Samanta: rozdział 19 - Trener Stanley Schmidt (cz.1)

55 9 3
                                    

W nocy obudziła ją szamotanina. Damian ruszał głową i powtarzał ciche prośby. 

Co jest? – pomyślała. 

Przecież nie miał już koszmarów o dziadku. Czyżby było, to coś nowego? Może zwykły koszmar. Mimo to nie lubiła, gdy coś go męczyło, dlatego wsunęła rękę pod jego koszulkę i dotknęła dłonią jego nagiej piersi. Czuła, jak serce wali mu jak młotem. Wtuliła się w jego plecy i zaczęła słuchać tętna. Przez zamknięte oczy, jakby na jawie zaczęła dostrzegać obraz...

*

...to był jego dziecięcy pokój. Prawie nic się nie zmienił, tylko zamiast zabawek, było w nim więcej książek. Ta sama błękitna pościel na łóżku i ten sam dywanik na podłodze. Pojawił się w nim wiklinowy fotel... a w nim siedział jego dziadek. Samantę zemdlił widok, który zobaczyła. Prawdopodobnie nie chciała nigdy oglądać czegoś podobnego. Dziadek siedział z szeroko rozłożonymi nogami, a między nimi klęczał chłopiec. W brązowych krótkich spodenkach typu bojówki i białym T-shircie. Na oko miał dziesięć lub dwanaście lat, ale Samanta znała tę historię. To były jego czternaste urodziny. Chłopiec nie był już taki chudy, jego barki i plecy zrobiły się szersze, ale nogi wciąż były patykowate. Jego głowa unosiła się rytmicznie i opadała w dół. Obrzydliwość...

Wiedziała, co teraz nastąpi. Do pokoju wejdzie ojciec i zmasakruje twarz starego mężczyzny. Drzwi się otworzyły i stanął w nich Paweł. Całkiem dobrze wyglądał. Miał na sobie jeansy i koszulkę polo wetkniętą za pasek pod lekko odstającym brzuchem. Jego uśmiech zbladł i wypuścił z ręki foliową reklamówkę. Trwało to sekundy. Ojciec Damiana podbiegł i chwycił kołnierz koszuli mężczyzny, a potem cios za ciosem. Bryzgały coraz większe ilości krwi, ale nie to przykuło uwagi Samanty tylko zachowanie chłopca. Spokojnie wyszedł spomiędzy szamotaniny i zainteresowanymi oczami spojrzał w stronę reklamówki. Wytarł usta ręką i na szczupłych nóżkach zachwiał się, idąc w jej stronę. Usiadł przy reklamówce w pozycji W i zaczął szeleścić torbą, wyciągając jej zawartość. Zupełnie, jakby nic za nim się nie działo, jakby to była chwila otwierania prezentów pod choinką. Wewnątrz znajdował się niebiesko-czerwony robot w kartonowym pudełku. Transformer.

– Ale to jest Optimus Prime... – jęknął ze smutkiem.

Paweł odwrócił się i odsłonił zakrwawioną twarz mężczyzny, który patrzył opuchniętym okiem przez rozbite okulary.

– Przecież takiego chciałeś... – powiedział niepewnie.

– To jest Optimus Prime... – powtórzył rozczarowany chłopiec.

– Pani w sklepie powiedziała, że ten jest przywódcą... najważniejszy... Nie miał być ten?

Damian siedział z szeroko otwartymi, wystraszonymi oczami i nic nie mówił, ale za to za plecami Pawła rozległ się nosowy śmiech, który sprawił, że ojciec chłopca odwrócił się z powrotem do swojej ofiary.

– Bumblebee, idioto! – Zaczął kasłać krwią, którą zakrztusił się przez śmiech, ale nawet to nie przeszkodziło mu dalej szydzić z Pawła. – Nawet nie wiesz, co lubi twój syn! Optimus Prime jest przywódcą, ale prawdziwym bohaterem jest...

– Bumblebee... – dokończył za niego Damian, delikatnie się uśmiechając.

– Zamknij pysk!

Potężna pięść spadła na twarz dziadka chłopca i sprawiła, że stracił przytomność. Paweł podszedł z furią do Damiana i zatrzymał się przed nim, co sprawiło, że chłopak przestał się uśmiechać i z otwartą buzią wpatrywał się w ojca.

– Co jest?! Nie chcesz go?! – krzyknął.

– Nie... – wydukał, a z oczu popłynęły mu łzy wielkości grochów.

Za zamkniętymi drzwiami: Prawda [tom II]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz