#Dziadek

31 5 31
                                    

Wskazówka zegara posuwała się do przodu jakby w zwolnionym tempie, w przeciwieństwie do migającej natarczywie aparatury monitorującej pracę serca. Greenwood w otępieniu spoglądał na kroplówkę przy łóżku szpitalnym. Widział skapujace krople, ale nie słyszał ich dźwięku. Przez moment wydały mu się przybierać czerwony kolor.

– Harry!

Poruszył się niespokojnie na dźwięk swojego imienia.

– Czy ty mnie słuchasz? – Megan stała tuż nad nim, uważnie obserwując jego reakcję.

– Tak, skarbie.

– Więc dlaczego nie chcesz przyjąć moich argumentów?

Greenwood spuścił głowę. Chwilę myślał nad odpowiedzią, przy Megan każde słowo mogło mieć znaczenie.

– Bo nie ufam lekarzom.

– To psycholog. I pomoże nam uporać się z kryzysem jaki przechodzimy.

Greenwood chciał powiedzieć, że dla niego to bez różnicy, ale powstrzymał się od komentarza. Najchętniej uciekłby z tej ciasnej klitki pachnącej środkami do dezynfekcji, ale lekarze stanowczo mu to odradzili, twierdząc, że rana była poważna i powinien zostać jeszcze kilka dni na obserwacji.

Megan ku niezadowoleniu Greenwooda stanęła po ich stronie. Kobieta chodziła od ściany do ściany i od dłuższego czasu usilnie próbowała przekonać go do terapii małżeńskiej, bo jak stwierdziła, za bardzo się od siebie oddalili. Greenwood westchnął cicho. Może żona miała rację.

– Dobrze, zrobię to dla ciebie.

– Nie, Harry – zaprotestowała. – Chcę żebyś zrobił to dla nas – podkreśliła ostatnie słowo.

Usiadła obok męża i chwyciła jego dłoń. Greenwood widział smutek, który skrywał się w kącikach jej oczu. Nie chciał jej ranić.

– Kiedy obiecaliśmy sobie, że swoją pracę będziesz zostawiać za frontowymi drzwiami, uznałam to za dobry pomysł. Chociaż nie niepokoiłeś nas rewelacjami ze swoich śledztw, ja i tak odchodziłam od zmysłów. Przeprowadzaliśmy się cztery razy, dwa razy mieliśmy ochronę, siedem razy zostałeś postrzelony, a raz straciłam z tobą kontakt na całe dwa tygodnie.

Greenwood uniósł brwi, zdziwiony słowami żony. Wyliczyła to wszystko bez zająknięcia.

– Myślałam, że odetchnę kiedy to się skończy, ale teraz widzę, że nie potrafisz żyć bez pracy. Kochanie, ty się męczysz.

Greenwood spuścił wzrok. Patrzył na jej smukłe palce oplatające jego dłoń. Obrączka na palcu straciła blask, uświadamiając go, jak wiele czasu przeżyli razem, wliczając w to wszystkie dobre i złe chwile. Poczuł wyrzuty sumienia, że przez obowiązki, które wykonywał narażał swoją rodzinę. Powinien odejść, ale nie umiał. Megan znów miała rację.

– Boję się – wyznał. – Całe życie poświęciłem tej robocie i już chyba nie umiem inaczej.

Megan przejechała dłonią po jego nieogolonym policzku.

– Umiesz, Harry. Umiesz, tylko razem musimy się tego nauczyć. Spróbujesz?

Greenwood potaknął. Był jej to winien, za te wszystkie lata niepewności i strachu. W głowie wciąż miał obrazy z tamtej feralnej nocy, a większość pytań pozostała bez odpowiedzi. Butler uciekł, podobnie jak Charlotte, która wysłała mu jedynie krótkiego smsa z adresem pod którym znajdzie skierowana do siebie przesyłkę. Wiedział, że czeka go poważna rozmowa z Jo i że w konsekwencji będzie musiał zostawić za sobą parę niedokończonych spraw, ale w tej chwili, było mu to obojętne.

Lista Butlera Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz