Samanta: rozdział 26 - Bractwo Bursztynowej Sowy (cz.2)

41 5 0
                                    

Było ich czterech: Henry "Hugo" Hughes, Gustav Palmer, Stanley Schmidt i Jackob Balon Aristow. Należeli do drużyny biegaczy na Oksfordzie w roku 1979. Byli przyjaciółmi i byli nierozłączni; cechowało ich to samo. Cała czwórka była wyrzutkami.

Hugo był biedny jak mysz kościelna. Jadł jeden posiłek dziennie w socjalnej stołówce i gdyby nie wyjadał kanapek na lunch przyjaciół, to pewnie padłby z głodu. Istniało duże prawdopodobieństwo, że był bezdomny, ale tego nigdy nikomu nie udało się ustalić, bo potrafił manipulować ludźmi i marzył tylko o jednym: o wielkich pieniądzach i bogactwie ponad miarę.

Gustav pragnął zostać kierowcą rajdowym, ale przez poważną wadę wzroku lekarz nie wydał mu zgody na rozpoczęcie kursu na prawo jazdy. Nosił okulary, które były tak grube, że jego oczy wydawały się przez nie malutkie jak ziarenka piasku. Od dziecka był przez to wyśmiewany, chociaż imponował wiedzą na temat samochodów. Na jeden rzut niedowidzącego oka potrafił określić model samochodu, jego markę oraz rocznik, a gdy został zapytany, dostarczał kilku ciekawostek na temat tego auta i nigdy się nie pomylił! Prawdopodobnie w pewnym zakresie był geniuszem, ale nigdy się tym nie przechwalał.

Jackob urodził się z deformacją ręki, a jego ojciec od dziecka go nie akceptował. Uciekał od niego w wir pracy i nigdy nie było go w domu. Jego praca, jego pasja, była jego obsesją, a syn był uszkodzony. Jackobowi bardzo zależało na uznaniu ojca, więc gdy ojciec chował w swojej domowej biblioteczce kolejny artefakt, to syn studiował go i był przekonany, że podzielając jego zainteresowania, znajdzie z ojcem wspólną ścieżkę...

– Nigdy nie okazywałem Jackowi braku akceptacji. Kochałem go – profesor przerwał trenerowi opowieść, oburzony na jego słowa o jego relacji z synem.

– On czuł inaczej. Był przekonany, że jego kalectwo jest wynikiem klątwy, a pan tego nie akceptuje i nie potrafi uznać.

– To absurd! Akceptowałem w nim wszystko! Wiedziałem, że jest gejem i to również mi nie przeszkadzało, dlaczego miałbym...

– Dlaczego myśli pan, że był gejem...? – zapytał trener, tracąc pewność w swojej wypowiedzi, a profesor tylko prychnął kpiarsko i wzruszył ramionami.

– Czego ty się boisz, Stan? Myślisz, że o was nie wiedziałem? Byłem przekonany, że planujecie wspólną ucieczkę, więc zdziwiłem się, gdy okazało się, że wyjechał sam...

– My nie... – próbował wciąż się bronić przed atakiem profesora, ale ten tylko głośniej prychnął.

– Dzień przed jego ucieczką byłeś u nas. Siedzieliście do późna i oglądaliście telewizję. Juditha nigdy nie potrafiła zasnąć przy hałasach, a film był ustawiony wyjątkowo głośno, więc zszedłem na dół, by was upomnieć. Widziałem, jak się kochacie na kanapie, więc wróciłem do sypialni i dałem żonie zatyczki do uszu. Była szczęśliwa, że Jack odnalazł szczęście, choć – jak wtedy to określiła – "Będzie im trudno żyć z taką miłością". Jak widzę, tobie po dzisiejszy dzień jest trudno...

– Ja nie... – znowu zająknął się trener.

– Nie ważne, opowiadaj Stan.

Profesor machnął ręką ponaglająco, a trener opuścił jeszcze niżej głowę.

– I byłem ja... Chłopak, który nie rozumiał swojej orientacji, lubiący przebierać się w sukienki i którego pociągali chłopcy... Chcieliśmy się zmienić. Chcieliśmy być akceptowani i byliśmy gotowi zrobić wszystko, by to osiągnąć. Hugo usłyszał o Bohemian Grove, klubie z...

– Stan, zaczekaj – przerwał mu profesor. – Samanta nam powie, co to jest.

Zaskoczyło ją to, była ciekawa historii, którą miał do opowiedzenia trener, a Jacob stał skołowany i zasmucony obok biurka ojca. Nie czuła, by był to moment odpowiedni na przepytywanie, ale i tak odpowiedziała.

Za zamkniętymi drzwiami: Prawda [tom II]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz