Okazja

79 9 1
                                    

Witam wszystkich serdecznie!
Stęskniłam się za wami :3
Już jutro startujemy z challenge więc coś z pewnością ciekawego pojawi się w sierpniu.
Natomiast ja ogłaszam mini Maraton z związku zbliżających się moich urodzin w sierpniu!
Jak minął już wam lipiec?
Życzę wszystkim miłego dzionka 💚

Stałem w gabinecie Szefa, ale nie sam. Byłem tu tylko raz i miałem nadzieję, że tak będzie lecz się myliłem. Trząsłem się, bo obawiałem się tego co się stanie zaraz. Przecież jeśli powiem prawdę to piwnooki mnie zabije, ale jeśli skłamię to będę miał problemy u blondyna. Nie wiedziałem, który wybór jest prawidłowy lecz nie chciałem stracić tych nagród jeśli za dobre sprawowanie będę mógł wybierać plac zabaw. Wpatrywałem się w swoje buty i nie potrafiłem spojrzeć na mężczyznę, który siedział za biurkiem. Czułem na sobie ten jego wzrok, który wręcz wypalał we mnie dziurę. Cisza panująca w gabinecie wręcz była niepokojąca, a im dłużej trwała to czułem jak moje serce chce wyskoczyć z piersi.

-Więc dlaczego nie było was tak długo? - padło pytanie z ust mężczyzny, którego głos wręcz był lodowaty - Czy dany czas był dla was tak ciężki do zrozumienia? Peter odpowiadałeś za młodego co się w takim razie stało?

-Szefie siadłem sobie na ławce pozwalając mu na zabawę, a ten bachor mi uciekł i musiałem go szukać przez ten czas! - słysząc co mówi od razu spojrzałem na mężczyznę z szokiem, bo to było kłamstwo. Oczywiście pomyślałem o ucieczce, ale była ona bezsensowna bez czegokolwiek co pomogłoby mi się utrzymać. 

-Uciekł ci? - zimny ton mężczyzny nie znaczył nic dobrego dla mnie, a ja spuściłem głowę w dół starając się nie rozpłakać. Nie chciałem otrzymać kary wręcz bałem się gdyż kary, które znałem kojarzyły się mi z bólem i cierpieniem lecz zadowoleniem ojca. 

-No tak i ciężko było mi go złapać, ale jakoś dałem radę - odpowiedział wypinając klatkę piersiową jakby był dumny z tego co zrobił, a jedynie kłamie. 

-Rozumiem, zostaw mnie sam na sam z młodym - rzekł blondyn na co zatrzęsłem się gdyż jego ton głosu wręcz stał się bardziej zimniejszy. Poczułem jak serce wali mi niespokojnie gdy zostałem sam z szefem. Wpatrywałem się uparcie w swoje buty nie słysząc w ogóle mężczyzny, chcąc czy nie spojrzałem do przodu, a o biurko opierał się on patrząc się na mnie - jaka jest twoja wersja wydarzeń? 

-Mmoja?

-Chcę usłyszeć prawdę bez względu na konsekwencje - rzekł - radzę mieć we mnie przyjaciela niż wroga. Więc jak wygląda ta twoja ucieczka? 

-Ppeter zaprowadził mnie na plac zabaw i kazał mi na nim zostać trzy godziny. Jjak wróci mam być inaczej powie, że uciekłem, a wttedy będę miał piekło - powiedziałem patrząc się na swoje nogi i bałem się konsekwencji swoich słów.

-Spójrz na mnie - rozkazał więc niechętnie podniosłem wzrok i spojrzałem w zielone tęczówki mężczyzny. Przerażały mnie na równi z oczami należącymi do mojego ojca - czy to co mi mówisz jest prawdą?

-Ttak - wyszeptałem patrząc się w jego oczy i naprawdę nie kłamałem lecz czy mi mógł uwierzyć. Jakiemuś dzieciakowi, którego ukradł z ulicy i poniekąd uratował mi życie, ale spowodował, że te życie na nowo stało się koszmarem. 

-Dobrze - odparł mrużąc powieki - możesz iść do góry do pokoju. Karą za złamanie mojego rozkazu jest brak kolacji dla ciebie. Natomiast ja sobie porozmawiam z Peterem - oznajmił po chwili ciszy zapewne zastanawiał się nad moją karą lecz była ona bardziej litościwa niż bym pomyślał. Skinąłem głową i powoli zacząłem się wycofywać do drzwi. Gdy tylko zamknąłem je za sobą Peter stał przy drzwiach i zapewne czekał.

Bądź mym drogowskazemOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz