4

103 3 0
                                    

Cały miesiąc od tej sytuacji odczuwałam jej skutki. Wydałam swoje ciężko zarobione pieniądze na sztuczne zęby, żebym była w stanie normalnie funkcjonować. Niestety stać mnie było tylko na dwa z trzech wybitych zębów. Musiałam odpuścić sobie naprawianie czwórki. Najważniejsze że moja dwójka i trójka są na swoim miejscu.

Ojciec oczywiście nic nie pamiętał na drugi dzień. Ani trochę mnie to nie zaskoczyło.

Wróciłam do normalnego trybu nauki. Mimo iż byłam rok młodsza od moich kolegów z klasy, nadążałam za nimi bez zbędnych problemów. Jak tak dalej pójdzie może dostanę się na moje wymarzone studia - medycynę.

Udało mi się wyprzeć wspomnienia z ostatnich trzech miesięcy na tyle ile było to możliwe. Książę na szczęście posłuchał moich rad i nie kontaktował się więcej ze mną.

Zauważyłam ostatnio, że mój ojciec z dnia na dzień robi się coraz bardziej żółty. Znając trochę fizjologię człowieka wiedziałam, że w końcu kończy mu się wątroba. Zadzwoniłam po naszego lekarza rodzinnego aby to obejrzał, ten natomiast zadzwonił po gastroenterologa i zabrał go na diagnostykę. Nie zdziwiła mnie diagnoza - marskość wątroby spowodowana oczywiście nadużywaniem alkoholu. Wymagał pilnego przeszczepu jednak nie kwalifikował się do niego ze względu na ciąg alkoholowy, który mimo poważnych objawów nie ustępował.

Ojciec został objęty opieką paliatywną. Co drugi dzień przychodziła do nas pielęgniarka aby się nim zająć. Co z tego, przyszła na chwilę, pogadała z ojcem, obróciła go razem ze mną i do widzenia. Wszelkie karmienia, zmiany pampersów, mycie spadało na mnie. Nawet nauczyła mnie leki podawać żeby miała mniej pracy.

Dzień za dniem to samo. W pewnym momencie chodziłam już jak zombie. Na lekcjach ucinałam sobie drzemki aby wrócić do domu i opiekować się ojcem.

- Coś ty mi dała? - krzyknął ojciec kiedy podałam mu łyżkę z zupą pomidorową - to jest paskudne.

Wiadomo, że była to pomidorowa zrobiona z koncentratu więc smak nie był imponujący. Jednak zawsze starałam się wszystko jak najlepiej doprawić.

- Tato zjedz chociaż trochę.

- Nie będę jadł tego gówna, zabieraj mi to stąd.

Tak mocno machnął ręką, że zupa którą trzymałam wylądowała na mnie. Kluski we włosach i za koszulką, wszystko w co byłam ubrana nadawało się do prania. Zostawiłam ojca i poszłam się ogarnąć. Oczywiście mogłabym ojca nie karmić, umarłby z głodu. Jednak nie jestem aż taką sadystką.

Następnego dnia spóźniłam się na pierwszą lekcję. Oczywiście nie odrobiłam zadania ani nie nauczyłam się. Pani Worthy postanowiła dziś pytać na ocenę. Zajebiście - mruknęłam pod nosem. Miała właśnie pytać z literatury starożytnej jako że mieliśmy już powtórki maturalne.

- To do odpowiedzi może numerek 5, Cecily Goldblood, weź proszę zeszyt chciałabym zobaczyć twoje zadanie.

No nie - pomyślałam w myślach, to będzie katastrofa. Podeszłam do biurka i podałam jej zeszyt.

- Dobrze Cecily to powiedz mi jakich mamy najsławniejszych pisarzy w starożytnej Grecji.

Stałam w ciszy, zastanawiam się co powiedzieć. Kojarzyłam jakiś pisarzy, ale nie będę udawać głupiej, jak to inni czasem robili. Dopóki nie byłam pewna odpowiedzi to nie odpowiadałam.

- No Cecily na pewno kogoś pamiętasz. - uśmiechnęła się do mnie pani Worthy.

- Nie pamiętam - powiedziałam cicho.

- Nic dziś nie powiesz? - popatrzyła na mnie zaskoczona - muszę wpisać ci ocenę niedostateczną, jesteś pewna? - pokiwałam głową, że rozumiem - zostań po lekcji na pięć minut.

Priceless FeelingsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz