Granica moralności

89 11 4
                                    

Witam wszystkich serdecznie!
Czy zamiast robić zapas do BMD pisze oneshota? Tak XDDD ale nie żałuję
Nareszcie rozdział! Bolą mnie te braki wystawiania, ale niestety tak będzie do połowy czerwca :c
Sorry za spóźnienie, ale zajęcia miałam praktyczne
Życzę wszystkim miłego dzionka 💚

Siedziałem tu tak nie wiedząc co ze sobą zrobić. Oni wyglądali na zainteresowanych filmem gdy ja nawet nie wiedziałem co to jest. Zbytnio nie wolno było mi oglądać telewizji tylko siedziałem w pokoju nie robiąc w sumie nic albo fantazjowałem, bo to była jedna opcja ucieczki przed światem rzeczywistym. Jednak teraz nie wiedziałem co mam zrobić, bo wszystko co chciałem to straciłem bezpowrotnie. Pragnąłem tylko aby tata mnie pokochał, by mama była czuła jak na początku i czytała mi książki lub po prostu była. Maddi nie wymagałem wiele, bo była mała i nie była świadoma tego, że jak tata krzyczał to znaczyło coś złego. Wychowała się w krzyku, a teraz nie wiem co z moją siostrą i pewnie się nie dowiem. Nie sprowadzę na nią zagrożenia jakim są ci ludzie.

Chociaż ona zasługuje na dobre i spokojne życie. Wtuliłem się bardziej w swoje kolana i trzymałem nadal ten kubek nie potrafiąc jakoś się zmusić do tego aby go odłożyć na stolik przede mną. Nie wiedziałem na co mogę sobie pozwolić chociaż z rana przedstawione zostały mi zasady, które panują tutaj. Jednak nie czułem się pewnie ani też dobrze w towarzystwie tutejszych ludzi. Byli starsi ode mnie, ale nie jakoś tak bardzo lecz nie dawało mi to odwagi by choćby się ruszyć. Miałem się ich słuchać i wykonywać ich rozkazy. Brzmiało to bardzo głupio i nie podobało mi się to wcale, ale jednak chyba wolałem na ten czas robić to co każą, bo nie chciałem dostać kary. Nie pozwolili mi bym odłożył kubek, a ojciec zawsze mi coś kazał zrobić bądź krzyczał na mnie, że zrobiłem coś nie tak. Pociągnąłem nosem czując jak chce mi się smarkać gdyż ciepły napój pobudził mój nos i katar do działania.

-Masz - rzucił mu mi coś Emrys, ale nie zdołałem złapać przez to uderzyło mnie to w głowę, a następnie wpadło mi do pustego kubka. Nagle rozległ się śmiech na co zmrużyłem powieki nie za bardzo rozumiejąc dlaczego się śmieją.

-No Dante łapaczem to ty nie będziesz - zaśmiał się Chase i wziął ode mnie kubek, a następnie wyciągnął jak się okazało chusteczki. Wyciągnąłem dłoń aby wziąć od niego białą chusteczkę, a po chwili oczyściłem nosek z wydzieliny. Wziąłem głęboki wdech i wtuliłem się w swoje nogi na nowo tylko tym razem nie miałem w dłoni kubka. Drzwi otworzyły się gdyż wydały taki charakterystyczny dźwięk, a ja ciekawskim wzrokiem zerknąłem do tyłu, ale od razu pożałowałem tego. W drzwiach stanął szarooki blondyn, a na jego dłoniach jak i ubraniu była chyba krew jednak nie wyglądał na rannego. Więc nachodzi pytanie skąd to się wzięło na nim, a przede wszystkim do kogo należy.

-Szef każe byście ubrali młodego cieplej, bo chce mu coś pokazać na dole - poczułem jak serce zaczyna mi wolniej bić na słowa mężczyzny.

-Na dole oprócz produkcji mety nie ma nic interesującego - rzekł Chase, ale chyba zauważył to co ja - nie wiem czy powinien to widzieć w takim czasie.

-To decyzja szefa więc róbcie to co uważa za słuszne.

-Chodź Dante idziemy się ubrać - oznajmił na co stanowczo pokręciłem głową na boki, bo nie chciałem wręcz bałem się tego co mnie może spotkać tam na dole.

-Jazda gówniarzu, bo siłą cię wytargam na górę za kłaki! - przestraszony słowami piwnookiego od razu podniosłem się z kanapy i przerażony pobiegłem na górę.

-Naprawdę musiałeś?

-Tak, przynajmniej od razu znalazł się u góry, a nie wymyślał, że nie... - nie słyszałem więcej gdyż zamknąłem się w pokoju, który chyba należał do mnie. Brałem głębokie wdechy starając się uspokoić, bo przecież mi nic nie zrobią, a to wcale nie była krew na rękach blondyna. Wiedziałem jednak, że nie mogę tu siedzieć w nieskończoność, bo przecież kazano mi zejść do piwnicy. Serce biło mi niesamowicie szybko, ale otworzyłem trzęsącymi się dłońmi drzwi od szafy i wyciągnąłem za dużą na siebie bluzę, którą zarzuciłem na swoje barki i miałem nadzieję, że to wystarczy, bo szczerze mówiąc tu było cieplej niż na dole. Nagle rozległo się pukanie do drzwi na co spiąłem się cały, bo bałem się, że to Peter.

Bądź mym drogowskazemOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz