Rozdział szesnasty

55 7 0
                                    

Pierwszy podniósł się tata, kładąc brudne talerzyki na sobie. Końcowe napisy pojawiły się na ekranie telewizora.

- To było... - przeciągnął się, prostując.

- Nudne jak flaki z olejem? - Caden zaśmiał się, podpierając łokieć na kolanie.

Uchyliłam usta oburzona. Tata chwycił w jedną dłoń stos talerzyków i rozczochrał mi włosy drugą. Wyszedł do kuchni. Ściszyłam końcową muzykę filmu.

- Przyznaj się - Caden pochylił głowę do boku, przyglądając się mi - specjalnie wybierasz takie filmy.

- Żebyś się wynudził? - zapytałam, a on przytaknął. - Nie schlebiaj tak sobie.

Pokiwał głową, kładąc ją zaraz na oparciu kanapy. Skręciłam ciało, opierając się bokiem do niego. Ułożyłam podbródek na własnej dłoni leżącej obok jego głowy. Szepnął coś do siebie, ale nie byłam pewna czy dobrze zrozumiałam:

- Brakowało mi tego.

Tata wrócił i zabrał garnek, wychodząc znowu do kuchni. Odkręcił kran w zlewie.

- Właściwie - zaczął, krzyżując ręce - to chciałbym, żebyś robiła mi na złość.

Zaśmiałam się cicho, podciągając nogi na siedzisko i wsuwając pod uda.

- Dlaczego? - rozbawiona zapytałam.

Westchnął praktycznie z ulgą.

- Wszystko jest lepsze, niż gdybyś miała być obojętna.

Uniosłam tułów, przenosząc wzrok na końcowe napisy filmu. Poruszył się, poduszka spadła na ziemię. Wymusiłam szeroki uśmiech, spoglądając przelotnie na niego.

- Przecież nie jestem.

Powoli zaczął pochylać się w moim kierunku, kiedy drzwi wejściowe trzasnęły. Gwałtownie odwróciłam się w kierunku wejścia do salonu. Caden wstał, wsuwając dłonie do przedniej kieszeni bluzy.

- Pewnie macie dużo do obgadania - po tych słowach, odwrócił się, kierując w stronę korytarza.

Zniknął. Wstałam powoli i po cichu podeszłam do progu.

- Nic nie powiesz? - Sadie mówiła cicho, ale jej głos był delikatnie rozdrażniony.

- Nie - wyszeptał.

Przylgnęłam plecami do ściany.

- Pewnie - odpowiedziała, wtedy coś zaszurało. - To naprawdę nie w porządku, nie uważasz?

- Staram się tylko, naprawić... - jego ton był pełen goryczy.

- A co chcesz niby naprawiać?

Nie odezwał się, słychać było tylko szum wody z kranu i ciche pogwizdywanie melodyjki przez tatę w kuchni.

- Przecież nie masz czego naprawiać. Wiesz, że zawsze byłeś dla niej tylko ty.

Zamknęłam oczy, biorąc płytki wdech.

- Nie chcę, żeby znowu ci się coś przywidziało - rozpięła kurtkę. - Tak tylko dla jasności, dobra?

Nic nie powiedział, wyszedł. Odepchnęłam się od ściany i wyjrzałam zza framugi. Sadie zaprzeczyła głową, mamrocząc coś pod nosem. Zdjęła buty, spoglądając na mnie. Wzrok jej złagodniał.

- Spokojnie - powiedziała. - Wszystko jest w porządku. Teraz tylko nie mam siły o tym rozmawiać.

- Dobra - wsunęłam stopy do kapci i dodałam po chwili milczenia: - Przegapiłaś cały film.

Zaśmiała się w końcu.

- Powiedzmy sobie szczerze, nikt oprócz ciebie nie chciał oglądać tego badziewia - zerknęła na czarny już ekran telewizora. 

Zima w SwanbaryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz