2

124 6 0
                                    

Udaliśmy się do kawiarenki niedaleko położonej od szkoły. Prawie wszystkie miejsca do których można było się udać znajdują się blisko niej. Przez całą drogę rozmawialiśmy jakbyśmy się znali całe życie. Chłopak był wyższy ode mnie, dokładnie o całą głowę. Weszliśmy do kawiarni i zajęliśmy miejsce w jednym z rogów. Zamówiliśmy sobie po kawie (na którą wydałam swoje marnie zarobione pieniądze) i dalej rozmawialiśmy w najlepsze. Nikt nie zwracał na nas uwagi. Chłopak specjalnie wybrał bardzo dyskretne miejsce.

- Ładnie tu, często tu przychodzisz Cecily? - zapytał chłopak.

Nie chcąc odpowiadać mu na to pytanie postanowiłam zmienić temat.

- Wiesz tak długo już rozmawiamy a nawet nie znam twojego imienia.

- Wybacz - odpowiedział i jakby lekko się zdziwił - jestem Edmund.

Popatrzyłam na niego z niemałym zdziwieniem. W życiu nie słyszałam takiego imienia, na pewno robi sobie ze mnie jaja tak samo jak inni ludzie.

- Na prawdę tak mam na imię - odezwał się widząc moją minę - na co dzień jednak korzystam ze swojego drugiego imienia, bo tak jest łatwiej.

Popatrzyłam z jeszcze większym zdziwieniem na niego. Po tym spotkaniu na pewno zostanie zmarszczka na moim czole.

- Szczerze mówiąc nie słyszałam nigdy takiego imienia - odezwałam się cicho.

- Tak myślałem, tylko proszę uśmiechnij się, wolę zdecydowanie bardziej jak się śmiejesz - wyszczerzył zęby.

- Okej - spróbowałam się uśmiechnąć co wyszło mi nieporadnie - ale dalej nie wiem, mam do ciebie mówić Edmund?

- Proszę nie, mów do mnie Will - poprawił ręką swoje idealnie ułożone włosy.

Popatrzył na mnie wzrokiem jakbym przez jego słowa miała uświadomić sobie, że go znam. Nie mógł się bardziej mylić. Nie miałam zielonego pojęcia kim on jest.

- Opowiesz mi coś o sobie? Kogoś mi przypominasz - dotknął mojej ręki zaciśniętej na filiżance z kawą.

- Niemożliwe, mieszkam tylko z ojcem - trochę się spięłam - pracowałam dorywczo na wakacjach, żeby mieć fundusze na studia, teraz w klasie maturalnej nie mam czasu jeszcze i na to - westchnęłam.

- Tata ci nie pomoże? - zapytał.

- Nie - ucięłam krótko.

Popatrzył na mnie jakby pierwszy raz widział taką istotę, on pewnie miał kupę forsy, wsparcia od rodziców i zapewne wykupione mieszkanie niedaleko Harvardu.

- A twoja mama? Nie martwi się o swoją córkę?

- Chyba nie bo nie żyje - odparłam.

Widząc minę Will'a mało nie wybuchłam śmiechem. Wyglądał jakby miała w nim eksplodować bomba. Wpuścił do ust tyle powietrza, że jeszcze trochę i by się udusił. Jego policzki przybrały kolor purpury. W pewnym momencie sama się wystraszyłam.

- Hej wszystko okej? - zapytałam.

- Tak - odpowiedział - przepraszam nie pomyślałem, że możesz jej nie mieć. To było pewnie trudne dla ciebie.

- Matka też miała mnie głęboko w poważaniu, żałowała że mnie urodziła. Wolała żebym była chłopcem. Ja byłam niepotrzebna.

Odwróciłam wzrok, żeby łzy rozpłynęły się po całej powierzchni oka tak aby żadna nie spłynęła mi po twarzy. Nie nawidzę tej osoby a dalej na jej wspomnienie robi mi się przykro.

- Przepraszam muszę już iść, muszę ogarnąć dom, zanim ojciec wróci.

- Okej, odprowdzę cię albo podrzucę cię moim samochodem - zaoferował Will.

Priceless FeelingsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz