Rozdział szósty

72 7 0
                                    

Poprawiłam koc leżący na moich kolanach. Siedząc w fotelu, wyglądałam zza okna. Wiatr szalał na zewnątrz, miotając śniegiem w każdą stronę. Sadie usiadła obok na podłokietniku fotela, podając mi kubek z herbatą. Uśmiechnęłam się do niej. Chuchając, odgarnęłam unoszącą się parę.

- Trzeci dzień z rzędu znowu jest zamieć - westchnęła, obejmując mnie ramieniem. - Jutro powinno już się uspokoić.

Pokiwałam, opierając kubek o koc na udzie. Podniosłam do góry trzymane w dłoni zdjęcie.

- Zrobiliśmy je dokładnie sześć lat temu - pogładziłam kciukiem fotografię.

Sadie westchnęła, całując mnie w skroń.

- Zobacz, jakie byłyśmy wtedy do siebie podobne - machnęła podbródkiem.

Na zdjęciu obie miałyśmy takie same czapki i kurtki. Stałyśmy z łyżwami w dłoniach pomiędzy rodzicami. Tata z jednej strony obejmował Sadie, mama z drugiej obejmowała mnie. Nie mogłam przestać się uśmiechać. Sadie prychnęła, zaprzeczając głową.

- Spójrz na mistrza drugiego planu - zastukała opuszkiem palca o zdjęcie.

Ściągnęłam do siebie brwi, po czym nie mogąc się powstrzymać, zaśmiałam się cicho. Za nami w idiotycznym kombinezonie zimowym Caden z głupią miną machał do aparatu. Opuściłam dłoń, kładąc fotografię na kocu.

- Nadal z nim nie rozmawiałaś?

Przymknęłam oczy.

- Nie... - szepnęłam.

- Minęły trzy dni, Ruby - siostra odłożyła swój kubek na parapet, odwracając ciało w moją stronę. - Przyszedł specjalnie do nas. Zależy mu.

- Ale...

- Wiem, wiem - przerwała mi spokojnym tonem, unosząc głowę. - Wtedy mu nie zależało, to chcesz powiedzieć?

Westchnęłam głośno, znowu unosząc zdjęcie.

- Tak. Tak sądzę - powiedziałam, wpatrując się w jego chudą sylwetkę sprzed pięciu lat.

- Ale pieprzysz... - Sadie wstała, szurając kapciami po drewnianych deskach podłogi.

Oparłam tył głowy o zagłówek, uderzając o niego kilka razy.

Zima w SwanbaryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz