NICK
Nie uśmiechało mi się to, że od samego rana musiałem przyjechać do mojego brata, jednak to, co on odpierdolił, to był jakiś żart. Gdy tylko wszedłem do środka wiedziałem, że to będzie chujowy dzień i że Mike rozpierdolił całą rodzinę. Słyszałem krzyki, płacz Chloe i głupie tłumaczenia jej męża, że to nie tak jak ona myśli.
Tak, mój pieprzony brat zdradził swoją żonę. I szczerze, przestał być dla mnie jakimkolwiek autorytetem. Ja, w przeciwieństwie do niego, lubiłem się zabawić, ale nie robiłbym tego w momencie, gdy w domu czeka na mnie żona i dziecko.
Teraz jechałem z Rose i jej opiekunką do jej mieszkania. Czułem się dziwnie, bo dystans między nami był tak ciężki, że nawet bałem się odezwać. Zachowałem się ostatnio jak ostatni kutas, ale no kurwa! Oblała mnie kawą i panoszyła się, jakby była u siebie. Nie pałałem do niej sympatią, ale jak mus to mus.
Spoglądałem na nią momentami, móc się w końcu jej trochę przyjrzeć, ale ona oglądała widoki za szybą. W tle leciało cicho radio, a mała znów zasnęła. Przynajmniej ona mogła mieć nadzieję na lepszy dzień.
Zaparkowałem pod jej blokiem i zaproponowałem, że jej pomogę. W odpowiedzi kiwnęła głową, wyraźnie przestraszona. Czy ja byłem aż taki straszny?
Miałem na sobie czarne jeansy i białą koszulkę, a na to rozpinaną skórzaną kurtkę. Moje czarne włosy i czekoladowe oczy idealnie komponowały się z kilkudniowym zarostem. Więc nie wiem, dlaczego aż tak się przeraziła.Wyszliśmy z windy, ja trzymając moją bratanicę na rękach, a Lily jej rzeczy. Po chwili weszliśmy już do środka, a ja byłem zaskoczony tym, jak wygląda jej mieszkanie. Miło zaskoczony.
Położyłem Rose na kanapie, bacznie obserwując jej opiekunkę. Nie wiedziałem o niej nic poza tym, że ma dwadzieścia cztery lata i że jest wredną suką. O tym drugim przekonałem się na własne oczy.
- Napijesz się czegoś? - zapytała, wyrywając mnie z zamyślenia.
- Poproszę kawę. - odpowiedziałem, siadając przy stole. - Jeśli to nie problem.
- Sama przecież zaproponowałam. - odpowiedziała oschle, a ja westchnąłem. Widziałem, że chyba dalsza rozmowa z nią nie miała najmniejszego sensu.
Podała mi kubek, a sama zniknęła w innym pomieszczeniu. Na szczęście to była wyjątkowa sytuacja i w przyszłości nie będę musiał z nią się za często widywać. Po chwili wróciła i miała teraz na sobie białą podkoszulkę. Nie powiem, była atrakcyjna, ale charakter nadawał się do wyjebania. No cóż, nie zawsze można mieć wszystko.
- Wiesz co się stało, że dziś mnie Chloe potrzebowała? - zapytała, siadając naprzeciw mnie i upijając łyk swojej latte.
- Nie mówiła ci? - zapytałem zaskoczony.
- Nie i szczerze trochę się zmartwiłam, bo widziałam na jej twarzy łzy. - spojrzała na mnie niepewnie.
- Mike ją zdradził. - powiedziałem na jednym wydechu, na co ona prawie się zakrztusiła. - Wszystko okej?
- T-tak. Znaczy, co? Jak to zdradził? - patrzyła na mnie z nieodgadnionym wyrazem twarzy.
- Nie znam szczegółów, ale podobno był w jakimś barze i tam się zakręcił koło jakiejś laski, zapominając o rodzinie. - czułem, jak w moich żyłach zaczyna wrzeć krew.
- Co za palant! Jak tak można w ogóle? - wkurwiła się. - Nigdy nie zrozumiem zdradzających ludzi, co trzeba mieć w głowie! Jeszcze mając w domu piękną żonę i tak cudownego szkraba. - westchnęła.
- W tym akurat się zgadzam. Sam się wkurwiłem na niego, ale tylko on sam jest sobie winien. - odpowiedziałem, na co ona pokiwała głową.
Dokończyłem swoją kawę, wychodząc z jej mieszkania i uprzednio dziękując za towarzystwo. Niby rozmawialiśmy tylko o moim bracie i jego żonie, ale i tak czas zleciał zaskakująco miło.
***
Skierowałem się w stronę firmy, bo wiedziałem, że tam mogę znaleźć Mike'a. Miałem ochotę dać mu w ryj i szczerze, nie zawahałbym się tego zrobić.
Wszedłem do budynku, kierując się w stronę odpowiednich drzwi. Nie pukając, wszedłem i zauważyłem mojego brata, który jak gdyby nic siedział w fotelu i stukał w klawiaturę. Spojrzał na mnie przelotnie, po czym wrócił do wcześniejszej czynności.
- Musimy pogadać. - oznajmiłem.
- Nie mam ci nic do powiedzenia. - powiedział tonem nieznoszącym sprzeciwu.
- To ja ci coś powiem. - zamknąłem mu laptopa, żeby skupił się na tym, co mówię. - Jesteś skończonym skurwysynem. Od zawsze byłeś moim autorytetem i kiedyś, gdy się zakocham, chciałem być taki jak ty wobec Chloe. Zapomniałeś o własnej żonie i córce, tylko po to, by zatopić kutasa w jakiejś obcej lasce?! - szarpnąłem go za marynarkę. - Brzydzę się tobą i módl się, żeby Rose o niczym się nie dowiedziała, bo nie chciałbym, żeby wiedziała, że jej tatuś lubi zabawiać się z innymi, mając w dupie swoją rodzinę!
- Zamknij się! - przerwał mi, podnosząc się z fotela. - Zamknij się kurwa, bo nic nie rozumiesz!
- To mnie, kurwa, oświeć! - krzyknąłem.
- Od dawna nie układało mi się z Chloe. Ja chciałem uprawiać seks, a ona nie. Była ciągle zmęczona, wiecznie niezadowolona, a ja po prostu już tak nie mogłem. - powiedział zrezygnowany, a ja zaśmiałem mu się w twarz.
- Kurwa, nie wierzę! Jesteście małżeństwem od prawie ośmiu lat, macie kurwa córkę, jesteście przyjaciółmi, a ty to wszystko zaprzepaściłeś dla pierdolonego seksu?! Zamiast z nią porozmawiać, iść na terapię czy chuj wie co jest jeszcze możliwe! - patrzyłem na niego z wyraźną furią w oczach. - Mam nadzieję, że Chloe kopnie cię w dupę, bo nie zasługuje na takiego palanta jakim jesteś ty. Dla mnie, już kurwa nie istniejesz. Akceptowałem wszystkie twoje wybryki przez te wszystkie lata, przekonywałeś mnie, że się zmienisz, że będę mógł brać z ciebie przykład. A teraz? Od tej chwili jestem jedynakiem. - popchnąłem go ostatni raz i wyszedłem z gabinetu, nie czekając na jego odpowiedź.
Byłem tak wkurwiony, że nie wiedziałem co ze sobą zrobić. Napisałem Chloe wiadomość, że jestem z nią, bo mimo wszystko polubiłem ją i mogłem nazwać naszą relację przyjaźnią. Szczególnie ze względu na małą. Mike i Chloe byli w tym samym wieku, byli starsi ode mnie o sześć lat i długo starali się o dziecko. Po wielu próbach w końcu się udało i na świat przyszła moja bratanica, najsłodsze dziecko w naszej rodzinie. Jednak mój wspaniałomyślny brat postanowił wszystko spieprzyć.

CZYTASZ
Lonely souls [ZAKOŃCZONE]
Romance„Trzeba żyć bez względu na to, ile razy runęło niebo". Czy Lily i Nick odnajdą w swoim życiu namiastkę nieba? Czy wciąż będą się zmagać z przeciwnościami losu samotnie? Czy ich dusze odnajdą spokój wnikając w inne uczucia?