1

198 6 0
                                    

Obudziły mnie odgłosy dochodzące z kuchni. W mojej głowie od razu wybrzmiało jedno słowo "znowu". Znowu rozpęta się piekło. Od jakiegoś czasu zawsze gdy ojciec wracał do domu kończyło się to źle dla mnie. Matka też nie była święta, ale ojciec nigdy nie podniósł na nikogo ręki gdy ona jeszcze żyła.

Z całej czwórki rodzeństwa byłam najmłodsza. Różnica między mną a najstarszym z braci była dość spora -  trzynaście lat. Spencer był najbardziej z nas wykształcony, rodzice dbali o niego by w przyszłości miał wielką firmę i mieszkał w najwyższym standardzie: ogromna willa, ochroniarze, prywatne samoloty. Wierzyli, że dzięki temu ich życie również się zmieni na lepsze.

Mój ojciec pracował jako zwykły pracownik korporacji na najniższym szczeblu, a matka była sekretarką w szpitalu wojewódzkim, więc moja rodzina nie była na skraju ubóstwa. Dla mnie było to idealne życie, jednak ich postrzeganie świata różniło się znacznie od mojego.

Moi pozostali bracia również uzyskali odpowiednie wykształcenie. Każdy z nich skończył studia na najbardziej prestiżowych uczelniach. Gdy byli młodsi również otrzymywali od rodziców wszystko co sobie wymarzyli. Między mną a Nicolasem było dziesięć lat różnicy, natomiast Olivier był sześć lat starszy.

Jak można się było spodziewać mój najstarszy brat dorobił się niezłego majątku na inwestycjach różnego kalibru. Od stawiania placów zabawach na małych osiedlach po budowę kilkudziesięciu piętrowych apartamentowców. Założył własną firmę i wciągnął do spółki młodszych braci. Jego firma jest znana na całym świecie, każdy pragnie współpracować z Goldblood Company.

Tak mam na nazwisko Goldblood. Cecily Goldblood. Nie ukrywam, że dzieciaki w podstawówce się ze mnie śmiały. Było także kilka przykrych incydentów.

- Sprawdźmy czy faktycznie ma złotą krew. - odezwał się jeden z chłopaków.

- Chodź dziewczynko. - odezwał się inny i złapał mnie od tyłu.

Próbowałam się wyrwać, lecz jak dziesięcioletnia dziewczynka mogła wyrwać się piętnastoletniemu byczkowi. Wołałam pomocy ale nikogo nie było w tej części szkoły. Rzadko kiedy ktoś przechodził przejściem między biblioteką a salą gimnastyczną, niestety tego dnia musiałam się tamtędy przedostać.

Jeden z chłopaków, wysoki szczupły blondyn z ukruszonym zębem wyciągnął z kieszeni nóż i zaczął obracać go między palcami.

- To gdzie chcesz słoneczko, żeby cię pokroić? - zaśmiał się.

Zaczęłam głośniej krzyczeć, a wtedy poczułam tylko ogromną rękę na moich ustach, która przeszkadzała mi też w normalnym oddychaniu.

Blondyn złapał moją rękę i podwinął rękaw bluzy do góry. Inny chłopak - jakiś bardziej napakowany i opalony brunet ją unieruchomił. W pewnym momencie poczułam jak po wewnętrznej stronie przedramienia od łokcia do nadgarstka zaczynają kapać pojedyncze krople krwi, które z każdą chwilą zaczęły tworzyć coraz to większy strumyk.

- Chyba ktoś tu z nas kłamie. - zaśmiał się blondyn - ewentualnie poczekajmy trochę dłużej może ona jest gdzieś głębiej i...

- Andreas przestań. - odezwał się chłopak który trzymał mnie od tyłu - ona zaraz zemdleje, zostawmy ją i chodźmy już stąd, przecież jak ktoś nas zobaczy będziemy mieć przejebane.

- Roy ma rację. - odezwał się brunet - posadźmy ją tu i się zwijajmy.

Blondyn tylko wzruszył ramionami i pchnął mnie na schody. Pamiętam, że byłam bardzo słaba, ale udało mi się doczołgać do higienistki, która przeraziła się na mój widok. Wylądowałam w szpitalu na obserwacji a po tym cudownym spotkaniu została mi przepiękna blizna na pół ręki. Oczywiście moi rodzice stwierdzili, że sama sobie wyrządziłam krzywdę i dostałam za to dwa tygodnie szlabanu na wszystko, chociaż i tak niewiele miałam tej wolności. Cała sprawa została zamieciona pod dywan - standard. Moi bracia już wyprowadzili się, więc o niczym nie mieli pojęcia.

Priceless FeelingsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz