Opieka

432 23 3
                                    

Nasze szczęście nie trwało zbyt długo. Z otwartego okna usłyszeliśmy wrzaski moich rodziców nie wiem jak i kiedy się dowiedzieli że ukrywam się tutaj jasne nie było mnie w domu przez kilka dni i nie dawałam znaku życia, ale to nie pretekst by w nocy wpadać do swej siostry i wydzierać się na nią czy się tutaj ukryłam.

-Co jest?-spytał Willy odrywając się ode mnie.

-To moi rodzice-przyznałam po cichu a chłopak odwrócił się do mnie przodem-Przecież wiesz że uciekłam z domu i się tu ukrywam.

-Wiem ale byłem pewny że twoja siostra się nie wygada-odparł bez emocji w głosie.

-Bo się nie wygadała, ostatni raz byłam tutaj i tak też uważają a sprawę nie ułatwia to że jestem na celowniku policji wraz z tobą!

W tym czasie Skrubicz weszła wraz z moimi rodzicami do środka i to był idealny moment by powiadomić innych by schowali pieniądze do swych szaf głęboko na dnie i tak też zrobili. Wonka wsadził mnie do szafy wraz z walizką i czekoladą, zamknął nas na klucz który schował do swych kieszeni i położył się na łóżku udając że śpi. 

Tylko żeby nie weszła. Tylko żeby nie weszła-powtarzałam sobie głowie.

I nie weszli ale byli na korytarzu i rozmawiali dosyć głośno mimo że była cisza nocna.

-I gdzie ten bachor?-usłyszałam głos matki.

-Waszego dziecka tu nie ma wyszła nad ranem gdy się pojawiliście-odpowiedziała jej ciotka.

-Coś ukrywasz-odparł ojciec.

-Ależ Albercie wiesz doskonale że nikogo nie ukrywam, nasz biznes idzie doskonale i tak dostajecie połowe za nic. Dajemy wam pieniądze na utrzymanie dziewczyn a nie na chlanie-odparła ciotka nigdy nie wierzyłam że stanie po mej stronie uzyskała kolejny plus.

-Nie denerwuj nas tylko mów gdzie nasza córka!

-Moniko nie ma jej tutaj i bądź że cicho bo jest cisza nocna-upomniała moją matkę.

-Wrócimy tu jutro rano-odpowiedział ojciec i wszyscy we troje zeszli na dół. Gdy nie było słychać kroków Willy wstał i otworzył szafę a na przywitanie przytulił mnie głaszcząc po plecach.

-Nie...nie wiedziałem że masz taką sytuac...

-Nie kończ wolę to wypierać niż mówić że moi starzy to alkoholicy. Już wiesz dlaczego uciekłam z domu i tu się zatrzymałam.

-Ej nie płacz będzie dobrze pomogę ci tak? Nie jesteś z tym sama pomogę ci uwolnić Jane z tego domu.

-Tak-powiedziała i otarłam łzy i przytuliłam mocniej chłopaka a on mnie. Wziął mnie na ręce gdy się lekko uspokoiłam i położył mnie na łóżku przykrywając mnie kocem, i opadł obok mnie głaszcząc mnie po głowie nie wiem kiedy ale prędko zasnęłam wtulając się w jego ciało.

Następnego ranka u budziłam się gdy Willy przemywał twarz wodą. Rozciągnęłam się i przetarłam twarz rękoma patrząc na chłopaka.

-Dzień dobry-przywitał się pierwszy.

-Dzień dobry-odpowiedziałam mu i wstałam z łóżka. 

-Nie jest to śniadanie idealne ale mam dostaliśmy suchy chleb i wodę-odparł i podał mi talerz.

-A ty nie jesz?-spytałam martwiąc się o nie go.

-Nie potrzebuję zrobiłem sobie kilka czekoladek gdy spałaś-powiedział i wyjął  z szafy teczkę i słój.

-Musimy opracować nowy plan jeśli nie chcemy by nas przyłapali.

-Czyli?

-Może wymykajmy się w nocy.

-Nie to zły plan Liv. Nikt ich nie kupi a widziałaś ile pieniędzy zarobiliśmy. Jeśli dziś zarobimy tyle co w wczoraj możemy kupić ten lokal.

-No dobrze-odparłam upijając łyk wody.

*
Każdy z nas dostał po 40 czekoladek i musi je sprzedać tak by policja nas nie dorwała. Byłam w parze z Nitką i wybrałyśmy za cel tramwaje. Ona siedziesiała bo zbierała pieniądze, a ja śpiewałam rozdając czekoladę i zbierając pieniądze. Przyjaciółką na liczyła z jakieś 60 pieniędzy zauważyłam że policja podjeżdża więc gdy tylko drzwi się otworzyły wyskoczyłyśmy z nich i biegłyśmy by wskoczyć do kanałów gdzie wpadłyśmy na Wonke który bieg z Porcelią Beg(hydrauliczka) I we 4 wskoczyliśmy do kanałów najpierw wszedł Wonka, później ja z jego pomocą i  na końcu Porcelia.

-Co robim?-spytałam.

-Nie wiem, ile zrobiłyście?

-60 monet Willy-odpowiedziała mu Nitka.

-Nieźle-odparła kobieta.

-Na co czekamy?-spytałam.

-Na Ludke Bell(telefonistka) Laregk śmiechu wart(śmieszek) I na starca-odpowiedziała mi starsza dziewczyna. Oparłam się o ścianę i reszta podążyła za mną, I zrobiła to samo. Głowa Willy'ego leciała na moją stronę, widziałam że jest zmęczony i potrzebuje odrobiny snu ale będzie grał twardego, więc wzięłam rękę i złapałam go za policzek następnie przechylając jego głowę na moje ramię widziałam że był wdzięczny ale nie spodziewałam się że aż tak. Po jakieś godzinie do kanału weszła reszta osób z naszej paczki, ale nie mieli zbyt dobrych wieści.

-Bylibyśmy szybciej gdyby nie to że próbowaliśmy uciec twoim rodzicom Olivio-odparł najstarszy z naszej paczki.

-Jak zwykle Skrubicz im powiedziała że pomogłam tobie Willy i zaczęli ścigać was. Musieli was z kądś widzieć skoro was rozpoznali-mówiłam.

-To co robimy?-spytała Ludka.

-Szczerze nie mam pojęcia-odparł Willy opierając się o mnie. Albo jest zmęczony albo chory.

-Trzeba cię zanieść do pokoju. Jesteś zbyt zmęczony ty ledwie stoisz na nogach Willy.

-Nie ma takiej możliwości byś mnie wysłała do łóżka-mówił co lewie go słyszałam. Każdy się ze mnie zgodził. Ja i Larek wzięliśmy go na swoje barki, dziadek podążał za nami a Nitka wraz z Porcelią prowadziły nas do budynku Skrubicz. Do pokoju prędko nie wejdziemy więc musimy ułożyć jakieś łóżko dla Willy'ego by mógł zasnąć. I tak też zrobiliśmy gdy byliśmy w pralni ja trzymałam Wonke by nie wiknął do tyłu a reszta robiła mu tymczasowe łóżko.

-Mówiłem Ci że ładnie wyglądasz w białym?

-Nie nie mówiłeś. Willy ty majaczysz masz temperaturę i cały jesteś zaczerwieniały musisz iść się położyć I zasnąć.

-Łóżko gotowe!-krzyknęli wszyscy. Poszłam z ledwo stawiającym krokami Willy'ego. Położyłam go i przykryłam prędko zasnął więc pocałowałam go w czoło I ruszyłam tak jak inni do pracy. Każdy z nas miał godzinę na pilnowanie ja miałam pierwszą i ostatnią wartę czuwania. Od 14 do 20 musimy go wszyscy pilnować a po 20 to ja go będę pilnować tak jak on mnie pilnował w razy odwdzięczę się mu za poprzednie dni.

MIŁOŚĆ DO CZEKOLADY-TIMOTHEE CHALAMETOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz