Samanta: rozdział 22 - Anioł Stróż: Kornelia (cz.1)

45 12 0
                                    

Od ponad tygodnia Samanta nie wychodziła z domu. Sytuacja teoretycznie się unormowała. Prasa nie wystawała już pod jej domem i z tego, co było jej wiadomo, chłopcy wrócili do siebie. Mama jeździła z ochroniarzem na wypadek, gdyby ktoś jeszcze ją niepokoił. Odwiedzała ją codziennie, mimo że nie życzyła sobie obecności rodziców. Przynosiła jej jedzenie i wyrzucała to, które przywiozła dzień wcześniej. Czasem widziała w jej oczach łzy. Wtedy próbowała z nią rozmawiać, ale za każdym razem dostawała tę samą odpowiedź.

"Wynoś się, kłamliwa kurwo!"

Wtedy próbowała jej dotknąć, może pocałować, ale Samanta wierzgała rękami i nogami, pokazując jej, jak bardzo pragnie tego uniknąć. Każdego dnia czuła się coraz bardziej zdziczała. Bezradna i bezsilna. Każdego dnia robiła coraz mniej. Zapominała się umyć wieczorem, zapominała się przebrać, jadła nieregularnie i chciała jedynie spać. Pogrążyć się w wiecznej jawie, bo tam wyobrażała sobie inne życie. W jej głowie on wciąż jej dotykał, w jej marzeniach on wciąż był przy niej... Wtulając twarz w błękitną koszulkę Beach Boysów prawie czuła, jak pocieszająco głaszcze ją po głowie. Po chwili zorientowała się, że trwa to zbyt długo, by mogło być jedynie złudzeniem. Czyjaś ręka naprawdę przesuwała się delikatnie po jej włosach. Odwróciła się ostrożnie i ujrzała twarz matki. Wpadła w złość, że ta zdołała ją przechytrzyć i machnęła dłonią, aby ją odepchnąć. Jej ręka jednak przeniknęła przez kobietę, na której jej reakcja nie wywarła żadnego wrażenia i wciąż ze słabym uśmiechem na twarzy dotykała jej włosów.

– Ciii... – szepnęła, gdy chciała otworzyć usta i krzyknąć z przerażenia.

– Ale jak? – Otrząsnęła się i usiadła pospiesznie na łóżku. – Jak możesz mnie dotykać? Jesteś tylko duchem...

– Ale duchem, który potrafi tak!

Machnęła ręką, a z regału nad zagłowiłem łóżka, spadło zdjęcie i wylądowało na jej kolanach. Podskoczyła wystraszona i wzięła do rąk ramkę. W srebrnej obwódce, za szkiełkiem patrzył na nią jej ukochany. Uśmiechał się z zaczerwienionym nosem, a ona całowała go w policzek. Dobrze pamiętała ten dzień. Byli tacy zakochani. Dzień wcześniej kochali się po raz pierwszy i do dziś jej ciało pamiętało, co wtedy poczuła.

– Ale jak? Daniel tego nie potrafił...

– Daniel był tylko zwykłym wspomnieniem osoby, która kiedyś żyła. Ja miałam urodzić się z mocą, a gdy to nie nastało, moc nadal we mnie pozostała – wyjaśniła z delikatnym grymasem dumy na twarzy.

– Ale jaką mocą?

– Tą samą, jaką ty posiadasz... Tą, którą posiadała moja matka i tą, na którą moja kochana siostra jest całkowicie ślepa... Rozumiesz? Jesteś wyjątkowa...

– Nieprawda! – zaprzeczyła. – Rodzice ostrzegali mnie przed tobą. Jesteś szalona...

– W takim razie ty też jesteś szalona, rozmawiając z powietrzem – prychnęła rozbawiona. – Twoi rodzice mogą mieć o mnie mylne zdanie. To prawda, że nie zawsze sprzyjałam mojej siostrze, ale miałam swoje powody. Wszak to ona odpowiada za moją śmierć...

– Byłaś owinięta pępowiną. Moja mama nie ma z tym nic wspólnego.

– Ale to była jej pępowina!

Przyłożyła dłoń do skroni, jakby bardzo bolała ją głowa. Wstała z łóżka i przeszła kilka kroków po sypialni. Jak zwykle miała na sobie tylko białą, męską koszulę, a jej nogi były niezwykle smukłe i nagie.

– Nic to, nieważne. Co było, minęło – powiedziała, jakby bardziej chciała wmówić to sobie niż komukolwiek innemu.

– Dlaczego zawsze masz na sobie tylko koszulę? – zainteresowała się Samanta, bo zaczynała czuć się swobodniej w niecodziennej sytuacji.

Za zamkniętymi drzwiami: Prawda [tom II]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz