#Nate

111 16 38
                                    

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.


Alice po cichu weszła do mieszkania. W środku panował półmrok. Grube, czarne kotary nie przepuszczały promieni słonecznych, a jedynym źródłem światła było małe okienko w kuchni. Mimo tego i tak dostrzegła panujący w środku bałagan. Nie taki jaki zazwyczaj widuje się w kawalerce samotnego faceta. Widok brudnych naczyń i opakowania po niedojedzonej pizzy, nie byłyby dla niej żadnym zaskoczeniem, ale chaos, jaki panował w środku, wprawił ją w osłupienie. W pierwszej chwili pomyślała, że przez kawalerkę przeszło tornado. Otwarte szafki, przewrócony stolik i krzesła, papiery na podłodze. Nawet zawartość śmietnika znalazła się na kuchennych kafelkach. Po zapachu jaki się tam unosił, można było wnioskować, że leżą tak już kilka dni.

Alice przeliczyła na palcach dni tygodnia. Robiła to zawsze, żeby zobrazować sobie upływ czasu. Dwa wyciągnięte palce to nie dużo, ale Alice miała wrażenie, że minęły wieki. To właśnie wtedy zaginął Nate. Nie przyszedł na umówione spotkanie, a kiedy próbowała się z nim skontaktować, odpowiadała automatyczna sekretarka. Spotykali się od zaledwie roku, a ona już wyobrażała sobie ich wspólną przyszłość. Pierwszym krokiem miało być znalezienie wspólnego mieszkania. Alice cieszyła się na ten dzień, bo oznaczał kolejny etap w ich związku. Agentka nieruchomości chciała przedstawić im kilka ofert, niestety Nate nie zjawił się w umówionym miejscu. Zastanawiała się, czy po prostu nie stchórzył, ale szybko odrzuciła tę możliwość. To nie było w jego stylu. Zawsze był z nią szczery. Gdyby nie chciał wspólnego mieszkania, powiedziałby o tym.

Doszło do niej, że musiało stać się coś złego. Najprawdopodobniej miała rację. Usiadła na wypłowiałej kanapie i jeszcze raz ogarnęła wzrokiem cały bałagan.

– A może po prostu zabalował z kumplami – pomyślała głośno.

Gdy tak się zastanawiała, czy większe szkody może spowodować kataklizm, czy stado pijanych mężczyzn, usłyszała szczęk klucza w zamku. Nareszcie. Teraz sobie porozmawiamy. Usadowiła się wygodniej na kanapie. W napięciu wpatrując się w drzwi wejściowe, układała w głowie przemowę, którą przywita zaginionego chłopaka. Słowa uwięzły jej w gardle, kiedy w progu stanęło dwóch, zupełnie obcych jej mężczyzn. Cała trójka spoglądała na siebie w milczeniu. Oni również wyglądali na zaskoczonych jej obecnością.

– Kim pani jest? – zapytał w końcu jeden z nich.

Wyższy, barczysty, na oko mógł mieć około pięćdziesiątki. Jego szczękę pokrywał gruby zarost, w którym już widniały pierwsze siwe włoski. Uwagę Alice przykuły jednak  jasnoniebieskie oczy mężczyzny, które uważnie lustrowały każdy jej ruch.

– Ee – wydusiła w odpowiedzi.

Pod naporem jego spojrzenia nie była w stanie wydusić z siebie więcej. Dopiero po chwili otrząsnęła się z szoku i pospiesznie wstała z kanapy.

– Jestem Alice, dziewczyna Nate'a.

– Ach, a więc ty jesteś Alice – odparł tajemniczo, po czym zwrócił się do kolegi: – Przeszukaj mieszkanie. Zacznij od sypialni.

Lista Butlera Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz