Rozdział XXII

66 3 0
                                    

WAŻNA NOTKA POD ROZDZIAŁEM. PROSZĘ PRZECZYTAĆ :-)

Miesiąc później odbył się chrzest chłopców. Na chrzestnych Antosia wybraliśmy Kate i Wiktora, a Krzysia Asia i Piotr. Impreza odbyła się w nowej knajpie Adama, naprawdę dużej. Chłopcy rośli jak na drożdżach.
Dwa miesiące po porodzie Marcin zawiózł chłopców do Wiktora, a my pojechaliśmy na mały,, urlop" do naszego domku na obrzeżach miasta. Wieczorem Marcin zrobił kolacje przy świecach. Polecił by ubrać jakąś ładną sukienkę, a on był w koszuli i spodniach od garnituru. Wszystko było tak uroczyste ale nie spodziewałam się tego co było później. Marcin uklęknął przede mną, wyciągnął z kieszeni pierścionek.
- Wyjdziesz za mnie?- zapytał. Byłam w szoku, nie wierzyłam w to co się dzieje- Zostaniesz moją żoną?
-... Tak!!!!! Nie spodziewałam się. Tak!!- wykrzyczałam po chwili szoku.
Wbiliśmy się w nasze usta z taką zachłanością i pożądaniem, że aż brakowało mi tchu.
- Kocham cię- powiedział, gdy się od siebie oderwaliśmy.- najbardziej na świecie.
- Ja ciebie też- i znów go pocałowałam, nasze języki walczyły o wolną przestrzeń.
- Idziemy na górę?- nagle spytał.
- Oczywiście- powiedziałam, a on od razu wziął mnie na ręce i zaniósł do sypialni. Było niesamowicie, zresztą nie dziwię się. Pierwszy raz jako narzeczeni.
Rano obudziły mnie promienie słońca dochodzące z niezasłonionych okien. Wtedy przypomniałam sobie o chłopcach. Ale że mnie matka. Co się z nimi działo przez ten czas. Szybko budzę Marcina.
- Kochanie, obudź się.
- Co się stało, kotku?- spytał zasypany.
- A co z chłopcami?- spytałam zdenerwowana.
- Spokojnie są z Beatą i Wiktorem.
- A karmienie?
- Poradzili sobie, jest przecież mleko w butelkach.
- Ale to co innego.
- Kochanie, nie martw się. Nic im nie będzie. Wczoraj i dzisiaj to nasze dni i nie możemy tego zepsuć.
- A kiedy wracamy?
- A co źle ci tu?
- Nie, tutaj jest cudownie, ale stęskniłam się za chłopcami i martwię się o nich.
- Zjemy śniadanie i pojedziemy, ale teraz...- nie dokończył tylko wbił się w moje usta. Taki poranny numerek, ale boski. Potem zjedliśmy śniadanie i tak jak powiedział Marcin wróciliśmy do domu. Gdy weszliśmy do mieszkania Wiktora chłopcy od razu się rozpromienili.
- Antoś, kochanie. Przepraszam, że was zostawiliśmy- powiedziałam, gdy wzięłam Antka na ręce, a on aż odetchnął z ulgą.
- Mamy czego gratulować?- spytała Beata.
- To wy o wszystkim wiedzialiście? Tak macie czego gratulować- powiedziałam i pokazałam mój przepiękny pierścionek zaręczynowy Beacie.
- Zajebisty, Wiktor pomagał Marcinowi wybrać. Ja go nie widziałam. Byłam ciekawa co nasi panowie wybrali.
Powiedzieliśmy jeszcze trochę, a potem pojechaliśmy do domu, chłopcy zasnęli w samochodzie.
Byłam w siódmym niebie. Wczoraj i dzisiaj to jedne z najlepszych i najpiękniejszych dni mojego życia.
Dwa miesiące później odbył się nasz ślub. Okropnie się denerwowałam. Wszystko było dopięte na ostatni guzik, ale ja i tak miałam stracha, że coś nie wyjdzie, a w końcu to miał być najpiękniejszy dzień w moim życiu. Miałam suknie taką jak sobie wymarzyłam, księżniczkę, na ramiączkach z przodu przechodzących w koronkę. Po uroczystej mszy w kościele na której złożyliśmy przysięgę pojechaliśmy na salę, na przyjęcie. Po pierwszym tańcu ściągłam dolną część sukni tak, że teraz miałam zwykłą białą sukienkę do kolan. Było cudownie, tak jak zawsze chciałam mieć. Brakowało mi tylko mojej rodziny. Następnego dnia żałowałam, że to już po wszystkim. Tydzień później chłopców zostawiliśmy pod opieką naszych przyjaciół, a my pojechaliśmy w podróż poślubną na dwa tygodnie na Hawaje. Było rewelacyjnie. Wszystko działo się tak szybko, że bałam się, że za chwilę obudzę się i okaże się, że to wszystko było sen. Kocham Marcina, kocham moich bliźniaków i wierzę, że wszystko będzie dobrze, że przezwyciężymy wszystkie przeszkody.
KONIEC!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!

-------------------------------------------
Przepraszam, że tak długo nie dodawałam, ale jakoś nie miałam weny ani czasu na tych wakacjach. Byłam we Włoszech, potem miałam wesele i tak nie miałam głowy do pisania. Jak zauważyliście to koniec tego opowiadania, ale zapraszam do czytania dwóch pozostałych Hope i Muzyczna miłość. Obiecuje, że tam także nadrobię zaległości. Dziękuję wszystkim za czytanie tego opowiadania i mam nadzieje, że inne też wam się spodobają. To taka historyczna chwila, bo kończę swoje pierwsze opublikowane opowiadanie. Mam nadzieje, że wam się spodobało :-) <3 kocham Was <3

Życie to nie senOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz