochód — powiedziała mi. Patrzyłem na nią ze łzami w oczach. Znów narobiłem jej problemów, znów dałem ponieść się emocjom i moim myślom, zamiast zachować zimną krew. Ach, gdybym brał leki. — Doktor Park był u ciebie, jak spałeś — dodała po chwili. Dlaczego mój psychiatra był u mnie? To coś znaczyło.
Otworzyłem usta by o coś zapytać, lecz wtedy drzwi od sali się otworzyły, a przez nie wszedł Jongho. Od razu miałem panikę w oczach, przypominając sobie jego maila. Nie chciałem, bałem się i byłem przestraszony. Od razu przysunąłem się bliżej mojej rodzicielki i złapałem za jej dłonie. Patrzyłem jej głęboko w oczy, gdy pierwsze łzy wypadły z nich i zaczęły spływać po moich policzkach. Nie chciałem by mnie oddała.
— Mamo — wypowiedziałem szeptem. — Nie pozwól by mnie oddał — poprosiłem błagalnie. Tak bardzo się bałem samotności, że przestanie o mnie myśleć, że przestanie mnie kochać, że o mnie zapomni.
— Nikt cię nie będzie oddawać. — Jongho podszedł do mojego łózka i zasiadł na krzesełku obok niego. Spoglądałem nie ufnie na bruneta.
— Widziałem wiadomość, do mojej szkoły — zacząłem mówić. — Chcesz...
— Nie chce — wtrącił mi się w zdanie. Po chwili odciągnął trochę swoją kurtkę i sięgnął dłonią do wewnętrznej kieszeni. Wyjął z niej kopertę i położył ją na moich nogach. Popatrzyłem na kawałek papieru, a potem na mężczyznę. — To była wiadomość do siostry Taeh, z którą miałeś zajęcia z plastyki. — Przyglądałem się mu i zaciskałem dłoń matki. — Nie widziałeś całości, więc... Wydrukowałem ją i chciałem byś przeczytał — dodał po czym wstał z krzesełka i przeszedł na drugą stronę, by położyć dłoń na ramieniu mojej matki. Hyseun uśmiechnęła się do niego, a ja czułem, że właśnie przegrałem.
Wstałem i upadłem z powrotem.
— Kochanie — zaczęła moja mama i położyła wolną dłoń na tej mojej. Bałem się co chce mi powiedzieć, już i tak wiedziałem, że nie mam szans na to by się kłócić, by cokolwiek zmienić. Pozostało mi jedynie zgodzić się na to co powie. — Zostaniesz na oddziela kilka dni, dobrze? — spytała mnie. Popatrzyłem na ściany sali szpitalnej i znów wróciłem do niej wzrokiem. Byłem na oddziale psychiatrycznym. — Doktor Park Heejun będzie cię odwiedzać, a po tym zabierzemy cię do domu — mówiła spokojnie. Jej oczy również płakały, ja też nie powstrzymywałem łez.
CZYTASZ
Przewrotny Umysł {Yoonmin}
Fanfiction🙂 ZAKOŃCZONE 🙃 Yoongi to młody nastolatek, który zachorował na schizofrenie. Nie może poradzić sobie z gnębiącymi go myślami, które każdego ranka budzą go oraz przychodzą w najmniej odpowiednim momencie. Jego matka się nie poddaje i stara się pomó...