Powoli zapadał zmierzch, kiedy wracaliśmy niespiesznie pod mój dom. Caden obejmował mnie ramieniem, cicho nucąc piosenkę, z której śmialiśmy się, będąc dziećmi. Położyłam na moment głowę na jego ramieniu. Śnieg zaczął drobno sypać, przykrywając wszystko jasną warstwą puchu. Z daleka wyłoniło się migoczące zza okna salonu światło. Weszliśmy na podwórze, łącząc dłonie w delikatnym splocie. Nagle lampka na patio zapaliła się, a w drzwiach wejściowych stanęła Sadie. Zauważając nas, wyprostowała się i skrzyżowała ręce na piersi. Caden zatrzymał się i uśmiechnął łagodnie do mnie, a potem pocałował krótko w policzek.
- Lepiej będzie, jeśli tu się pożegnamy.
Przytaknęłam, z niechęcią puszczając jego dłoń.
- Wracaj bezpiecznie - szepnęłam i skierowałam się w stronę patio.
Schowałam dłonie do kieszeni kurtki, przechodząc w drzwiach obok Sadie, która zamknęła drzwi od razu po przekroczeniu przeze mnie progu. Rozebrałam się w ciszy, czując na sobie jej przeszywające spojrzenie. Odwiesiłam szalik na wieszak, zakładając kapcie. Odezwała się dopiero w momencie pokonywania przeze mnie schodów.
- Chcesz o tym porozmawiać? - zapytała za moimi plecami, wchodząc po stopniach za mną.
- Nie - odpowiedziałam po chwili.
- Jesteś pewna? - kontynuowała.
Zatrzymałam się w połowie drogi, odwracając przodem do siostry.
- A ty chcesz o tym porozmawiać? - uśmiechnęłam się do niej przyjaźnie.
Westchnęła, opuszczając w dół ramiona.
- Nie chcę, żebyś znowu była rozczarowana. Wiesz, że uwielbiam Cadena, ale wciąż martwię się powtórką sprzed czterech lat - oparła się barkiem o ścianę.
Uścisnęłam ją szybko z szerokim uśmiechem na twarzy. Odwzajemniła go.
- Teraz jestem już starsza - usiadłam na stopniu podciągając kolana pod klatkę piersiową. - Zresztą... sama nie wiem, czy my...
Sadie usiadła obok mnie, klepiąc mnie po kolanie.
- Poczekamy, zobaczymy.
Przytaknęłam odrobinę rozpromieniona, spoglądają na nią pośpiesznie.
- Właśnie, a co w sprawie Bruce'a i Jamesa? Nic mi w końcu nie wyjaśniłaś.
Odchyliła głowę do tyłu z jękiem. Pomrukując, przetarła czoło cierpiętniczo.
- Szkoda gadać.
- Sadie - zaśmiałam się cicho.
- Dobra, dobra - uniosła ręce, zakładając je za kark. - Bruce chciał kasy.
- A to nowość - prychnęłam pod nosem.
Odpowiedziała na to krótkim, głośnym parsknięciem.
- James uparł się, że pogada z nim. Ja oczywiście nie chciałam go mieszać w takie sprawy. - Wywróciła oczami, mówiąc: - Nie szczerz się tak, nic między nami nie ma.
- Jasne, jasne.
- Serio!
- Ja wiem swoje, wiem, co widzę.
- Ta, a niby co takiego?
- Jego maślane oczy wpatrujące się w ciebie przy każdej możliwej sposobności.
Sadie zaprzeczyła szybko głową, śmiejąc się, zakryła usta dłonią.
- Powiedziała ekspertka związków - skwitowała to, przywołując gestem Haw.
- Jesteś okrutna! - delikatnie uderzyłam ją w ramię.
- Zawsze do usług - mrugnęła dowcipnie. - Zawsze do usług.
![](https://img.wattpad.com/cover/358193234-288-k547656.jpg)
CZYTASZ
Zima w Swanbary
RomanceNikt nie spodziewał się, że wielka gwiazda łyżwiarstwa figurowego - Caden Stanley, wróci do małego miasteczka, z którego udało mu się uciec przed laty. Nikt nie spodziewał się też prawdziwego powodu jego powrotu. Nikt z wyjątkiem Ruby Hart, która z...