Sober_Wine dzięki za zorganizowanie maratonu, jesteś wspaniałą prowadzącą!
Co prawda nie wykorzystałam wszystkich zdjęć i nie zrealizowałam wszystkich punktów z listy, ale cel został osiągnięty ^^ i bawilam się świetnie.@Pilenaa na Twoje komentarze czekałam jak na pierwszą gwiazdkę xD jest mi bardzo miło, że byłaś tak aktywnym czytelnikiem ^^
A teraz nie przedłużając... Mam nadzieję, że nikogo nie rozczaruję tym rozdziałem.
***
– Dzień dobry Tampa. Mamy poniedziałkowy poranek, a termometry wskazują dwadzieścia trzy stopnie. Atmosferę dodatkowo podgrzewa dzisiejsze spotkanie z Edmonton, które Błyskawice rozegrają na wyjeździe. Szykuje się zacięty mecz…
Charlotte uśmiechnęła się lekko, kiedy kierowca taksówki pokręcił gałką radia, a głos spikera rozbrzmiał wyraźniej. Właśnie przejeżdżali przez śródmieście. Charlotte z głową przyklejoną do szyby, podziwiała widoki.
Przypominała sobie wszystkie miejsca, w których bywała jako mała dziewczynka. Uśmiechnęła się na widok Muzeum Glazer, gdzie dorabiała w wakacje. Wzruszył ją widok Straz Center, do którego chodziła z matką. Dziwiło ją, że wspomnienia mogą być tak wyraźne. Po raz pierwszy od bardzo dawna poczuła spokój. Dlaczego wcześniej tego nie zrobiłam?
Dochodziło do niej, jak mocno tęskniła za tym miastem. Uśmiechnęła się jeszcze szerzej, kiedy jechali bulwarem Kennedy'ego, a świecące w górze słońce odbijało się od asfaltowej drogi. Dopiero teraz gdy spoglądała na palmy rosnące na poboczu, zrozumiała jak bardzo jej ich brakowało. Podobnie jak słońca i wysokich temperatur. Znajomych sklepów i alejek. Z każdą sekundą jej uśmiech stawał się coraz większy. Przymknęła powieki, a obrazy z przeszłości nabrały wyrazistości.
Spiker w tle prowadził analizę dzisiejszego meczu. Przypomniała sobie, że ojciec był wielkim fanem Tampa Bay Lightning. W dzieciństwie zabierał ją na wszystkie mecze, a jeśli nie mógł albo mecze rozgrywane były na wyjeździe, siedzieli w domu przed telewizorem. Kiedy była trochę starsza, czasami zabierał ją i Douglasa na rozgrywki do baru. Zamawiał sobie piwo, a im szejki czekoladowe. Uwielbiała te wypady. Któregoś wieczora Charlotte oznajmiła ojcu, że zostanie hokeistą, a on roześmiał się w głos. Do tej pory ten szczery śmiech dźwięczał w jej głowie. Dalej pamiętała też nazwę, a także adres baru.
– Mała zmiana planów, proszę mnie zawieźć na Kenmore Avenue – zwróciła się do kierowcy.
Do kolejnego spotkania w sprawie wynajmu mieszkania miała jeszcze ponad dwie godziny. A jeśli dobrze pamiętała, z baru na miejsce było zaledwie kilkanaście minut drogi na piechotę. Kierowca musiał się domyślić celu jej podróży, bo z szerokim uśmiechem zapytał:
– Na mecz?
– Właściwie to… tak – odparła Charlotte i skierowała wzrok na rozświetlone słońcem ulicę. Wróciłam do domu.
***
Bar u Tediego jak zawsze w takie dni był pełen ludzi. Na początku Charlotte poczuła się nieswojo w tym tłumie, ale gdy tylko zajęła wolny stolik i złożyła zamówienie, odetchnęła. Kelnerka przyniosła jej szejka czekoladowego, wywołując tym u Charlotte radość wymieszaną z podekscytowaniem. Ostrożnie przysunęła bliżej szklankę i z lekką nutą niepewności pociągnęła łyk.
CZYTASZ
Lista Butlera
Mystery / Thriller„Jestem jak cień. Nie da się mnie pokonać, zniszczyć. Można jedynie sprawić, że zniknę, rozpierzchnie się, ale tylko na chwilę. Zawsze będę gdzieś w pobliżu, zaraz za tobą, by w końcu wyłonić się z ciemności." Cole Butler to człowiek od brudnej rob...