Przyznanie się do winy

100 10 6
                                    

Witam wszystkich serdecznie w nocnym rozdziale!
Niestety rano miałam egzaminy więc nie mogłam wystawić rozdziału więc mamy "nocny"!
Jak tam u was życie mija?
Bo u mnie jest super! Zdane wszystkie egzaminy więc jutro świętowanie!
Życzę wszystkim dobrej nocy 💚

Carbonara

Zajechałem pod dom nerwowo zaciskając dłonie na kierownicy. Bałem się trochę, że policjant będzie na mnie wściekły gdy dowie się prawdy. W końcu powinienem się przyznać, a nie kłamać wszystkich wokół. Lecz policjant już czuję niechęć do mnie i nie wiedziałem czym jest ona spowodowana. Zgasiłem silnik samochodu i wysiadłem z niego, zamykając by nikt go nie ukradł. Mimo iż była to ślepa uliczka to nie ufałem na tyle ludziom by zostawić swoje auto bez zamknięcia. W końcu jakby nie patrzeć ludzie byli różni choć nie powinni ukraść to mogliby spróbować. Wyciągnąłem z kieszeni klucze do domu i otworzyłem główne drzwi wchodząc do środka. Starałem się jak najciszej to zrobić w końcu Kui miał na parterze swój pokój tuż przy schodach na górę. Ściągnąłem buty i położyłem je tuż na miejscu gdzie były moje kapcie lecz już je ubrałem. Po cichu ruszyłem w stronę schodów mając nadzieję, że wujek jednak śpi. Dobrze było gdyż nie tlił się kominek więc nie czekał na mnie. Może jednak sądzi, że dalej robię patrol naszych terenów. Miałem jednak nadzieję, że nie będzie zły przez to co zrobiłem. Nie będę siebie oszukiwać, bo to wiadome, że prędzej czy później informacja o tym, że potrafiłem policjanta do niego dojdzie. Chyba jednak wolę się przyznać z rana niż aby sam się o tym dowiedział.

W końcu ma uszy i oczy dookoła głowy, a każdy lubi dla niego pracować lub podawać informacje, bo nic nie jest u Chaka za darmo. Po cichu wchodziłem po schodach i odetchnąłem z ulgą, że nie wyszedł z pokoju. Nie spiesząc się przeszedłem koło pralni oraz przestrzeni wspólnej gdzie był telewizor oraz kanapa. Po chwili otworzyłem drzwi do swojego pokoju i wziąłem głęboki wdech gdy zamknąłem je szczelnie. Wszyscy byli pogrążeni w śnie i ja w sumie też powinienem już dawno. Spojrzałem na kominek i westchnąłem, bo nie miałem siły nawet by zaświecić lampek na kominku. Ściągnąłem z siebie wszystko po kolei zostając tylko w bokserkach. Wpakowałem się do swojego łóżka i odetchnąłem z ulgą gdyż tego mi było trzeba. Nie wiem nawet kiedy odpłynąłem do krainy snu lecz chyba odpoczynek nie potrwał zbyt długo, bo słyszałem pewne krzyki dwójki osób walczących o toaletę. Warknąłem cicho pod nosem, bo naprawdę byłem padnięty, a oni nie dawali mi spać. Sfrustrowany, że nie ma końca tych krzyków, wstałem z łóżka i ruszyłem do drzwi, które otworzyłem dość mocno.

-Zamknąć się do cholery! Człowiek próbuje tu spać!

-No, ale wbiła mi do łazienki!

-Nie interesuje mnie to Joseph! Ja chcę choć trochę się wyspać po zarwanej nocy!

-Dobra no nie będziemy krzyczeć już. SŁYSZYSZ TY WREDNA BLONDYNO! - patrzyłem na niego z niedowierzaniem, bo miał przestać krzyczeć, a wręcz to wy wrzeszczał przez zamknięte drzwi. Wziąłem głęboki wdech by nie wybuchnąć ponownie i wszedłem do pokoju by się ubrać, ponieważ wiedziałem iż nie zasnę przez nich ponownie. Natomiast oni nie uspokoją się aż jedno nie wyjdzie z łazienki.

Podszedłem do szafy i wyciągnąłem jakieś spodnie oraz bluzę z podkoszulką. Nie patrzyłem nawet na to jakie mają kolory, bo nie liczyło się to dziś dla mnie. Ubrałem się dość szybko mimo iż czułem się padnięty. Głową mnie bolała i chyba musiałem napić się czegoś na pobudzenie, ale nie do końca wiedziałem co takiego. Wujek mi chyba zrobi coś odpowiedniego. Spojrzałem po pokoju i przeczesałem swoje włosy dłonią by je poprawić, a przede wszystkim sprawdzić czy musze je rozczesać. Widziałem jak ciuchy dosłownie walają mi się wszędzie, ale tak już było gdy wracałem nad ranem do domu. Schyliłem się podnosząc spodnie z podłogi i wyciągnąłem z nich portfel w którym miałem dosłownie wszystko. Spojrzałem na biurko gdzie był mój telefon, a nawet nie pamiętałem, że go tam kładłem, ale może tak było. Zebrałem dosłownie wszystkie ciuchy, które powinny iść do prania, a telefon zgarnąłem z biurka, bo jednak mógł mi się przydać. Wyszedłem po raz drugi z pokoju i przeszedłem do pralni by zostawić ciuchy w koszu do prania. Włożyłem je do pełnego prawie kosza i widziałem, że będzie trzeba zrobić pranie, ale to nie była moja pora by je robić. Więc olałem to, bo nie było to na moją głowę dziś i zszedłem po schodach na dół, kierując się w stronę kuchni. Z moich ust uciekło ciche ziewnięcie, którego nie byłem w stanie zatrzymać. Byłem padnięty, a jeszcze przede mną była poważna rozmowa z wujkiem, który jak co rano krzątał się po kuchni by przygotować szybie śniadanie dla wszystkich.

Bądź mym drogowskazemOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz