Ubierałam grubą parę skarpet, skacząc na jednej nodze w poszukiwaniu swetra, gdy krzyczałam z salonu:
- Sadie, jesteś już gotowa?!
- Za dwie minuty, a co ty już jesteś?!
- To wychodzę z Haw przed dom! - ułożyłam dłonie w tubę wokół ust.
Przywołałam psa, żeby założyć mu obrożę i otworzyłam wejściowe drzwi, wpadając na Jamesa pociągającego z zimna nosem.
- Ooo..., nie wyszłyście jeszcze, dobrze.
Zamrugałam i roześmiana strzepałam śnieg z jego czapki. Zaprzeczyłam głową, mówiąc:
- Właśnie wychodzimy, więc jeśli masz sprawę, to przykro mi spacer cię nie ominie.
Jęknął teatralnie, sięgając sobie drugą parę rękawiczek do ubrania z górnej półki. Haw zaszczekał radośnie, wybiegając na ośnieżone podwórze. Wskoczył prosto w największą zaspę. Sadie zbiegła po schodach i zatrzymała na nasz widok. Uśmiechnęła się niezręcznie do Jamesa, on uniósł dłoń i pokazał jej kciuka. Uniosłam brwi i zgromiłam ich pytającym spojrzeniem.
- Bruce nie jest już więcej waszym kłopotem - odparł, zamykając za nami drzwi.
Skierowaliśmy się w stronę lasu. Szłam przed nimi, rzucając co jakiś czas patyk psu. Obejrzałam się przez ramię i uśmiechnęłam na widok rozgadanych w szepcie towarzyszy.
- Przynieś patyk! No przynieś! - krzyczałam do Haw. - Mądry piesek, właśnie tak.
Pogłaskałam go po pysku, biorąc ponowny zamach gałęzią. Zakryłam usta, oglądając jak wysuszony patyk leci w stronę wyłaniającego się zza zakrętu Cadena.
- Co jest? - powiedział i złapał zręcznie gałąź.
Kiedy mnie spostrzegł, zaśmiał się głośno.
- Już czymś we mnie rzucasz! - podbiegł. - Nawet nie zdążyłem cię dzisiaj jeszcze czymś rozzłościć.
- To było przez przypadek - uniosłam kąciki ust.
- Jasne, ty i przypadek, coś nie dowierzam - droczył się i pstryknął delikatnie palcami w moje czoło.
Dramatycznie złapałam się w miejscu, gdzie powinno zaboleć.
- Już bijesz moją siostrę?
- To ona pierwsza brutalnie targnęła się na moje życie.
- Mówiłam, że to był wypadek - machałam rękoma na boki.
Caden objął mnie ramieniem i spojrzał z góry w moje oczy.
- Tylko się z ciebie trochę nabijamy, przecież wiesz - pogładził moje plecy. - A właśnie. Szedłem akurat do was.
Sadie uniosła brew.
- Organizujemy taki jakby bankiet z okazji wygranej, musicie przyjść.
- Organizujecie, wy?
James tryknął moją siostrę w bok, a ona szepnęła: No co?
- Przyjedziemy - odparłam szybko przyjaznym tonem.
Caden rozpromienił się, odetchnąwszy z ulgą. Stanął do mnie bokiem, rzucając daleko Haw patyk.
- Dziękuję Ruby - powiedział odwrócony plecami do mnie obserwując mojego bawiącego się psa. - Naprawdę wiele to dla mnie znaczy, że... Naprawdę dziękuję.
CZYTASZ
Zima w Swanbary
RomanceNikt nie spodziewał się, że wielka gwiazda łyżwiarstwa figurowego - Caden Stanley, wróci do małego miasteczka, z którego udało mu się uciec przed laty. Nikt nie spodziewał się też prawdziwego powodu jego powrotu. Nikt z wyjątkiem Ruby Hart, która z...