Zakurzone półki w głębi biblioteki doskwierały znacznie bardziej, gdy nikt nie zagłuszał dokuczliwych wrażeń przekonywującymi przemowami. Harley przetarł nos, powstrzymując się od kichnięcia. Podobnie we znaki dawały się puste miejsca na ławie, do której dotychczas chcieli dostawiać krzesła.
Niekomfortowemu odczuciu nie pomagała rozciągająca się nad nimi cisza. Reszta jeszcze nie przyszła, a tylko tyle był w stanie przekazać sobie z samą Ivillą, którą widocznie dotknęło piętno porażek. Poza krótkim przywitaniem, nie wymienili ze sobą jeszcze słowa na temat powodu ich zgromadzenia. Westchnęła, zniecierpliwiona, unosząc wzrok znad telefonu, gdy rozległy się nadchodzące kroki.
Szkolna torba uderzyła z impetem o podłogę koło krzesła. Wraz z nią zatoczyła się też i Lilian.
– Nie może tak dłużej być! – Wydęła drżące usta, usiadła obok, delikatniej niż potraktowała torbę. Ślad po pozostałych obrażeniach, gojących się powoli.
Wraz z nią wkroczył i Min, asekurujący Lilian na wszelki wypadek. Zawiesił na Harleyu chwilę wzrok, nim dziewczyna z powrotem nie zebrała na sobie uwagi.
– Ile osób będzie jeszcze pokutować? Ilu z nas zabiorą? – kontynuowała Lilian, podpierając się o stół. – Ilu zdradzi?
– Nash wyszedł z pomysłem Hordy. – Bezceremonialnie odpowiedziała Ivilia. – Myślisz, że zmieniłby stronę przy pierwszej okazji, gdyby nie dostał serii gróźb?
– Prudence to nie przeszkadzało.
– Przestańcie – wtrącił się szorstko Min, usadowił się na krześle koło niego. – Potrzebne nam plany działania, nie kłótnie.
– Dobrze – syknęła. – To co mamy zrobić?
Z każdym utraconym członkiem stawało się to coraz trudniejsze. Bez odpowiednich umiejętności ciężej było przewidzieć dalsze kroki, a mało tego, członków ich grupy ciągle pozyskiwał wróg. Mafia udowodniła im już, że z łatwością może wykorzystać to przeciwko nim.
– Brakuje mi go. – Lilian złożyła dłonie, spuściła głowę, gdy jej oczy zaszkliły się a głos zadygotał. – Wam nie?
– Pewnie – zgodził się ponuro Min. – Ale nie możemy teraz odpuścić.
– Więc co robimy dalej?
Ivilia przeleciała po nich wzrokiem.
– Ja chyba wiem – odezwał się w końcu Harley. Wyprostował się i powtórzył już hardo. – Wiem co zrobimy. Zależy tylko, ile jesteście w stanie zrobić wy.
– Już ktoś o to pytał. Powiedziałam, że wszystko i przy tym stoję. – Knykcie Lilian zbielały, zaciśnięte w pięść. – Obdarłabym ich wszystkich własnoręcznie ze skóry, gdybym mogła.
– Znam ludzi, którzy mogliby to załatwić – powiedział, donośnie Harley. – Zgodziliby się. Mogliby zniszczyć Vice Versa, raz i na dobre.
Urwał, bardzo świadom świdrujących go spojrzeń. Ale to było ważne, szczególnie ważne, żeby ich przekonać.
– Tak długo jak jesteście skłonni zrobić wszystko, możemy dokończyć co zaczęliśmy i wyzbyć się ich co do cna.
– Wszystko – powtórzyła. – Czyli co?
– Bylibyście skłonni współpracować z inną mafią?
---
CZYTASZ
Vice Versa
FantasyW mieście Deveport prawo i sprawiedliwość stały się jedynie pustymi słowami. To świat, gdzie lojalność jest cenna jak klejnoty, a intrygi układane są na kształt pajęczyny. Korupcja w rządzie nie jest tajemnicą, lecz otwartym sekretem, o którym nikt...