Rozdział XV

69 3 0
                                    

Następnego dnia rano zjedliśmy wszyscy razem śniadanie i pojechaliśmy do pracy. Na całe szczęście w moim bloku jest winda. Trudno mi chodzić po schodach, zwłaszcza że mieszkam na 7 piętrze. Weszliśmy do kancelarii.
- Dzień dobry! - przywitała nas sekretarka- jak się pani czuje? Bardzo się cieszymy, że pani wróciła.
- Dzień dobry! Dobrze, dziękuję - odpowiedziałam i weszłam do swojego gabinetu. Zajęłam się papierową robotą, bo do sądu nie dam rady dojechać. Parę razy przyszli do mnie klienci, a ja musiałam ich odsyłać do Wiktora lub Marcina. Trochę źle się z tym czułam. Nagle ktoś zapukał, a do gabinetu wszedł Olek, mój były chłopak.
- Cześć, słońce - powiedział.
- Cześć, nie mów do mnie słońce. Co ty tu robisz?
- Co nie cieszysz się? - Podszedł do mnie, chciał mnie pocałować, ale ja wzięłam kulę i go odepchnęłam.
- Co ci jest? A po co ci te kulę?
- Nie twoja sprawa, zostaw mnie.
- Ale kochanie ja cię kocham.
- No chyba w snach. Zdradziłeś mnie, zostawiłeś, a teraz przychodzisz i co? Mówisz, że niby mnie kochasz.
- Ale kotku...
- Przestań!! Wyjdź stąd!!!!
Wtedy słyszę jak do mojego gabinetu ktoś wchodzi. Domyśliłam się, że to Marcin.
- Nie słyszałeś co powiedziała?- wtrącił się.
- Nie wtrącaj się, nie twoja sprawa!- odkrzyknął mu Olek nie odrywając ode mnie wzroku.
- A właśnie, że moja- powiedział Marcin i podszedł do nas.
- A co to ochroniarz się znalazł?- spytał mój eks i podszedł do Marcina tak, że stali naprzeciwko siebie.
- Tak, a zarazem chłopak- widziałam jak Olek gotował się w środku z wściekłość. Wymierzył cios mecenasowi, ale ten był sprytniejszy i się schylił, a potem przywalił mu w jego "słodziutką buźkę". Krew zaczęła się lać, a on uciekł z kancelarii. Do gabinetu wbiegli Wiktor, Aśka, pani Iga i sekretarka.
- Co siś stało?- spytaś przerażony Wiktor.
- Były Leny się napatoczył, to go usunęłem- powiedział Marcin, bo ja nie umiałam wydobył z siebie słowa.
- A pomyślałeś, że on może pójść z tym na policje? - wtrąciła się. Aśka.
- Ale on naciskaś na Lene. Nie chciaś wyjść jak go ładnie poprosiłem. Sam zaczął.
- To moja wina, jeśli pójdzie na policję w co wątpię, bo sam ma dużo na sumieniu, to wszystko wemę na siebie, ale to prawda, że Olek zaczął. Marcin się tylko bronił- wreszcie potrafiłam coś powiedzieć.
Po 16.00 pojechaliśmy z Marcinem do jego mieszkania (na szczęście jego blok posiadał windę).

-----------------------------------------------
Jak myślicie co wydarzy się dalej? Przepraszam, że tak długo nie pisałam, ale miałam ostatnio dużo na głowie i się nie wyrabiałam, ale teraz postanowiłam to nadrobić. Zapraszam do czytania opowiadania Hope. Akcja tam coraz bardziej się rozkręca. Obiecuje, że w tym opowiadaniu też tak będzie. Mam nawet pomysł. <3

Życie to nie senOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz