Hotel Obelisk był świetnie prosperującym hotelem, który swoim standardem unosił poprzeczkę dla rywali. Zbudowany w samym centrum mieszkalnej części, niecałe piętnaście lat temu, wzbił się w rankingach tak wysoko, że na spokojnie mógł konkurować z najlepszymi hotelami w państwie, które przekazywane były z pokolenia na pokolenie.
Prześliczna okolica, blisko centrum, nieopodal wydzielone pasy zieleni, parki i ogromne fontanny, w których płynęła krystalicznie czysta woda. Całość praktycznie nieustannie monitorowana przez rozbudowany system kamer. Z zewnątrz niewiele różnił się od innych nowoczesnych hoteli, jednak tylko nieliczni wiedzieli, że poza goszczeniem gości służył też jako mieszkanie i miejsce pracy jednego z kapitanów mafii Vice Versa. Tajemnicą jednak nie było, że było to miejsce, gdzie władza mafii była niekwestionowana.
Astrid dotarła do pasów w momencie, gdy akurat sygnalizacja świetlna zmieniła swój kolor na czerwony. Kliknęła guzik na przejściu dla pieszych i cierpliwie czekała na swoją kolej. W lewej dłoni trzymała pudełko z dwoma kawami, które kupiła w pobliskiej kawiarni. Prawą ręką poprawiła ciemna grzywkę, wpadającą jej do oczu, a spory kryształ wmontowany w jej pierścień na palcu, błysnął w świetle wschodzącego na niebo słońca.
Nie minęło wiele czasu, aby ruch zmienił się, a światła pozwoliły pieszym przejść na drugą stronę. Szybkim krokiem wbiegła po schodach hotelu i weszła do środka. Drzwi automatyczne cicho zamknęły się za nią, gdy mijała recepcjonistki. Na pierwszy rzut oka recepcja wydawała się być miejscem pełnym uśmiechów i życzliwości. Jednak personel został doskonale przeszkolony, aby zachować dyskrecję, nie zadawać zbędnych pytań i wszystkich podejrzanych typków natychmiast zgłaszać ochronie.
Brunetka czuła na sobie ostry wzrok jednej z kobiet, która świdrowała jej sylwetkę gdy szła w stronę windy. Robiła tak niemal codziennie, taka była jej praca i dało się do tego przyzwyczaić. Dołożyła specjalną kartę do czujnika i zaczekała, aż winda wjedzie z poziomu minus jeden, gdzie znajdował się podziemny garaż. Wrota otworzyły się, a Astrid zamarła w połowie kroku, widząc kto znajduje się w środku. W mieście liczącym prawie cztery miliony mieszkańców, hotelu, w którym pracowało niemal czterystu pracowników, ona musiała spotkać w windzie akurat jego.
Asher pierdolony Newell.
Stał oparty biodrem o metalową poręcz odgradzającą jego pośladki od lustra na całą ścianę. Na jednym palcu kręcił kluczami od auta, a na szyi przewieszoną miał taką samą kartę dostępu co ona. Nie był tutaj stałym bywalcem, ale kapitan uznał, że jest na tyle ważną osobistością, że powinien posiadać dostęp do wszystkich pomieszczeń pracowniczych, jak i możliwość wjechania na samą górę, gdzie zwykli goście nie byli upoważnieni.
— Wsiadasz? Wysiadasz? — rzucił, chowając kluczyki do kieszeni dżinsowych spodni, po czym skrzyżował ramiona na piersi, nie wiedząc co powinien z nimi zrobić.
Kobieta nie odpowiedziała. Weszła do środka i spiorunowała go wzrokiem. Chciała kliknąć odpowiednie piętro, ale to już, o zgrozo, było wybrane. Mężczyzna również jechał na spotkanie z kapitanem. Ponownie zmierzyła go wzrokiem, oceniając jego żałosny wygląd. Zmierzwione włosy, przerzucone na prawą stronę, bluzka z długim rękawem, a na niej koszulka z wielkim napisem NASA. Wszystko zwieńczone tymi okropnymi, granatowymi dżinsami i szarymi trampkami.
Sama Astrid również nie przestrzegała typowego dla organizacji dress code'u, jednak ubierała się w granicach smaku. Zwłaszcza, że jako wicekapitan posiadała trochę więcej przywilejów niż pozostali członkowie mafii. Również jako prawa ręka wymagała od swoich ludzi stosownego wyglądu, na jej nieszczęście Asher nie podlegał pod nią, tylko bezpośrednio pod czterech kapitanów i nie mogła mu nic zrobić. Nie potrafiła też zrozumieć czemu facet wyglądający jak nieudolny informatyk z podstawówki był dla nich tak przydatny.
CZYTASZ
Vice Versa
FantasyW mieście Deveport prawo i sprawiedliwość stały się jedynie pustymi słowami. To świat, gdzie lojalność jest cenna jak klejnoty, a intrygi układane są na kształt pajęczyny. Korupcja w rządzie nie jest tajemnicą, lecz otwartym sekretem, o którym nikt...