Pov: Olivia
Spanikowałam odkryli że włamaliśmy się do Jessie obiecuję jeśli uciekniemy żywi to go zabiję gołymi rękoma! Willy pakował a bardziej przelewał mleko z wiadra do butelek w ogóle nie przejmując się że możemy trafić do więzienia ten to ma jaką anielską cierpliwość.
-Może byś się pospieszył. Mam 19 lat i nie chcę reszty życia spędzić w więzieniu.
-A ty może byś nie marudziła a pomogła-odparł dalej przelewając mleko. Podeszłam bliżej chłopaka by potrzymać mu butelkę, ale już skończył przelewać.
-I po co miałam tu przyjść-powiedziałam.
-Byś mi nie marudziła czekoladko-odparł i schował trzy szklane butelki do kapelusza.
-Szybciej te butelki rozbiją się na twoim łbie niż byśmy zrobili z nich czekoladę Willy!
-Ciszej bądź bo trafimy przez twoją panikę do więzienia. Nie raz byłem w takich sytuacjach i jakoś żyję.
-Ta a to ciekawe bo dziś byś prawie nie żył! Otworzyłeś drzwi do klatki tygrysa!
-Już ci mówiłem. N-I-E-U-M-I-E-M-C-Z-Y-T-A-Ć.
-Jak przeżyjemy to cię nauczę-powiedziałam gdy brunet zakładał swój bordowy płaszcz. Wyszliśmy jakbyśmy byli tu codziennie, jakby było to normalne i na codziennym porządku. Szliśmy szybkim tempem i gdy wyszliśmy z zaułku to zauważył nasz ochroniarz, którego wcześniej uśpiłam. Zamiast iść to zaczęliśmy biec do budki z balonami byłam ciekawa co ten wariat tym razem wymyślił i tym bardziej się nie zawiodłam, nawet w najgorszej sytuacji był kreatywny i spokojny. Kazał mi mocno go złapać w pasie i tak też zrobiłam nie wiem jak on to zrobił, ale polecieliśmy do góry zaczarował je i uciekliśmy strażnikowi zoo. Polecieliśmy na dach jakieś kopuły i tu się na chwilę zatrzymaliśmy.
-I?-spytałam.
-Hm?
-Jaki masz plan dalej?-spytałam.
-Siadaj to się dowiesz-odpowiedział u siadał na zimnym dachua ja wraz z nim. Zdjął swój kapelusz I wyją z niego trzy butelki mleka i swą walizkę.
-Jak ty to tam schowałeś?-zapytałam patrząc na walizkę.
-To nie jest zwykły kapelusz Liv-odpowiedział przelewając mleko do jakieś fiolki.
-Dobrze powiedz mi jak mam stąd zejść?-spytałam a chłopak podniósł wzrok na mnie.
-W jakim sensie?
-Muszę iść do domu. Przebrać się bo te ciuchy śmierdzą żyrafą.
-Dobrze pójdziemy tam ale tylko przeleję mleko do tych fiolek.
-Niech ci będzie-odparłam i położyłam się na zimnej podłodze oglądając gwiazdy.
*
Byliśmy obok mego domu musiałam jakoś wejść do środka by rodzice nie usłyszeli oraz by Willy nie wszedł, i nie zobaczył jak wygląda mój dom.-Poczekaj tu zaraz wrócę-powiedziałam a chłopak nie protestował i został na miejscu. No prawie bo usiadł na zimnej i brudnej ziemi I zaczął wyciągać ze swojego kapelusza teczkę gdzie wśrodku miał składniki do robienia czekolady. Obeszłam budynek i zatrzymałam się przed pokojem który jako jedyny był oświetlony i był nim pokój mojej siostry. Zapukałam w okno i po chwili zostało mi otworzone, Jane nie była pewna czy mogę wejść ale wpuściła mnie.
-Hej-przywitała się a chwilę później jej długie blond włosy znalazły się pod moją brodą. Odwzajemniłam uścisk młodszej siostry ale przyszłam tu w konkretnym celu. Gdy lekko odepchnęłam siostrę podeszłam do szafy i szukałam moich ulubionych ciuchów Jane była zmieszana moim zachowaniem ale nic nie mówiła, tylko usiadła na swym łóżku obserwując mnie co robię po mojej części pokoju. Po kilku minutach znalazłam potrzebne mi ubrania i przebrałam się w długie obcisłe czarne spodnie i białą bluzkę z falbankami na rękawach oraz czarną bluzę. Wzięłam jeszcze dodatkowo 2 pary koszulek i jedną spodni, które wrzuciłam do torebki, którą później zarzuciłam przez ramię. Podeszłam do mojej toaletki gdzie wzięłam gumkę którą spięłam w kucyka oraz moje ulubione perfumy które również zabrałam. Gdy miałam już się żegnać z siostrą to przy oknie stał Wonka poprzedzając mnie Jane jak to ona chciała się wydrzeć na cały dom, ale gdyby nie moja ręką na jej buzi to by rodzice się ubudzili a nie chcę ich spotkać.
-Idziemy Liv?-zapytał chłopak patrząc to z na mnie na moją siostrę i znów na mnie.
-Yy tak jasne. Miło było cię widzieć Jane obiecuję że się spotkamy w przyjemniejszy okolicznościach-Powiedziałam a siostrą wbiła się we mnie jak w pluszowego misia. Oddałam uścisk ale ciekły mi mały strumyk łez z mojego prawego oka, nie zasłużyła na to wszystko obiecuję że jak znajdę odpowiednią pracę to zabiorę ją z tego domu wariatów.
-Pa Olivi, pa yyy.
-Willy-powiedział brunet.
-Tak pa Willy. Uważaj na moją siostrę.
-Będę bo twoja siostrą jest jak jeden promyk słońca który rozświetla moją twarz-odpowiedział a moje policzki przelał czerwony kolor. Wonka pomógł mi wyskoczyć z okna którego później blondynka zamknęła pachałyśmy sobie wzajemnie i gdy straciłam ją z oczu moje oczy wypuściły wodospad łez.
-Ej czemu płaczesz?-zapytał.
-Po prostu gdy sobie pomyślę że udało mi się z tamtąd uciec a jej nie, i musi patrzeć na nich jak ja kiedyś to chce mi się płakać. Nie zasługiwała na to co tam się dzieje ma dopiero 16 lat-odpowiedziałam i przytuliłam chłopaka. Płakałam ile sił lezie bo przy nim mogłam być sobą i nie udawać silnej jak przy Jane. Willy przytulił mnie mocno i jedną ręką głaskał mnie po plecach a drugą przytrzymywał moją głową.
-Ciiii będzie dobrze cichutko-mówił.
-Chodźmy musimy iść robić czekoladę-powiedziałam i puściłam Willi'ego. No prawie bo brunet splecił nasze dłonie i szliśmy do jego tymczasowego lokum.
CZYTASZ
MIŁOŚĆ DO CZEKOLADY-TIMOTHEE CHALAMET
AventuraOlivia Smith idąc pewną nocą na przechadzkę spotyka chłopaka który poszukuje noclegu i zaprowadza go do swojej ciotki Skrobicz. Gdy poszukuje go następnego dnia zastaje poinformowana że znikł. Dziewczyna nie wierzy w tą bajkę więc poszukuje tego taj...