Piotr: rozdział 12 - Słowa niewypowiedziane

47 9 0
                                    

Ciemnobrązowe oczy Danieli otaczały wciąż gęste i czarne rzęsy. Brwi miała naturalne i nieprzerzedzone. Na jej twarzy rysowały się zmarszczki odchodzące od powiek i ciągnęły się po policzkach i skroniach. Kurze łapki były teraz mocniejsze i sprawiały wrażenie, że ciągle się śmieje. Naprawdę to robiła. Patrzyła na niego i z lekko rozchylonymi wargami rozciągała usta w delikatnym uśmiechu. Nie zastanowił się. Nachylił się i pocałował ją, a ona – mimo jego początkowych obaw – odwzajemniła pieszczotę. To był impuls. W jednej chwili siedziała na nim okrakiem, a on jedną rękę wplatał w siwe, kręcone włosy kobiety, drugą zaś głaskał jej gładką i aksamitną skórę na udzie. Pragnął poczuć każdy fragment jej ciała i żałował, że ma tylko dwie ręce. Tak bardzo tęsknił za bliskością ich ciał, że teraz wydawała mu się wręcz odrealniona. Był niesamowicie podniecony. Jak nastolatek, którym już od dawna nie był, i sam nie spodziewał się u siebie tak szybkiej reakcji organizmu. Jego członek prężył się w szarych, przylegających bokserkach, a ona ocierała się o niego w prostych białych figach. Moment doskonały, by odwrócić role. Chwycił ją w pasie i przetoczył się na starej wersalce tak, że znalazł się między nogami Danieli, które od razu oplotła na jego talii. Zaczęła zsuwać z niego koszulkę, więc pomógł jej i pozostał w samej bieliźnie. Jej dłonie gładziły jego pierś porośniętą, bardziej już siwymi niż czarnymi włosami, dając mu ogromną satysfakcję. Też pragnął pieścić jej biust, który pamiętał z lat młodości, i który tak bardzo mu imponował swoją wielkością i sprężystością. Teraz, gdy chwycił brzegi białej bluzki z wizerunkiem sowy z cekinów na środku, piersi rozlały się na boki, ale wciąż były piękne, a sutki drobne i brązowe niczym mleczna czekolada. Chętnie wziął je do ust i zaczął pieścić językiem, a jej plecy wygięły się w łuk i zajęczała z podniecenia. Nie miał już siedemnastu lat. Był dorosłym mężczyzną i wiedział, jak zaspokoić kobietę. Nie planował, jak za pierwszym razem, ograniczyć się do stosunku i pieszczot ręką. Teraz da jej to, na co zasługiwała. Postara się, by był dla niej wyjątkowy, tak jak całe życie, ona była dla niego. By wryło się w nią to uczucie, które nosił w sobie i którego nie był w stanie powtórzyć z żadną inną kobietą. Chciał, by i o nim tak myślała, chciał być dla niej najlepszy. Zaczął całować jej brzuch i powoli zsuwać się niżej. Zrozumiała, co planuje i pospiesznie zrzuciła z niego nogi, zaczęła ściągać swoją bieliznę. Kiedyś miała gęste, czarne włosy łonowe pokrywające cały wzgórek. Teraz była gładka. Jak młode dziewczyny, które golą miejsca intymne dla satysfakcji mężczyzn. Delikatne i siwe włosy musiały się wytrzeć z wiekiem, ale to nic. Taka też była piękna. Pozostała piękna, a jej ciało doskonałe, mimo urodzenia dziecka. Nachylił się i delikatnie polizał całą przestrzeń między jej nogami. Patrzył na jej reakcję. Każda kobieta była inna i każda lubiła co innego, a on w jej przypadku musiał znaleźć to tak, jakby robili to po raz pierwszy. Zadrżała, gdy koniuszkiem języka znalazł małe ziarenko grochu pomiędzy jej wargami. Wiedział już, jakim tropem podążać i miał nadzieję, że się nie pomylił. Jęczała, gdy dawał jej rozkosz ustami i silną ręką przyciągała mu głowę do swojego ciała. Jej nogi oplotły się na jego karku i również go zakleszczyły. Nie znał jej z tej strony. Wydawała mu się nieśmiała i delikatna, ale w akcie miłosnym była stanowczym biorcą. Podobało mu się to. Lubił, gdy nad nim dominowała, a gdy dostała orgazm, poczuł, że jest wilgotna w środku. To dobrze. Nie będzie musiał użyć żadnego lubrykantu, bo niczego nie miał pod ręką, a mogłoby to zniszczyć nastrój. Wszedł w nią bez większego problemu. Rozchyliła usta i wpatrywała się w niego, pojękując. Patrzył jej w oczy i zaspokajał się w niej. Była idealna. Miał wrażenie, że delikatnie zaciska na nim mięśnie pochwy tak, jakby chciała być jeszcze ciaśniejsza. Kiedyś tego nie robiła. Teraz zwielokrotniała jego doznanie, a on starał się nie myśleć o tym, kto ją tego nauczył. Nie było to istotne. Tamten mężczyzna nie żył. Piotr również nie pozostawał w celibacie przez te wszystkie lata. Chciałby, aby ta chwila się nie kończyła, ale był tylko człowiekiem i miał swój kres. Nastąpił wielki finał, po czym opadł wycieńczony. Nakryli się pościelą i wtuleni w siebie zasnęli.

Za zamkniętymi drzwiami: Prawda [tom II]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz