Kolejne dni były dla mnie niesamowicie przyjazne. I z niecierpliwością oczekiwałem soboty, która jak na złość nie chciała przyjść. A przynajmniej ja to tak odczuwałem. Dziś był czwartek, a to oznaczało, że za dwa dni przyjdzie do mnie Jimin i razem będziemy się uczyć japońskiego. No jak wspomniałem nastolatek miał najlepsze oceny, nawet z tego przedmiotu, a mimo to poprosił o pomoc. Co mu średniej brakuje do pięć zero? Bo innego powodu nie widzę.
Jednak to miało najmniejsze dla mnie w tamtym momencie znaczenie. Gdy leżałem na łóżku, Yuna siedziała na jego końcu z Hoseokiem i grali w karty, a Hosung jak zawsze ukrywał się w cieniu szafy. Czułem dzisiaj spokój. Miło też spędziłem dzień z matką, która zaczęła już zamawiać przez Internet ciuchy dla dziecka. Nawet nie wiedziała, czy to chłopiec czy dziewczynka, a już je kupywała. Nie miałem na nią słów, ale grając z nią w jednej drużynie (jak obiecałem) byłem z nią.
— Mam przeczucie, że oszukujesz — warknęła czarnowłosa myśl. Przyłożyła karty do swojej piersi, a Hoseok prychnął na jej oskarżenia.
— Po prostu nie umiesz w to grać — stwierdził i pokazał jej język.
Wiecie, jak na środek tygodnia, zauważyłem, że cała trójka była o dziwo spokojna. Nie namawiała mnie na samobójstwo (co oczywiście jest najlepszym rozwiązaniem w chwilach kryzysu), nie mówili mi prawdy, wyjętej z ludzkich ust oraz nie niszczyli stałej rzeczywistości. Dla mnie nie zawsze była stała, czasami na przykład: przedmioty lewitowały. Tak może i brzmi to zabawnie/fajnie, ale uwierzcie, że na dłuższą metę, nie jest to takie intrygujące. W końcu się przestraszysz i możesz komuś lub sobie zrobić krzywdę. Jestem niebezpieczny, a mimo to ludzie tacy jak ja żyją w normalny świecie. Nie da się nas rozróżnić. Zdałem sobie sprawę z tego, że nie jestem taki jedyny. Mój psychiatra uświadomił mnie o tym. Heejun powiedział wiele rzecz, które podnosiły mnie na duchu i oczywiście irytowały moje wykreowane myśli. No bo jak coś ma je zagłuszyć to stawiają bunt, to chyba logiczne. Trochę jak nastolatek, im więcej mu zabronisz, tym bardziej będzie w to brnął i robił na przekór.
— Yoonie — głos mojej matki spowodował, że podniosłem głowę do góry. Tak, leżałem bez jakiegokolwiek ruchu i to był wtedy dobry dzień. Podniosłem się do siadu, gdy ciemnowłosa kobieta weszła do środka mojego pokoju. — Jak się czujesz? — zapytała, a ja poniosłem jedną z brwi do góry.
— Uważasz, że takie pytanie skierowane do osoby chorej psychicznie, jest odpowiednie? — zapytałem. Czasami odpalał się we mnie jakiś filozof. Ale akurat w moim przypadku, to było słuszne pytanie. Jak może się czuć osoba chora psychiczne? Nijak. Ani to dobrze, ani to źle. Każdy dzień był walką z samym sobą o przeżycie. Jakbym toczył batalię z samym sobą i nigdy nie będę wiedział czy wygram ja, czy ja ten obok.
— Masz rację — położyła dłoń na moim kolanie. — Przepraszam — dodała z lekkim uśmiechem. Kochałem ją. Ale moje myśli nie zniknęły, po prostu nie zwracały na nas uwagi. Coś się zmieniało. Ja to wiedziałem, ale nie wspomniałem. — Masz jakieś plany na weekend? — zapytała gładząc moje kolano.
— Jimin przychodzi — odpowiedziałem od razu. Mój umysł od razu zaczął mi przedstawiać masę scenariuszy, jak może potoczyć się sobota spędzona z moim przyjacielem. — Będziemy uczyć się japońskiego — odparłem zerkając na matkę. Jej mina mówiła jasno, że jest ze mnie dumna.
— Cieszę się, że masz znajomych — odparła. Ten lekki uśmiech cały czas zdobił jej twarz, a ja lekko go odwzajemniłem. Czasami potrafiłem sam się kontrolować, może to dlatego nie zamknęli mnie w wariatkowie. Choć jestem święcie przekonany, że Jongho by się z tego ucieszył. Jakby moja matka postanowiła wpakować mnie w cztery, białe ściany.
CZYTASZ
Przewrotny Umysł {Yoonmin}
Fanfiction🙂 ZAKOŃCZONE 🙃 Yoongi to młody nastolatek, który zachorował na schizofrenie. Nie może poradzić sobie z gnębiącymi go myślami, które każdego ranka budzą go oraz przychodzą w najmniej odpowiednim momencie. Jego matka się nie poddaje i stara się pomó...