7

103 5 1
                                    

Wstałam około dziewiątej i zeszłam na dół do kuchni. Postanowiłam zrobić sobie coś do jedzenia. Ubrałam się w legginsy i dres, który był wśród ubrań od Sarah.

- Dzień dobry Panno Goldblood - odezwała się kobieta stojąca przy kuchni - jak minęła noc?

- Dzień dobry, wyspałam się jak nigdy - uśmiechnęłam się do niej - Pani Dorothy dobrze myślę?

Kobieta pokiwała głową i odwróciła się w moją stronę. Nie była stara, mogła mieć maksymalnie pięćdziesiąt lat. Siwe pasma pokrywały jej ciemne włosy. Na twarzy widać było kilka zmarszczek, lecz były one raczej naturalne niż wywołane przez stres.

- Na co panienka ma dziś ochotę? Proponuję tosty francuskie mamy do tego świeże owoce.

- Może być, proszę pani - uśmiechnęłam się do niej ciepło.

- Mów mi Dorothy panienko, za chwilę śniadanie będzie gotowe.

- A mi proszę mówić Cecily, te formalności nie są potrzebne - zaproponowałam jej.

- Dobrze słońce, jeśli tak chcesz - wróciła do smażenia tostów.

***

Porcja, którą dostałam była ogromna. Po zjedzeniu połowy na prawdę przepysznego dania czułam się bardzo ospała. Udałam się do pokoju i wzięłam książkę, którą zabrałam z domu. Usiadłam na fotelu i rozkoszowałam się ciszą. Po przeczytaniu kilku rozdziałów wzięłam do ręki swój nowy telefon i otworzyłam listę kontaktów. Były tam numery telefonów do wszystkich moich braci oraz Camille i nawet Sarah.
Postanowiłam zadzwonić do Spencera. Po kilku sygnałach usłyszałam w telefonie głos mojego brata.

- Dzień dobry Cecily, jak się spało? - zapytał.

- Wyśmienicie Spencer, a jak się czuje Sarah?

- Wszystko u niej w porządku musi się trochę oszczędzać. Wybrałaś już tryb nauki?

- Tak. - odpowiedziałam pewnie.

- To dobrze porozmawiamy o wszystkim po obiedzie. Teraz możesz poszukać sobie online jakichś ubrań, butów, książek, kosmetyków zamówimy to co będziesz chciała. Do zobaczenia o czternastej Cecily.

Pożegnałam się z nim i rozłączyłam. Zrobiłam tak jak Spence mi przykazał. Poszukałam eleganckie ubrania i kilka rzeczy, które mi się przydadzą. Znalazłam śliczną torebkę, w której mogłabym nosić książki i inne przybory do szkoły. Postanowiłam, że chcę się dalej uczyć w szkole, zawsze to jakaś dodatkowa motywacja, żeby wyjść z domu. Spencer jak zapowiedział pojawił się na obiedzie. Dorothy przygotowała dla nas krem z warzyw oraz łososia gotowanego na parze. Wszystko to smakowało obłędnie i przy tym było bardzo zdrowe. Bracia wyjątkowo dbali o to. Po obiedzie przeszliśmy ze Spencerem do salonu. Usiadłam na miękkiej kanapie, natomiast Spencer zajął miejsce na jednym z foteli.

- Więc jaka jest twoja decyzja? - zapytał niemal, że od razu.

- Chcę iść do szkoły - odpowiedziałam pewnie.

- W porządku, czułem, że taka będzie twoja decyzja, zapisałem cię już do najlepszego liceum w okolicy. Możesz zacząć chodzić od poniedziałku, wszystko jest przygotowane.

- Czyli ogólnie rzecz biorąc nie miałam żadnego wyboru - zmarszczyłam brwi i utkwiłam swoje spojrzenie w moim bracie.

- Nie Cecily, jeśli chciałabyś abym zorganizował ci nauczanie domowe wystarczył by jeden telefon i wszystko byłoby załatwione. Jednak z tyłu głowy wiedziałem, że będziesz wolała się wyrywać z domu. Wbrew pozorom nie różnimy się aż tak bardzo - w jego oczach pojawił się ciepły błysk.

Priceless FeelingsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz