John

17 2 0
                                    

− Co tutaj wyjaśniać. − mówi − Cały czas mnie okłamywałeś.

− Nie okłamałem cię. Zataiłem jeszcze jednak fakt z mojej przeszłości. − odpowiadam – Powinienem był powiedzieć ci wcześniej, ale nie wiedziałem jak. Teraz się dowiedziałaś, w okropny sposób, choć tak naprawdę nic jeszcze nie wiesz, snujesz domysły niemające związku z prawdą.

– To mi powiedz prawdę. Kim jest Camille, twoją dziewczyną, na pewno kimś ważnym i na pewno kimś o kim miałam się nigdy nie dowiedzieć. – grzmi

– Kochanie... – zaczynam – jesteś dla mnie wszystkim, choć nie mogę ukrywać, że Camille nie jest dla mnie ważna, to moja...

– A więc jednak, okłamałeś mnie. – przerywa mi

– Wiki proszę daj mi skończyć. – mówię – Camille to moja córka. – wyduszam w końcu

– Twoja córka!? Masz córkę?! I mówisz mi to dopiero teraz!? Dlaczego to ukrywałeś?! – wybucha

– Bo ją zostawiłem w Stanach, kiedy przyjechałem tutaj. Przez lata żyłem z poczuciem winy. Teraz Camille w końcu poznała prawdę i chce się ze mną spotkać. Nie widziałem jej, odkąd jej dziadkowie pozwolili mi się z nią zobaczyć. Jeden raz po śmierci Roxy. – odpowiadam

– To córka twoja i Roxy? – pyta

– Tak. – odpowiadam krótko – Ma 16 lat. – dodaje po chwili

– Kurde John, jestem niewiele starsza od twojej córki!

– Wiem, ale ja cię kocham. Kocham cię Wiki. Błagam, nie odtrącaj mnie. – Wiktoria patrzy na mnie oczami pełnymi łez. Zupełnie nie wiem co teraz myśli, bo ona patrzy na mnie i milczy. Po chwili, wstaje i zaczyna zakładać na siebie swoje ubrania, bo póki co narzuciła na siebie tylko moją koszulę.

– Daj mi czas. Pozwól mi to przemyśleć – mówi, gdy już w pełni ubrana stoi w drzwiach do wyjścia. Nie mogę jej zatrzymać, wiem, że muszę jej pozwolić przetrawić tą informację w samotności. Bałem się jej reakcji, a kiedy w końcu prawda wyszła na jaw, jestem wściekły, że dziewczyna, na której naprawdę mi zależy może nigdy do mnie nie wrócić, bo zataiłem fakt, iż mam córkę. Po około pół godzinie dostałem od Wiki wiadomość: „Dotarłam bezpiecznie do mieszkania. Nie pisz, nie dzwoń, odezwę się do ciebie i powiem ci jaką decyzję podjęłam.", odpisałem jej tylko krótkie „Ok" i odłożyłem telefon. Postanowiłem zadzwonić do Camille, ta odbiera od razu

– Cześć tatku - mówi na powitanie – Bo chyba mogę tak do ciebie mówić?

– Możesz. – odpowiadam smutnym głosem

– Co się stało? – pyta

– Pokłóciłem się z moją dziewczyną. Poszło o ciebie. Wiktoria przeczytała maila od ciebie, a ja nie zdążyłem jej jeszcze powiedzieć, że mam córkę. Josh mnie ostrzegał, że powinien był powiedzieć jej na początku.

– Chyba lepiej, że okazałam się być twoją córką, a nie kochanką. – stwierdza

– Tak, ale myśle, że tutaj wiek swoje zrobił. Jesteś tylko 4 lata od niej młodsza.

– Co takiego?! – wybucha – Związałeś się niemalże z moją rówieśniczką!

– Cami, gdy ją poznałem, nie wiedziałem, ile ma lat, zakochałem się. Choć patrząc na jej młody wygląd powinienem był się tego domyślić.

– Jakoś to przetrawię i może uda mi się z nią dobrze dogadać. Nie mogę się doczekać, aż zobaczysz co dla ciebie znalazłam. – mówi – Muszę kończyć, mam trochę zobowiązań jeszcze. Do widzenia Tatku!

–Do zobaczenia Cami. – odpowiadam i znika z mojego ekranu. Zastanawiam się nad jej słowami, Camille ma rację, związałem się z jej rówieśniczką. Czy usprawiedliwia mnie fakt, że nie wiedziałem, ile Wiktoria ma lat, gdy zwróciła moją uwagę. Dzisiaj wyznałem Wiki, że ją kocham. Nie odpowiedziała w gniewie, ale wierzę głęboko, że ona odwzajemnia moje uczucia.

Mój telefon milczał. Chciałem dać Wiktorii czas, po tygodniu zobaczyłem ją po raz pierwszy na lektoracie, ale jak zwykle nie daliśmy po sobie poznać, że między nami coś jest, a może było. Gdy kończyłem zajęcia, Wiki wychodząc uśmiechnęła się do mnie, a po chwili przyszła wiadomość: „Johnny, przemyślałam wszystko. Może nie powinnam pisać tego smsem, ale nie chcę dłużej trzymać cię w niepewności. Twój wzrok bacznie mnie dziś śledził na zajęciach, ja cały tydzień o tobie myślałam. O naszym zbliżeniu, o tym co było i co może jeszcze być. Kocham cię Johnny i chcę się z tobą dalej spotykać.". Uśmiechnąłem się i omal nie krzyknąłem z radości. Zaproponowałem Wiki, że zabiorę ją poza miasto, abyśmy mogli porozmawiać na spokojnie. Wiedziałem, że to będzie niezwykle ważna rozmowa.

Ten nieznajomyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz