Rozdział XIX

52 2 0
                                    

- Pewnie, że ci wybaczę, ale obiecaj mi, że chociaż będziesz się starał nie być nadopiekuńczy, ok?
- Ok, obiecuję. To co jedziemy do pracy?
- Yhm. Tylko narazie nic nikomu nie mówmy, ok? Umówiłam się dzisiaj do ginekologa. Muszę sprawdzić czy napewno jestem w ciąży. Idziesz ze mną?
- Pewnie, a o której?
- O 16.00.
- Dobra to pojedziemy zaraz po pracy. Uwierz się wcześniej.
- Ok- dałam mu krótkiego całusa i wyszliśmy z mieszkania. W pracy nic ciekawego się nie działo. Miałam krótką sprawę w sądzie (rozwód). Potem siedziałam w kancelarii i zajmowałam się papierami. O 15.30 przyszedł po mnie Marcin i pojechaliśmy razem do lekarza.
- Pani Lena Michalik?- zawołała pielęgniarka. Weszłam niepewnie do gabinetu, a za mną Marcin. Na szczęście to była pani doktor, a nie facet.
- Dzień dobry! Zapraszam. Co się dzieje?- spytała mile pani doktor. Usiadłam z Marcinem przy biurku.
- Mam nudności, słabo się czuje. Zrobiłam test i wyszedł pozytywnie, dlatego chciałam się upewnić.
- Oczywiście. Proszę wejść za parawan i rozebrać się od pasa w dół i zapraszam na fotel.
Chwilę później siedziałam już na fotelu.
- O proszę. Ta plamka to państwa dziecko. To jakiś szósty tydzień. Wszystko jest w porządku.
Widziałam jak Marcin się wzruszył. Pierwszy raz go takiego widzę. Mi też łezka poleciała. Pani doktor założyła książeczkę ciąży, dała mi wykład czego wolno, a czego nie w ciąży i kazała przyjść za miesiąc na wizytę kontrolną. Gdy wyszliśmy z przychodni Marcin był wniebowzięty, uśmiech nie schodził mu z twarzy.
Miesiąc później poinformowaliśmy wszystkich o ciąży. Przez kolejne trzy miesiące normalnie pracowałam, chociaż Marcin protestował. Brzuch mi strasznie urósł, no ale to normalne. Dwa ostatnie miesiące ciąży spędziłam w domu. Kate przychodziła do mnie prawie codziennie. Była w siódmym niebie, że zostanie ciotką oraz matką chrzestną (chociaż sama jeszcze o tym nie wie). Ostatni tydzień przed porodem spędziłam w szpitalu. Nie zrobiłam wyprawki dla dziecka, bo postanowiłyśmy, że płeć dziecka to będzie niespodzianka. Marcin tak jak obiecał starał się nie być nadopiekuńczy chociaż czasem mu to nie wychodziło. Mój brzuch był ogromny. Beata śmieje się, że będą bliźniaki, bo w normalnej ciąży kobieta tyle nie przytyje. Oby nie miała racji, bo z dwójką dzieci to my sobie nie poradzimy.

-------------------------------------------------
Hej wszystkim. Tak jak mówiłam to już końcówka opowiadania. Ale tak jak obiecałam nic złego się już im nie stanie. Myślicie, że faktycznie będą bliźniaki? Jakiej płci?

Życie to nie senOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz