Duch nie zauważył. To, co właśnie zauważył, teraz był ukryty w bezpiecznej starej stodole, w spichlerzu, bezpieczny przed dzikimi stworzeniami pełzającymi po ziemi.
Nie zauważył tego i całe jego ciało oblał zimny pot, który nieprzyjemnie spływał mu po karku.
Wgłębienia na jednym ze skórzanych naramienników, które właśnie zdjął, nie mogły pochodzić z niczego innego.
To były ślady zębów. Stworzone przez kłapiącą szczękę próbującą wyrwać mu kawałek, rozerwać jego ciało, zjeść go żywcem i skazić. Dwa cale w bok i doszłoby do kontaktu, ugryzłoby go i byłby martwy.
Ghost nie mógł uwierzyć, że nawet tego nie zauważył, pomimo tego, jak intensywna była walka i jak bardzo była przytłoczona, gdy próbował splądrować dom, na który natknął się podczas ostatniego przeszukania okolicy.
Nic w jego szkoleniu i karierze nie mogło go wystarczająco przygotować na to, co się obecnie działo, na to, jak świat wywrócił się do góry nogami, jak inne były teraz sprawy.
A Duch wiedział, że był dobrym żołnierzem. Wystarczająco dobry, aby przydzielać go do najniebezpieczniejszych misji. W końcu CIA szybko go wezwała. A Ghost nie był w stanie zliczyć, na ile misji został wysłany wraz z operatorami SAS lub różnymi grupami zadaniowymi.
Ale to było inne. Te istoty nie były tak przewidywalne jak ludzie, którymi byli kiedyś. A Ghost, choć był dobry, nigdy nie byłby wystarczająco przygotowany do walki z legionami zombie.
Nie wiedział, jak świat do tego doszedł. Tak naprawdę nikt nie wiedział. Pewnego dnia wszystko było w porządku. Ghost z łatwością pamiętał swój ostatni normalny dzień, pomimo tego, że reszta jego wspomnień powoli blakła, zastępowana przez nowe, okropne.
Pamiętał, że był w bazie, w pokoju rekreacyjnym. Pije herbatę po ciężkiej misji, z obolałym ciałem i czeka na zatwierdzenie wniosku o urlop. Jeden z chłopaków zmienił kanał w telewizji, przechodząc z głupiego programu komediowego, który chłopcy lubili oglądać w chwilach wolnych, na wiadomości.
Ghost pamiętał dziki wygląd prezenterki i to, jak szybko mówiła. Pamiętał amatorskie nagrania pierwszych bestii. Pamiętałem ciężką ciszę, która zapadła w pokoju.
Następnie pojawił się ich przełożony, który oświadczył, że wzywano ich w nagłych przypadkach w całym kraju, że odmówiono im wszelkich urlopów i że muszą chronić swoich obywateli.
Baza została opanowana, zanim zdążyli opuścić bazę, a instynkt Ducha przejął kontrolę. Szybko się spakował, wpychając do plecaka trochę ubrań, a następnie pobiegł do stołówki, wiedząc, że prawdopodobnie będzie mu potrzebne wszystko, co uda mu się tam zebrać.
Następnie udał się do zbrojowni.
Jego wzrok zatrzymał się na karabinie snajperskim, który oparł o ścianę obok siebie, na małej rysie jego inicjałów na boku lufy. Zawsze był jego ulubionym.
Nie mógł powiedzieć, że uratowało mu to życie w takim stopniu, jak myślał. W każdym razie kule nadal obciążały jego plecak, podczas gdy naboje do karabinu automatycznego, który chwycił w tym samym czasie, już dawno się skończyły.
Teraz polegał głównie na nożach i maczecie przywiązanej do paska. Bardziej zależy mu na umiejętnościach walki wręcz niż na celu. Mimo wszystko zawsze było ich za dużo, żeby mógł użyć karabinu precyzyjnego.
A jego hałas i tak był skazany na przyciągnięcie ich większej liczby.
Ciche warczenie na dole przywróciło go do rzeczywistości, a Ghost wydał z siebie własny jęk, przenosząc ciężar ciała, aby usiąść, a nie kucać. Jego skóra na szczęście wytrzymała ugryzienie, nie podarła się i nadal nadawała się do użytku. Nie był pewien, czy kiedykolwiek wrócą do pierwotnego stanu, ale… znaki będą mu o tym przypominać.
CZYTASZ
Dzień po końcu świata
FantasyMinęły miesiące, odkąd przybyły bestie, a Ghost od początku radził sobie sam. Jednak to, co odkryje, szukając schronienia w stodole, może to zmienić.