[...]
Mrok ciemnej uliczki rozjaśnił nagły błysk. Wysoka fala dźwięku rozdarła powietrze, sprawiając, że pobliscy przechodnie zlękli się, wstrzymując oddech. Po ścianie budynków odbił się kolejny granat hukowo-błyskowy, aby po sekundzie wybuchnąć, oślepiając śmiałków, którzy jednak zainteresowali się sytuacją.
Skręcili w wąską uliczkę, czując jak kilkanaście odłamków betonu uderza ich w plecy. Massimo wyskoczył, aby osłonić swoją wybrankę. Laura przeciskała się między budynkami fabryk, a jej krągłe piersi i pośladki ledwo jej na to pozwalały. Czerwona sukienka, którą miała na sobie już dawno temu umorusała się w pyłku czy sadzy. Jej drogi naszyjnik z pereł zahaczył się o wystający pręt i zerwał się. Kulki rozsypały się na chodniku, jednak nikt nie zwrócił na nie uwagi.
Wybiegli na otwartą przestrzeń, rozglądając się dookoła. Drogę rozświetlało tylko kilka migających lamp. Laura poprawiła swoje długie, blond włosy i zatrzepotała rzęsami, spoglądając na swojego wybranka. Massimo był szefem mafii. A teraz stał obok niej, pomimo mocnego wymęczenia, dalej wyglądał perfekcyjnie. Te idealnie zaczesane ciemne włosy i charakterystyczny garnitur, sprawiały, że ciężko było go pomylić z kimkolwiek innym.
— Czy teraz już mnie kochasz? — zapytał, wsadzając w usta zapalonego papierosa. Odwrócił się do niej tyłem, zerkając zza pleców. Jego ciemny wzrok przeszywał sylwetkę kobiety, że ta ledwo trzymała się na nogach. — Powiedz to.
— Kocham cię, Massimo.
Jej głos drżał. Po chwili został zagłuszony piskiem opon. Tuż obok nich zatrzymało się kilka czarnych aut, z których wysiedli mężczyźni w podobnych garniturach co mężczyzna. Byli to jego byli podwładni, jednakże w mafii nastąpiła rewolucja i władze przejął jego brat. Któremu niesamowicie nie spodobało się, że Massimo wciąż żyje. W dodatku znalazł sobie kobietę o oczach szmaragdowych jak ich matka.
— Massimo — westchnęła blondynka, przybliżając się do mężczyzny. — Czy to koniec naszej gry?
— Obawiam się, że tak. — Spojrzał na nią z intensywnością mężczyzny, który poświęcił swoje życie zasadom mafijnego kodeksu. — Jednakże chciałbym, abyśmy ten taniec zatańczyli razem...
Niewidoczna siła przyciągania zawiązała ich losy, jakby mroczne nici przeznaczenia splecione były wokół ich serc. Rozpoczęli swój ostatni taniec śmierci, a huk pocisków przygrywał im rytmicznie, aby po chwili ich poszarpane, podziurawione ciała upadły bezwładnie na ulicę.
[THE END]
Victoria leżała brzuchem na łóżku, w dłoniach trzymając telefon z odpalonym Wattpadem, gdzie czytała jej ulubione fanfiction. Jak mała dziewczyna, machała bosymi stopami w powietrzu, nie mogąc wytrzymać z podekscytowania. Rozpoczęli swój ostatni taniec śmierci, a huk pocisków przygrywał im rytmicznie, aby po chwili ich poszarpane, podziurawione ciała upadły bezwładnie na ulicę. Gdy przed oczami pojawił się jej napis THE END, obróciła się na plecy, przyciskając telefon do piersi. Spojrzała na leżącego na stoliku papierosa, który jeszcze się tlił. Włożyła go do ust i mocno zaciągnęła się. Nie wszystko jednak poszło zgodnie z planem i zakrztusiła się dymem.
— Skończyłaś czytać? — zapytała Carmen, stojąca przy sporej sztaludze. Machnęła kilka razy pędzlem, zostawiając na płótnie granatowe smugi. Z minuty na minutę, obraz coraz bardziej przypominam zdjęcie poglądowe, które dziewczyna położyła sobie obok.
CZYTASZ
Vice Versa
FantasyW mieście Deveport prawo i sprawiedliwość stały się jedynie pustymi słowami. To świat, gdzie lojalność jest cenna jak klejnoty, a intrygi układane są na kształt pajęczyny. Korupcja w rządzie nie jest tajemnicą, lecz otwartym sekretem, o którym nikt...