3

114 5 0
                                    

William ach kochany Will co mogę powiedzieć na jego temat. Jest moim najlepszym przyjacielem. Wspiera mnie cały czas, nie naruszając przy tym zbytnio mojej strefy komfortu. Na samym początku zastrzegłam sobie, żeby nie wspomagał mnie finansowo w jakiejkolwiek formie. Często spotykaliśmy się w tej niewielkiej kawiarence "u Boba" gdzie zatrudniłam się na wakacjach. Bardzo dobrze się dogadujemy, moglibyśmy spędzać 24 godziny na dobę a i tak nie przeszkadzalibyśmy sobie. Rozmawialiśmy ze sobą dość często, jest moją najbliższą osobą, nie da się ukryć.

- Halo? - odezwałam się do telefonu na którym wcześniej ukazał się numer księcia.

- Hej Cecy, spotkamy się dziś? - zapytał jakby lekko zestresowany.

- Czemu nie - odpowiedziałam, lubiłam wychodzić z domu w jego towarzystwie, choć zawsze jego ochroniarz przeprowadzał nas tak aby nikt nas nie przyłapał.

- Super, wpadnę do ciebie około 16.

- Oki, będę czekać, do zobaczenia - odpowidziałam i rozłączyłam się.

Przed 16 byłam już gotowa do wyjścia. Spięłam włosy w wysokiego koczka, założyłam szary sweter i czarne spodnie. Do tego więłam czarny płaszcz, który znalazłam w lumpeksie za śmiesznie niskie pieniądze. Tak ubrana zeszłam do drzwi.

- Gdzie idziesz? - odezwał się mój ojciec.

- Wychodzę się przejść - odpowiedziałam szybko.

- Po co? Powinnaś zająć się swoim ojcem. Nie pozwalam ci nigdzie wychodzić, zrób mi obiad. - powiedział donośnym głosem.

- Muszę przewietrzyć głowę, proszę - powiedziałam łagodnie, nie chcąc wywoływać awantury. - obiad jest gotowy wystarczy wsadzić do mikrofalówki.

Więcej się nie odezwał więc postanowiłam wyjść. Na podjeździe stało ciemnoniebieskie lamborghini. Skierowałam się w jego stronę. Od strony kierowcy otworzyły się drzwi i wysiadł Will. Na jego widok wszystko we mnie się uradowało. Podszedł do mnie i przytulił na powitanie co jeszcze bardziej podniosło mnie na duchu.

- Cześć piękna - powiedział z uśmiechem na ustach.

- Wasza książęca wysokość - ukłoniłam się.

Od razu zmienił wyraz swojej twarzy. Dobrze wiedziałam, że nie lubił gdy się do niego tak zwracałam.

- Też cię dobrze widzieć Will - uśmiechnęłam się.

Podszedł do drzwi pasażera i otworzył je tak abym bez problemów wsiadła. Zamknął je i zasiadł za kierownicą.

- Zabieram cię na małą przejażdżkę.

Popatrzyłam na niego z wdzięcznością. Wiedział, że to jest moja ulubiona forma spędzania wolnego czasu. Nie żadne kawiarnie czy tam kino, tylko podziwianie pięknego krajobrazu. Jechaliśmy już spory kawałek, słuchaliśmy naszej ulubionej playlisty stworzonej przy którymś spotkaniu. Siedzieliśmy w milczeniu. Patrzyłam w okno i rozglądałam się. Widziałam piękne domy, później bardziej wiejskie posiadłości, aż zostały tylko pola uprawne i las. Jechaliśmy pod jakąś górę. Kiedy dotarliśmy na szczyt przed nami rozpościerał się piękny krajobraz mojego małego miasteczka. Było to coś pięknego, widok z góry aż zapierał dech.
Postanowiliśmy wysiąść z samochodu. Podeszliśmy do ławeczki, która stała niedaleko i oglądaliśmy tą wyjątkową panoramę.

- Pięknie tu - wyszeptałam i położyłam głowę na jego ramieniu.

- Wiedziałem, że ci się spodoba - uśmiechnął się i przytulił mnie.

Położyłam rękę na jego klatce piersiowej żeby się podnieść.

- Dziękuję za wszystko - popatrzyłam mu prosto w oczy.

Priceless FeelingsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz