18. Nadaję na innych wibracjach

82 10 3
                                    

Półtorej roku później

Na wstępie muszę wam powiedzieć, że minęło sporo czasu.

Po moim wystąpieniu w szkole, pojechaliśmy z moją mamą i ojczymem na obiad. Muszę wam powiedzieć, że to był najlepszy obiad w moim życiu. Wszyscy rozmawialiśmy, śmieliśmy się i spędziliśmy najlepiej czas jak potrafiliśmy. Nigdy nie byłem bardziej szczęśliwy i nawet moje fanaberię były zadowolone.

Po wielu rzeczach, które się wydarzyły, oraz które przemyślałem, zdecydowałem się na leczenia. Regularnie odwiedzam psychiatrę Park Heejuna, biorę leki oraz się badam. Mam też coraz mniej myśli samobójczych. 

I to co ciekawe, dostałem dyplom ukończenia pierwszej liceum w prywatnej szkole. Dyrektorka po mojej przemowie i kilku innych sprawach, które wyszły z czasem oraz opinii publicznej, była wręcz zmuszona do wypisania go dla mnie. Siostra Taeh również się do tego przyczyniła, nie sądziłem, że aż tak przejęła się moją sprawą i to ona zorganizowała dla mnie zajęcia z pianina. Ksiądz również przyczynił się do tego, znał moją sytuację, a najlepsze w tym wszystkim było to, że mimo moich złego oraz nieodpowiedniego zachowania, stanął po mojej stronie. „ Mam schizofrenie, ale nie jestem nią"

Hyesun przepisała mnie do innej szkoły, do szkoły muzycznej. Tam uczę się grać na pianinie różnie kompozycję, a nawet pisać własne. Gram piosenki taty i tradycyjne. Występuję na różnych przyjęciach prywatnych, publicznych oraz charytatywnych. Ale te, które najbardziej mnie zachwycają to te, gdzie gram dla czarnowłosego chłopaka.

Z Jiminem zacząłem spotykać się na poważnie. Odkąd wyznał mi miłość, nasz związek wszedł na wyższy etap, co jeszcze bardziej mi się podobało. Niemalże każdą wolną chwilę spędzaliśmy razem. Rozmawialiśmy, całowaliśmy się albo chodziliśmy na spacery. Czas spędzony z nim, stawał się moim ulubionym i to się nie zmieniło.

Mam też brata. Ma na imię Jooheon i jest takim małym szkrabem. Bałem się, że będę o niego zazdrosny, że będę go wypierał i dostawał ataków paniki czy histerii, na sam jego widok, czy jak moja matka będzie poświęcać mu uwagę. Przerażałem się tym co się stanie jak przyjdzie na świat, ale zakochałem się w nim. W tym wszystkim co robił.

— Yoongi! — Krzyknęła moja matka, gdy przestałem grać na trzynogim instrumencie muzycznym i zdjąłem dłonie z pianina. — Yoongi! — powtórzyła, jakby nie mogła po mnie przyjść na górę, tylko krzyczy.

— Co?! — odkrzyknąłem, nawet nie wstając ze stołka. Zerknąłem na nuty i uśmiechnąłem się lekko. Grałem codziennie tą jedną piosenkę mojego taty, jakby tym sposobem chciał mu podziękować za wszystko.

— Zejdź na dół, zaraz będą się zbierać goście! — odpowiedziała na moje pytanie. Westchnąłem i przeczesałem dłonią swoje blond kosmyki. Uśmiechnąłem się lekko na myśl, że dziś znów spotkam się z Jiminem.

Moja matka wraz z Jonugho wyprawiali dziś pierwsze urodziny Jooheona. Zaprosili kilka osób, między innymi Jimina — mojego ukochanego. Szczerze to nie spodziewałem się, że przyjmą go tak dobrze, traktowali go jak członka rodziny, co bardzo ceniłem. Zaproszenie również dostała siostra mojego oczyma, ksiądz, który udzielał mi lekcji pianina oraz siostra Taeh. Czyli osoby, które przyczyniły się do mojego szczęścia. Bo dziś nie czułem smutku, ani złości. Ogólnie negatywne myśli poszły w kąt, mimo że miałem chwile słabości to nie były one takie jak wcześniej. Nie miałem aż takich napadów paniki, histerii. Halucynacje ustawały za pomocą leków, a moje fanaberie pojawiały się rzadziej. Wszystko z pomocą moich bliskich, Jimina oraz osób, które chciały mojego dobra. Byłem im za to wdzięczny.

Wstałem z krzesełka. Poprawiłem swoją bluzę i wyszedłem z pokoju. Zbiegłem po schodach, gdy ktoś zadzwonił dzwonkiem do drzwi. Moja matka od razu, szybkim krokiem podeszła do drzwi wejściowych i nawet nie patrząc przez wizjer, otworzyła drzwi.

Przewrotny Umysł {Yoonmin}Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz