Charlotte nerwowo pocierała przedramiona. Po wyjściu z autobusu zastanawiała się, czy nie wsiąść do kolejnego zmierzającego w przeciwną stronę, ale ostatecznie zrezygnowała. Zdecydowała spotkać się z Peterem. W głowie układała płomienną przemowę. Pozbędzie się go raz na zawsze. Zapomni o ich romansie. Zamknie ten rozdział. I zmieni lekarza, kto wie, może nawet klinikę. Wczoraj Peter gadał od rzeczy, pewnie chciał ją w jakiś sposób zmusić do spotkania. Desperat - pomyślała. - Już ja mu pokażę.
Nie mogła się jednak pozbyć natrętnej myśli, że lekarz wcale nie kłamał. Jej dziwne sny, wizyta agentów w klinice i śmierć doktora Chamberlaina wydawały się łączyć w zaskakujący sposób. Do tego fakt, że śniła o jednym z zaginionych. Czy to wszystko mogło być przypadkiem? Poklepała dłonią kieszonkę spodni, w której schowała wizytówkę agenta Greenwooda. Masz paranoje, Charlotte. Może to nic nie znaczy - powtarzała sobie w duchu.
W zamyśleniu dotarła pod drzwi gabinetu. Uniosła rękę i już miała zapukać, ale czyjaś dłoń szarpnęła ją do tyłu. Zanim zdążyła krzyknąć, Peter uniósł palec do ust, nakazując jej ciszę.
- Nie tutaj. Nie tutaj - szeptał błagalnym głosem. - Idź na koniec korytarza i nie patrz na kamery.
Cały był rozdygotany i poddenerwowany, przez co Charlotte poczuła, jak w niej także wzrasta strach. Zmarszczyła brwi, zastanawiając się, czy powinna mu zaufać. Ostatecznie posłuchała Petera. Znowu była zbyt uległa.
Idąc korytarzem, starała się nie spoglądać w górę. Na litość boską, nawet nie wiedziałam, że mają tu kamery. Świadomość tego tylko potęgowała chęć odszukania ich wzrokiem. Dotarła pod ostatnie, oszklone drzwi, za którymi mieściła się palarnia. Wnętrze ozdabiały rośliny w ogromnych donicach, przez co pomieszczenie wyglądało jak dżungla, na jednej ze ścian wisiał ogromny obraz, a pod nim ustawiono stolik i dwa plastikowe krzesełka. Charlotte rzuciła dawno temu, ale w tym momencie nałóg przypomniał o sobie ze zdwojoną siłą. Żałowała, że nie ma niczego pod ręką. Zastanawiała się, czy wejść do środka, żeby chociaż zaciągnąć się unoszącym się tam dymem, czy dalej wystawać na korytarzu. W końcu zobaczyła, jak zza rogu wychyla się Peter. Szedł pochylony do przodu, obracając głowę raz w jedną raz w drugą stronę.
- Zwariował - skwitowała Charlotte.
Chciała pociągnąć za klamkę palarni, ale Peter otworzył drzwi po drugiej stronie i błyskawicznie wciągnął ją do środka. Znaleźli się w składziku na szczotki.
- Ty parszywy gnoju!
Charlotte przymierzała się, żeby wymierzyć mu siarczysty policzek. Peter w porę zdołał osłonić się teczką. Po chwili coś z niej wyciągnął. Plik przezroczystych woreczków związanych gumką, a w nich okrągłe tabletki w granatowym kolorze.
- To dla ciebie. A tutaj wszystkie notatki Chamberlaina, które dał mi przed śmiercią. To on opracował receptury na Oko Hekate, dlatego go zabili - wydusił na jednym wydechu.
Charlotte zmrużyła oczy i odsunęła się o krok. Rozluźniła napięte mięśnie i zaśmiała się histerycznie.
- O czym tym mówisz. To jakiś żart? - podniosła głos.
Peter zaczął ją uspokajać.
- Dalej mi nie wierzysz, ale ja mówię poważnie. Czy nie zadawałaś sobie nigdy pytań, dlaczego twoje wizje pokrywają się z rzeczywistością? Terapie ze mną miały odkryć twój cały potencjał i jednocześnie uśpić czujność, ale ty wiedziałaś... - zawahał się. - Ty wiesz, że coś jest nie tak. Czujesz to, prawda?
Energicznie kiwał przy tym głową, a jego oczy błyszczały z podniecania. Charlotte przesunęła się bliżej wyjścia, kątem oka oceniała odległość od klamki i szansę na ucieczkę. Nic z tego. Cholerny Peter - przeklinała go w duchu.
CZYTASZ
Lista Butlera
Mystery / Thriller„Jestem jak cień. Nie da się mnie pokonać, zniszczyć. Można jedynie sprawić, że zniknę, rozpierzchnie się, ale tylko na chwilę. Zawsze będę gdzieś w pobliżu, zaraz za tobą, by w końcu wyłonić się z ciemności." Cole Butler to człowiek od brudnej rob...