14

77 4 0
                                    

Czułam jak zchodzi ze mnie znieczulenie. Powoli otwierałam powieki, które były okropnie ciężkie. Zobaczyłam Oliviera trzymającego mnie za rękę. Uśmiechnął się na mój widok.

- Witamy z powrotem Cecily Goldblood - zaśmiał się.

- Dzień dobry - odpowiedziałam.

Rozejrzałam się, na sali była reszta mojego rodzeństwa. Spence i Nick podeszli do mnie. Ten drugi pogłaskał mnie po głowie.

- Jak się czujesz? - zapytał Spencer.

- Dobrze, bywało zdecydowanie gorzej - zaśmiałam się, a Spence skinął głową - i co z moim szpikiem?

- Został pobrany i odpowiednio zabezpieczony, prawdopodobnie jest już u księżniczki.

Uśmiechnęłam się na te słowa, oby się tylko przydał - pomyślałam sobie.

Po kilku godzinach na obserwacji mogłam opuścić szpital. Wróciłam do domu razem z Olivierem. Tak jak się spodziewałam czułam lekki dyskomfort przy chodzeniu. Lekarka zalecała mi się oszczędzać przez dwa dni.
Usiadłam w salonie na swoim ulubionym miejscu. Włączyłam pierwszy lepszy film. Okazał się okropnie nudny. Wzięłam telefon do ręki i otworzyłam konwersację z Willem. Długo zastanawiałam się co napisać, nie chciałam mu powiedzieć o tym co się wydarzyło. Kilka razy zaczynałam wiadomość, lecz nic nie wydawało mi się odpowiednie. Zaczęłam wpatrywać się w krajobraz za oknem. Liście już opadły, były zgrabne w niewielkie kupki na trawie. Wszystko zaczęło się robić szaro-bure. Mój umysł się lekko zawiesił. Usłyszałam z oddali śmiech Bruna. Odwróciłam się w stronę wejścia i po chwili zobaczyłam Sarah z synkiem na rękach.

- Hej, jak się czujesz? - zapytała z uśmiechem.

- Trochę obolała, ale poza tym się cieszę, że mogłam coś zrobić - odpowiedziałam.

- Nie będziesz miała nic przeciwko gościom? - zmierzyła mnie wzrokiem.

Pokręciłam głową, a Sarah skinęła głową. Była tak bardzo podobna w zachowaniu do Spencera, że było to aż lekko przerażające. Na szczęście różniło ją to, że potrafiła się uśmiechnąć. Wycofała się z wejścia i skinęła głową do osoby stojącej za ścianą. Nie minęła sekunda a w wejściu stanął Will z ogromnym bukietem intensywnie czerwonych róż. Spojrzałam na jego twarz, ujrzałam tam mieszankę wdzięczności i ulgi. Był ubrany w piękny garnitur, ale jego włosy zdradzały, że nie miał zbyt dużo czasu dla siebie. Podniosłam się do pozycji siedzącej i próbując wstać skrzywiłam się.

- Nie wstawaj proszę - podbiegł do mnie Will i z powrotem posadził mnie na łóżku - to dla ciebie moja miła.

- Piękny bukiet - westchnęłam nad bukietem, który mi podał.

- Dla ciebie to i tak za mało, za to co zrobiłaś dla naszej rodziny należy ci się każde bogactwo tego świata - Will dotknął mojego kolana.

- Bardzo chciałam pomóc, serce mi się rozdzierało gdy widziałam twój smutek - pogładziłam go po policzku.

- Oj Cecy - delikatnie musnął moje usta jakbym była zrobiona z cienkiego szkła - jesteś najwrażliwszą osobą jaką znam, jesteś gotowa pomagać wszystkim i nic w zamian nie oczekiwać, jesteś niesamowita, kocham cię i chcę spędzić z tobą resztę życia - przełknął ślinę i klęknął przede mną, wyciągnął z kieszeni nieduże czerwone pudełeczko - uczynisz mi ten zaszczyt i zostaniesz moją żoną?

Próbowałam przetworzyć jego słowa. Miałam wrażenie, że to wszystko jest snem. Gdy dotarł do mnie sens jego słów z moich oczu popłynęły łzy wdzięczności. Płakałam i uśmiechałam się na zmianę.

Priceless FeelingsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz