2.Zebranie rodzinne

1.5K 45 9
                                    

Perspektywa Dylana

Vincent właśnie zawołał nas wszystkich do salonu na zebranie rodzinne. Gdy byliśmy już wszyscy na dole w końcu odezwał się Vincent.
- Mamy siostrę. - Powiedział spokojnie Vince.
- CO?!!! - Odezwałem się krzykiem.
- Dylan nie krzycz. - Zaś odezwał się Vincent.
- ALE JAK ON MA SIĘ NIE DRZEĆ SKORO TERAZ DOWIADUJEMY SIĘ, ŻE MAMY SIOSTRĘ?!!! - Teraz odezwał się Tony.
- Tony uspokój się. - Nosz Kurwa ja zaraz z nim nie wytrzymam.
- Zamieszka z nami? - To pytanie zadał Shane.
- Tak. Ja po nią pojadę. - No nieeeeee.
- Vincent to nie jest nasza siostra. - Powiedziałem, bo już się trochę uspokoiłem.
- Dylan to jest nasza siostra.

Perspektywa Willa

Gdy Vincent powiedział nam, że mamy siostrę to nie mogłem w to uwierzyć. W końcu zadałem to pytanie, które mnie dręczyło od momentu, gdy się dowiedziałem, że mam siostrę.
- A jaka ona jest?
- Nie wiem Will. Nic o nie mnie wiem.
- A wiesz chciaż jak ma na imię? - To pytanie zadał Shane.
- Hailie. Hailie Monet. - Po tych słowach wszyscy zamilkli i poszli do pokoi.

SKIP TIME W SAMOLOCIE
Perspektywa Hailie

Gdy byłam w samolocie moich braci od razu wyjęłam laptopa i zaczęłam odpisywać na wszystkie maile. Lot miał trwać około 8 godzin więc miałam czasu coraz mniej. W połowie lotu odpisałam na prawie wszystkie maile, więc gdy skończyłam zaczęlam odpowiadać na wiadomości z telefonu. Ledwo zaczęłam, a stewardesa już prosiła o zapięcie pasów, bo lądujemy. Gdy wylądowałam wyszłam z samolotu i ruszyłam do odprawy, a po 5 minutach dostałam wiadomość od nieznanego numeru.

Chat Hailie i Nieznanego numeru

- Czekaj przy aptece w hali przylotów.
- Kto piszę?
- Vincent Monet.
- Dobrzę.

Koniec chatu Hailie i Vincenta

Tak jak napisał mi najstarszy z braci tak też zrobiłam. Po niecałej minucie byłam już pod apteką. Nagle poczułam czyjąś rękę na moim ramieniu i zamiast się obrucić to się spiełam. Vincent za to jak poczuł, że się spiełam to mnie obrócił, abym stała teraz do niego przodem.
- Hailie Monet tak? - Zapytał mnie Vincent.
- Owszem. A ty to Vincent Monet tak?
- Tak to ja, jednak prosił bym cię abyś nie mówiła do mnie imieniem i nazwiskiem.
- Rozumiem. - Powiedziałam oficjalnie jak zawsze zresztą.
- Okej więc chodźmy do samochodu. - Powiedział Vincent i ruszył przed siebie, a ja ruszyłam za nim. Gdy doszliśmy do samochodu Vincenta włożyłam swoją walizkę do bagażnika i usiadłam na miejsce pasażera. Na początku nic się nie odzywaliśmy co mi nie przeszkadzało lecz po 10 minutach w końcu się odezwał.
- Będziemy jechać dwie godziny więc chciałbym omówić z tobą wszystkie zasady panujące w naszym domu.
- Słucham więc.
- Zacznijmy od tego, że jak coś się dzieje to masz nas o tym informować.
- Przepraszam, że ci w tej chwili przerwę Vincencie ale w jakim sęsie „ jak coś mi się dzieje ”?
- W sęsie takim, że masz nas informować jak czujesz się źle fizycznie lub psychicznie.
- Dobrzę rozumiem.
- Drugą rzecz to jest brak chłopaków, ponieważ uważam, że jesteś za młoda. - Po tych słowach spojrzał na moją reakcję lecz nic nie zobaczył z powodu mojej pocer face.
- Kolejna rzecz to informuj nas o każdym twoim wyjściu. - Ja tylko kiwnęłam głową a potem zaczął dzwonić telefon Vincenta.
- Przepraszam cię Drogą Hailie ale muszę odebrać. - Powiedział i odebrał telefon.
- Halo?
- Co? Jak to?
- Jak ma na imię?
- Dobra do usłyszenia. - Po Vincenta tonie głosu już wiedziałam o co chodziło, a mianowicie o moją matkę.

Hailie Monet - Szefowa OrganizacjiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz