Kiedy w końcu dotarli do bram, był już późny wieczór. Na szczęście nie musieli się zatrzymywać, żeby je otworzyć, bo musieli rozpoznać ciężarówkę i wpuścili ich bez żadnych problemów.

Soap poprowadził ciężarówkę do hangaru w celu rozładunku, Ghost jechał za nim powoli, ale szybko opuścił pojazd, gdy tylko zaparkował.

Jeśli miał być szczery, prowadzenie samochodu nigdy nie było jego specjalnością. Och, był do tego zmuszony, więcej razy, niż mógł zliczyć, ale gdyby miał wybierać, wolałby siedzieć na miejscu pasażera lub z tyłu.

Mimo to Ghost był zaskoczony, gdy Price dołączył do nich w budynku o tak późnej porze, ubrany w dresy i luźną koszulę. Ale mężczyzna musiał się martwić, widząc sposób, w jaki przyciągnął Soapa do miażdżącego kości uścisku, a jego wzrok szybko przebiegł po postaci Ducha, aby upewnić się, że nie jest ranny.

Przez chwilę Ghost czuł się odsłonięty, jakby był nagi przed mężczyzną, mimo że wiedział, że tak nie jest. Nawet założył z powrotem kominiarkę, kiedy zaczął rozpoznawać okolicę. Wywołało to u niego grymas, po spędzeniu bez niego prawie dwudziestu czterech godzin, ale nie był jeszcze gotowy, aby go zdjąć.

„Martwiliśmy się, chłopcy” – skomentował Price, gdy w końcu puścił Soapa, a Ghost był zaskoczony, gdy Price niezdarnie poklepał go po ramieniu. – Sprawdzę, co przyniosłeś rano.

„Price, mamy tyle jedzenia i…” „

Rano” – powtórzył Price, kiwając głową, najwyraźniej szczęśliwy, że wrócili w jednym kawałku.

Soap wahał się jeszcze przez sekundę, aż w końcu ustąpił i wzdychał. Z bagażnika wyciągnął tylko kilka toreb.

„To dla Gaza” – powiedział, wpychając jednego między ramiona Price’a. „Ten jest dla Płotki” – dodał, powtarzając gest z Duchem.

„Idźcie odpocząć oboje” – powiedział Price niemal jak rozkaz. – Do zobaczenia rano.

Szli razem w stronę domów w milczeniu, w ciemności nocy. Ghost z jakiegoś nieznanego powodu czuł się niespokojny, chociaż nie mógł powstrzymać się od zastanowienia, czy nie wynikało to z faktu, że wrócili. Było tak, jakby bańka pękła, kiedy dotarli do bram, jakby coś się między nimi zmieniło, choć było oczywiste, że tak się nie stało, a Duch nie mógł powstrzymać się od kilkukrotnego spojrzenia na Soapa.

To do niego niepodobne, żeby czuć się tak cholernie niepewnie w wielu sprawach. Zwykle był pewny siebie, musiał to robić w swojej pracy, ale był tak wyczerpany, jeśli chodzi o tego rodzaju relacje, że przez większość czasu nie mam, kurwa, pojęcia, jak się zachować. Czy miał coś powiedzieć Soapowi?

Miał go trzymać za rękę?

Mydło wybrało dla niego. Jakby znając jego wewnętrzną walkę, jakby był w stanie odgadnąć, co siedziało mu w głowie, i przysunął się bliżej, gdy szli dalej, uderzając ich ramionami i rzucając mu łagodne spojrzenie.

„Milczysz”.

Ghost potwierdził to stwierdzenie cichym mruczeniem, ośmielając się dotknąć palcami Soapa. Twarz Soada rozjaśniła się pod pobliską lampą.

„Czy jesteś nieśmiały?”

„Nie jestem nieśmiały” – wydyszał Ghost. „Dawno tego nie robiłem”.

„Tak, tak myślałem” – Soap powoli skinął głową i już miał powiedzieć coś innego, ale dotarli do jego drzwi i zamiast tego odwrócił się do niego, odchrząkując. „Do zobaczenia rano”.

Więc to było śmieszne, jak Soap pocałował go przez maskę, jak dotknął przy tym jego biodra, przyciągając ich, och, cholernie blisko. Śmieszne, a jednak Ghost chciał to robić cały czas.

Dzień po końcu świata Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz