Samanta: rozdział 17 - Azymut Australia! (cz.9)

32 8 0
                                    

Dzień 23.Seszele.

Alkohol szumiał jej w głowie, a muzyka przelatywała przez uszy. Dzień był wyjątkowo udany i nawet Damian się w niego zaangażował. Głaskali wspólnie ogromne żółwie, choć właściwie tylko jej się udało to zrobić, bo bezzębna paszcza chapnęła dłoń jej narzeczonego, gdy tylko próbował się do niej zbliżyć. Byli również na plaży i mimo że Damian się nie rozebrał i przesiedział w cieniu, rysując w swoim szkicowniku i paląc jednego papierosa po drugim, niewiele angażując się w rozmowy, to cieszyła się jego obecnością. W końcu czuła, że dzień jest udany. Po sytym obiedzie i wieczornej grze w "Truth ordare", która pierwszy raz przebiegła bez zbędnych nieporozumień, postanowili trochę się zabawiać. Włączyli muzykę, przygotowali przekąski i otworzyli butelki białego wytrawnego wina Lutzville kupionego jeszcze przez zapobiegawczą GG w Lagos. Jego smak był lekki i orzeźwiający, bardzo Samancie smakował, aczkolwiek nie potrafiła powiedzieć o nim tak wiele, jak Alexis, która miała nawyk wąchania napoju przed skosztowaniem i od razu poczuła w nim limonkę oraz słodką figę i marakuję. Ona była w stanie powiedzieć tylko, że dobrze jej "wchodzi", ale mieszkając w Londynie, w zupełnie nowym otoczeniu zupełnie nowych ludzi, nauczyła się, że nie jest to określenie, które stawiałoby ją w dobrym świetle. Zmieniając otoczenie, zrozumiała, że pewne zachowania z przeszłości należało zakopać głęboko w piasek.

Jej głowa zrobiła się ciężka i zaczęła rozglądać się za Damianem. Nie było go nigdzie w pobliżu i pewnie by go nie znalazła, gdyby nie dostrzegła ruchu na dachu. Wtedy przez jej wspomnienia przebiegło, jak wchodził po schodach jakieś pół godziny temu i najwidoczniej nigdy stamtąd nie zszedł. Wstała i nieco chwiejnym krokiem ruszyła na górę. Jej narzeczony leżał bez koszulki na materacu powyżej kanapy i najwyraźniej mocno nad czymś myślał, ale gdy usłyszał kroki, szybko zerwał się z miejsca i podniósł wysoko głowę.

– To ja... – szepnęła, żeby go uspokoić. Opadł bezwiednie na beżową skórę i nic nie powiedział. Powoli wgramoliła się do niego i położyła obok. Objął ją mocno ramieniem i przyciągnął do siebie, całując jej czoło. Było to wszystko, czego od niego pragnęła, by poczuć się szczęśliwą. Spokój u jego boku.

– Jak się czujesz?

– Całkiem nieźle. Przyszedłem tu, gdy poczułem, że zaczyna mnie za bardzo brać...

– Rozumiem. Ja też już mam dość... Kiedyś potrafiłam więcej wypić...

– Kiedy to było?! – prychnął rozbawiony. – Odzwyczaiłaś się... Zresztą ja też, ale to dobrze...

– O czym myślałeś, gdy przyszłam? – zainteresowała się.

– O niczym. Nie myślałem, słuchałem.

– Czego?

– Was! Tu wszystko słychać. Chodź, zobacz... – Przetoczył się na brzuch i podciągnął do szklanej balustrady. Zrobiła to samo, żeby sprawdzić, o co mu chodzi, a on odwrócił głowę w jej kierunku. – Zobacz. Stąd widać, co dzieje się niżej i wszystko wyraźnie słychać, a wątpię, by oni zdawali sobie z tego sprawę. Często tu przychodziłem, gdy wy szliście na plażę, bo też chciałem się poopalać... Narzekasz, że jestem blady...

– Bardziej chodzi o to, że nigdzie nie wychodzisz...

– Nie rozbiorę się przy nich wszystkich... Przy Philu i Javim tak, ale Alexis patrzyłaby na mnie wzrokiem zakonnicy, która chce cię zbawić, Gloria pewnie by się popłakała, a reszty nie znam na tyle, by się przed nimi spowiadać...

– Nikt nie będzie się na ciebie gapił...

– Gapią się, nawet jak nie chcą. Ludzie już tak mają, a ja nie lubię...

Za zamkniętymi drzwiami: Prawda [tom II]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz