Przewróciłam się na drugi bok, wpatrując się w powiewającą na wietrze firankę. Księżyc oświetlał mój pokój. Przymknęłam powieki, kładąc się z irytacją na plecach. Zrzuciłam z siebie pościel, kładąc stopy na drewnianych deskach. Sięgnęłam po sweter, wciągając go przez głowę. Po cichu zeszłam na dół. Założyłam buty i kurtkę. Chwyciłam czapkę i szalik. Pokazałam palcem Haw, żeby był cicho. Zegar wybił drugą w nocy. Wyszłam na dwór, wciągając do płuc świeże, zimne powietrze. Uniosłam głowę, wpatrując się w niebo.
- Miałem swoje powody - szepnęłam, szybko zaprzeczając głową.
Westchnęłam głośno, zanurzając stopę w zaspie. Położyłam szalik na masce samochodu, siadając na nim. Podciągnęłam kolana pod brodę. Wyobraziłam sobie siebie obok Cadena odbierającą medal olimpijski. Najpierw się uśmiechnęłam, żeby po chwili przekląć w myślach. Drobne płatki śniegu powoli zleciały z gałęzi nade mną. Przeniosłam wzrok na patio, gdzie zapaliła się żarówka. Zaspany tata, okrywając się kocem, powoli zmierzał w moim kierunku. Oparł się o maskę samochodu, wpatrując przed siebie. Światło przed domem zgasło.
- Bezsenna noc, co skarbie? - zapytał ochrypłym głosem.
Przytaknęłam, cicho pomrukując. Obserwowałam unoszący się z moich ust kłębek białego powietrza.
- Jest jakiś powód? - tata spojrzał na mnie.
- Gdybym tylko była lepsza w jeździe... - szepnęłam cicho.
Pokiwał niespiesznie, posyłając mi serdeczne spojrzenie.
- To niczego by nie zmieniło i tak by wyjechał bez ciebie.
Zamrugałam szybko.
- Czemu tak mówisz? - przysunęłam się jeszcze bliżej niego.
- Nie wyjechałabyś stąd wtedy, nie z powodu mamy.
Opuściłam nogi bezwładnie nad ośnieżoną ziemią. Przygryzłam wargę. Tata objął mnie, schowałam się w jego ramionach. Pogładził moje włosy.
- Masz rację, nie wyjechałabym.
- Przecież wiem, głuptasie.
Odsunęłam się, ściągając do siebie brwi.
- Sądzisz, że Caden, o tym wiedział?
Tata uniósł kącik ust, szczelniej otulając się kocem.
- Możliwe - pokiwał. - Cóż na pewno nie chciał, żebyś kiedykolwiek stąd wyjechała. To jest twoje miejsce, kochanie. Swanbary od zawsze było twoim domem.
Otworzyłam lekko usta, wpatrując się w tatę. Na kilka sekund czas zwolnił.
- Ty tutaj jesteś, Sadie tutaj jest, mama tutaj była - przytaknęłam cicho.
- I wszystkie pozostałe wspomnienia, co?
Nieśmiało się uśmiechnęłam. Wszystkie pozostałe wspomnienia. Spojrzałam na okno siostry.
- Tato - powiedziałam, przeciągając wzrok z budynku na niego.
- Tak, kochanie?
- Bruce rozmawiał dzisiaj w barze z Sadie. Możliwe, że nie tylko ja dzisiaj cierpię na bezsenność.
- W porządku - wyprostował się, klepiąc mnie po ramieniu. - Zerknę do niej.
Pocałował mnie w czoło, dodając:
- Wracajmy, nie chcę, żebyś się rozchorowała.
Ześlizgnęłam się z maski samochodu, zostawiając w śniegu dwie głębokie dziury. Obejrzałam się przez ramię. Poczułam dziwną ulgę.
CZYTASZ
Zima w Swanbary
عاطفيةNikt nie spodziewał się, że wielka gwiazda łyżwiarstwa figurowego - Caden Stanley, wróci do małego miasteczka, z którego udało mu się uciec przed laty. Nikt nie spodziewał się też prawdziwego powodu jego powrotu. Nikt z wyjątkiem Ruby Hart, która z...