Rozdział XXI

44 2 0
                                    

Obudziły mnie promienie słoneczne dochodzące zza okien. Rolety już odsłonięte. Ja przespałam całą noc? A gdzie chłopcy? W łóżeczkach ich nie ma. Szybko wstaje i zbieram na dół. A tam Marcin z chłopcami bawi się na sofie. Jaki słodki widok.
- Dzień dobry!- powiedziałam, a Marcin aż podskoczyłem.
- Cześć, jak się spało?
- Super! Spali całą noc?
- Tak, obudzili się godzinę temu. Ty tak mocno spałaś, że nie budziłem cię.
- No fakt, chyba byłam trochę zmęczona.
- Chyba nie trochę.
- A ty nie idziesz do pracy?
- Idę, idę. Mam na 10 do sądu. Ale chętnie bym tu z wami został.
- Dobra, dobra. Zmykaj. Dwa tygodnie miałeś laby to teraz do pracy. Cześć maluszki moje kochane.
- Jak ja wam zazdroszczę. Są nakarmieni. Pa, kocham cię- pocałował mnie, potem chłopców w główkę i wyszedł, ale za chwilę wrócił.
- Zapomniałem telefonu.
- Ty za chwilę głowy zapomnisz.
- Hahaha, ale jakby coś się działo to dzwoń, ok?
- Oczywiście, no idź już, pa, pa- wreszcie wyszedł- No i co chłopaki zostaliśmy sami. Co będziemy robić? Może pójdziemy na spacerek? Tak pójdziemy. Takiej pięknej pogody żal nie wykorzystać.
Ubrałam Antosia i Krzysia i wyszliśmy na dwór. Skierowaliśmy się w stronę parku.
- Hej!- ale mnie ktoś... Kate przestraszyła.
- Cześć! Ale mnie przestraszyłaś.
- Sorki, a jak się mają nasze bliźnięta?
- Super, spały całą noc. A rano, gdy się obudziłam Marcin wziął ich na dół, tak że mogłam się wyspać.
- O, tatuś się sprawdza.
- No, a jeszcze wczoraj bał się wziąść Antka na ręce, a dzisiaj zajął się nimi przez całą godzinę.
- To super! Macie ślicznych synów, zazdroszczę wam.
- No to nie gadaj tylko do roboty. Nie spieszycie się? Ty i Piotrek?
- Nie, narazie nie. Dobra muszę spadać. Ale ty masz fajnie, nie musisz pracować.
- Dobra, idź już, bo się spóźnisz, pa.
- Pa.
Pochodziłam jeszcze trochę po parku. Chłopcy zasnęli. Nie dziwię się świeże powietrze każdego uspokaja. Pół godziny później wróciłam do mieszkania. Rozebrałam chłopców i włożyłam ich do łóżeczek. Wreszcie miałam chwilę dla siebie. Gdy zerknęłam na telefon: 10 nieodebranych połączeń od Marcina i 5 wiadomość. Wybieram jego numer.
- No wreszcie, co się z wami działo?- krzyczał gdy odebrał.
- Spokojnie, byłam na spacerze z chłopcami i nie wzięłam telefon.
- Myślałem, że coś się stało.
- Proszę cię, skup się na pracy, bo jeszcze coś sknocisz. Mówiłam, że będę dzwonić jak będziesz się coś dziać. Nic nam nie będzie. Obiecywałeś mi, że nie będziesz nadopiekuńczy.
- Poprostu się martwię.
- Dobrze, ale nie wydzwaniaj do nas, proszę. Za chwilę Wiktor cię ochrzani za zaniedbywanie obowiązków.
- Ok, postaram się. Kocham was, pa.
- Pa.

Życie to nie senOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz