Prawda

357 22 2
                                    

Pov:Olivia

Wyszliśmy z katedry cali w czekoladzie święta trójca producentów już schodziła ze schodów do puki nie rozległ się głos Willy'iego.

-Chciałbym coś ogłosić!

-No nie jego to się nie da powstrzymać-mruknął pod nosem gruby właściciel fabryki.

-Zamknij się-powiedział do niego Szlagwart-Panie Wonka a cóż to że jest pan cały w czekoladzie?

-Nie udawaj Szlagwart że nie wiesz-powiedziałam, a Willy wyjawiał prawdę na temat fabryk.

-Szlagwart, Wściubonos i Figielcukier są w w zmowie dochody z czekolady płyną na ich wspólne konto jak i również dzielą czekoladę. Nikomu nie pozwolą wejść do świata czekolady nie tylko ja byłem ich ofiarą znacie może Onston lub Organisa? Nie? Bo umarli przez tą trójkę i było by blisko i ja bym do nich trafił wraz z moimi znajomymi. Do ich małego spisku należy szef policji, Harold Smith i jego żona Anna Smith, Ojciec Juliusz z pastorami oraz Skrubicz z Bielaczem którzy prowadzą pralnię w której ja z moimi przyjaciółmi musiałem pracować oszukali nas za tani pensjonat i wrobili nas byśmy prali każdemu bogaczowi ciuchy przez cały dzień. Tacy byli ci wielcy fabrykanci których uwielbialiśmy za czekoladę oszukiwali nas cały czas gdyby nie ja z moimi przyjaciółmi byście dalej wierzyli w te bajeczkę o idealnych ludziach, którzy chcą dobrze dla nas-powiedział Wonka.

-Skąwiskuję tę księgę-powiedział ee jakiś gruby policjant.

-Przecież było mówione szefie że jest pan w to zamieszany- powiedział młodszy stróż prawa i wziął przedmiot do rąk i zaczął czytać-Aresztować ich!

-To nie będzie konieczne panie władzo zjedli moje cukierki, w których były skrzydełka i zaczną latać...właśnie teraz-odparł Willy a fabrykanci polecieli do góry. Szlagwart złapał się w ostatniej chwili fontanny a dokładniej jej najwyższego punku natomiast Wściubonos trzymał go za nogawkę od jego spodni. Figielcukier nie był inny bo zrobił dokładnie to samo co jego gruby kolega ale z jego nogawką od obrzydliwego koloru jakim jest żółty-Panie i Panowie zapraszam do degustacji czekolady Willy'iego Wonki!

Wszyscy rzucili się na fontannę by spróbować tej cudownej jak i magicznej czekolady jaką tworzy Willy oraz taką, która zmieni rynek słodyczy na zawsze. Nasi przyjaciele polewali do kubków czekoladę co związało się z ich uśmiechem na twarzy, a Willy siedział na schodkach katedry obserwując całe to zbiorowisko.

-Hej, czemu nie świętujesz to twój sukces-powiedziałam do chłopaka siadając obok niego.

-Jakoś tego nie czuję-powiedział i odwrócił swą twarz od punkty gdzie cały czas się patrzył.

-Ej udało się złapać wszystkich ludzi z którymi się trzymał Szlagwart i rynek czekolady jest tylko twój!

-Ej czemu nie świętujecie z nami?

-Nie ma ochoty Nitka staram się to mu uświadomić ale nic z tego-odpowiedziałam dziewczynie rozkładając ręce. Willy wstał a ja za nim wraz z dziewczyną tak jak i reszta naszych przyjaciół zebrała się wokół bruneta wyciągającego coś z kieszeni.

-Co to?-zapytała Lutka.

-Ostatnia czekolada jaką moja mama mi zrobiła przed...przed swym odejściem-powiedział i zaczął otwierać gdzie nad czekoladą była karteczka.

Mój tajemny składnik to...Dzielenie się z innymi.

Jak dojrzałam zamiast 6 kosteczek było ich 7 tak jak nas. Willy podzieli czekoladę dla każdego by miał po kawałku i zjedliśmy ją. Była niesamowita.

-I co? Taka sama jak zapamiętałeś?-zapytała najmłodsza.

-Co do kawałeczka-odpowiedział jej Willy.

-Nitka dzięki naszej Ludce Bell która dzwoniła po każdej kobiecie pracującej w księgarni i znalazła twoją mamę-odparł najstarszy z nas a na dziewczynie wypłynął szeroki uśmiech i podbiegła do telefonistki i ją uściskała z całych sił.

*

-A więc to twój dom-powiedział Wonka gdy we trójkę staliśmy pod biblioteką gdzie przed jej wejściem czekała kobieta ciemniejszej karnacji w sukience do kolon oraz z rozpuszczonymi czarnymi włosami. Nitka nie pewna ale pobiegła do kobiety i się w nią wtuliła do puki nie weszła do przepięknej bibliotek wraz ze swoją matką to pomachałam ostatni raz i zniknęła. Zniknęła do lepszego świata gdzie nikt jej nie będzie wykorzystywał a co najważniejsze będzie kochana.

-Oompa Loopma czekam na słoik i ty mi za chwilę go dasz Wonka-wyśpiewał nasz dawny znajomy stojąc i czekając przed nagrodą.

-Poprzednie ci wyjedli ale mam jeszcze jeden słoik dla ciebie przyjacielu-powiedział Wonka i wyjął słój podając małemu stworkowi.

-Dziękuję...A więc to koniec dług spłacony eee to ja wracam do siebie do domu. Trzymajcie się dzieci i życzę szczęścia-powiedział i zaczął odchodzić.

-A może zostaniesz?

-Nie ma takiej potrzeby Olivio wracam do siebie-odpowiedział i szedł dalej do puki głos Willy'iego go nie zatrzymał.

-Gdy będę miał wielką fabrykę przyda mi się ekspert do czekolady oraz inspektor od jej mierzenia!

-Inspektor? Ekspert?

-Tak potrzebujemy kogoś takiego jak ty-dodałam a Rosły udawał że się zastanawia, ale wiadomo jaka była jego decyzja.

-Dobrze skoro potrzebujecie tak wspaniałego kogoś to tak pomogę wam-powiedział.

-Supcio!

*

-To jest nasz zamek gdzie będziemy budować potęgę fabryki-mówił Willy gdzie stanęliśmy przed przyszłą siedzibą Willy'iego Wonki.

-A jak go odbudujesz?

-Będziemy najpierw zarabiać sprzedając czekoladę w lokalu zostało nam 5 dni więc ta się dorobimy i zaczniemy budować-odpowiedziałam na pytanie pomarańczowego.

-Okej-powiedział niezbyt pewny.

-Spokojnie damy radę kto jak nie my?-powiedział właściciel zamku i złapał mnie za rękę uśmiechając się do mnie uroczo.

-Niech wam będzie gołąbki ale za niańkę waszych małych dzieci nie będę robił-powiedział i wszedł do środka, a my za nim ja i Willy we dwoje przyszli właściciele znanej fabryki czekolady znanej na całym świecie.

MIŁOŚĆ DO CZEKOLADY-TIMOTHEE CHALAMETOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz