#To już koniec cz. 2

17 6 32
                                    

Klik. Klik.

– No dalej Spencer. Nie każ mi czekać, zaraz zrobi się jasno – Butler krzyknął w głąb korytarza.

Odpowiedziała mu cisza. Nie dał się jej zwieść. Wiedział, że Spencer ruszył za nim w pogoń i jest gdzieś niedaleko. Butler schował się za futryną i obserwował. Do tej pory snop światła wskazywał mu drogę, jaką szedł agent, ale jakąś chwilę temu, mężczyzna wyłączył latarkę.

– Chyba że tylko na to czekasz. Boisz się ciemności? – rzucił zaczepnie Butler.

Po chwili rozległo się ciche skrzypnięcie drzwi.

– Wyjdź kurwa, to inaczej pogadamy. Mocny jesteś tylko w gębie, Butler. Jedyne co potrafisz, to chować się po kątach.

Klik. Klik.

Butler obrócił naboje w dłoni. Wyciągnął pistolet zza paska, spokojnie otworzył magazynek, umieszczając tam pociski, po czym z głośnym trzaskiem zamknął go z powrotem.

– Obyś tego nie żałował, Spencer.

Przymknął powieki. Wytężył słuch. Wtedy wyłapał kroki. Kilka wolnych z prawej. Moment zawahania przy kolejnym. Potem skrzypnięcie w progu. Spencer przyspieszył, był tuż obok w jednej z sal. Butler odwrócił się w tamtą stronę, wymierzył i nacisnął na spust. Kule podziurawiły drzwi. Spencer zaklął siarczyście, ale nie pozostał Butlerowi dłużny. Sam wystrzelił kilka razy, tyle że na ślepo. Pociski trafiły w ścianę za Butlerem.

– Teraz znacznie lepiej, Spencer.

Za ścianą obok skrzypnęła podłoga. Butler odwrócił się w porę. Popchnął drzwi, blokując między nimi rękę Spencera. Szybkim ruchem wytrącił mu z dłoni broń. Otworzył drzwi i wymierzył, ale Spencer wykazał się podobną zwinnością. Jedną dłonią złapał za lufę, drugą za nadgarstek Butlera, wbił kciuk w odpowiednie miejsce i bez trudu zabrał mu pistolet.

Dobry jest – przemknęło Butlerowi przez myśl. Rozkojarzył się. W ostatniej chwili zablokował cios wyprowadzony w swoją stronę, zrobił unik przed kolejnym i rzucił Spencerem o ścianę. Wyprowadził prawy sierpowy, ale jego pięść zderzyła się z gładką powierzchnią. Kurwa mać. Ból rozszedł się po kościach od kostek w górę, a ręka na chwilę zdrętwiała. Spencer wykorzystał to i złapał go za kark. Butler zrobił to samo. Żaden nie chciał odpuścić. Obaj przyduszali się nawzajem.

– No, no w końcu ktoś przeszkolony, a już myślałem, że z Quantico wychodzą teraz same ofermy.

– Już nie żyjesz, Butler – wycharczał Spencer.

***

Charlotte siedziała na łóżku i w otępieniu spoglądała na szafę przed sobą. Miała wrażenie, że znalazła się w jakiejś pętli. Sięgnęła po szklankę z wodą i tabletkę na ból głowy.

Już to robiłam? Brałam tabletkę?

Zerknęła na opakowanie, które było pełne. Przecież kupiła je w drodze do domu. Mam deja vu? – przeszło jej przez myśl. – A może to efekt Oka Hekate?

Przyłożyła palce do skroni i kolistymi ruchami zaczęła je rozmasowywać. Od kiedy tylko weszła do mieszkania, nie umiała znaleźć sobie miejsca. Chodziła z kąta w kąt, czasem łapiąc się na tym, że jakąś rzecz robiła dwa razy, albo w ogóle nie była pewna, co robi i po co.

Lista Butlera Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz