Lou nie wierzył, że dziwne hobby Nialla uratuje mu teraz życie. Siedział w swoim pokoju i na laptopie szukał tej nieszczęsnej aukcji. Po chwili znalazł to, co szukał. Z dostawą na następny dzień. Zmierzył obwód swojego brzucha i wpisał wartość w odpowiednią rubrykę. Od razu wybrał wszystkie możliwe wielkości. Nigdy nie spodziewał się, że będzie kupować sztuczny brzuch ciążowy.
Zeszedł jeszcze na dół po coś do picia. Lottie i Fizzy sprzątały właśnie po kolacji. Jay była urażona, że Harry przyjechał do Donny, ale nie wszedł się nawet przywitać. Co miał jej niby powiedzieć? Że wpadł tylko by poprosić go o rękę? Czujecie ten sarkazm? Nie wspomniał też, że alfa będzie jutro w Doncaster.
- Jutro przyjdzie do mnie paczka. Jest już opłacona. - poinformował Marka, który miał jutro dzień wolny.
W czwartek, gdy był w pracy, dostał od Harry’ego SMS.
"Najbliższa sobota 11.00 godzina. Pamiętaj, by załatwić świadków."
Louis przełknął ślinę. To się stało jeszcze bardziej realne.
Po pracy zapytał się Zayna czy jest zajęty w weekend. Mulat odpowiedział, że nie ma jakichś konkretnych planów.
- Spotkajmy się w sobotę przed tą włoską knajpą przy urzędzie miasta. Mam do ciebie ważną sprawę.
- Jakieś konkrety? - zapytał podejrzliwie Zayn i zaciągnął się papierosem.
- Bądź o 10.30. Ubierz się ładnie i zabierz ze sobą dowód osobisty.
- Będziemy coś świętować? Nie masz przecież urodzin.
- Można powiedzieć, że będziemy świętować. Więcej dowiesz się już na miejscu. Muszę jeszcze namówić Nialla.
- Powiedz mu, że stawiasz jedzenie i drinka, a na pewno będzie. - stwierdził mulat.
W domu czekała na niego już paczka. Wziął ją na górę do swojego pokoju. Zamknął drzwi i rozpakował zawartość. W środku było sześć silikonowych pasów. Odpowiednio jeden dla każdego miesiąca ciąży od 4 do 9 miesiąca. Szatyn nie mógł się powstrzymać i przymierzył największy rozmiar. To nie było nawet takie ciężkie. Trochę się namęczył, by dobrze dopasować położenie protezy. Przejrzał się w lustrze. Był zdziwiony, że to jest tak dobrze zrobione. Nawet odcień tworzywa doskonale pasował do koloru skóry omegi. Nawet jakby podwinęłaby mu się bluzka, to nikt nie powinien się zorientować, że to oszustwo. Jego omega była przyjemnie ukontentowania na własne odbicie w lustrze.
Trochę się namęczył, by ściągnąć to ustrojstwo. Pamiętał, że Harry mówił, że Gemma jest w 4 miesiącu ciąży. Zostawił najmniejszy rozmiar, a resztę schował z powrotem do kartonu i ukrył pod łóżkiem.
W piątek był cały podenerwowany. Harry co chwilę pisał mu wiadomości. Poinformował, że załatwił obrączki, zamówił stolik dla czterech osób w restauracji, upewniał się, czy omega ma odpowiedni strój i wiele, wiele innych. Każdy SMS jeszcze bardziej go stresował.
Założył też dzisiaj sztuczny brzuch. Miał na sobie sweterek oversize i nie było nawet widać różnicy w wyglądzie omegi. Wszystko było ok, do czasu aż jedna z pociech nie podbiegła i nie przytuliła się do Louisa. Dziewczynka, odrywając się od szatyna, zapytała, czy opiekun też będzie miała dzidzię tak jak jej mama. Louis się zmieszał. Zayn zaczął się śmiać, że Tomlinson powinien schudnąć, skoro szczeniak pomyślał, że jest w ciąży.
Po powrocie z pracy Jay obwieściła, że jadą z młodszym rodzeństwem do dziadków na weekend. Bliźniaczki zapowiedziały, że wybierają się na urodziny do koleżanki z klasy. W domu miały zostać tylko Lottie i Fizzy. Znając życie i ich nie będzie. To trochę uspokoiło omegę. Mógł przełożyć w czasie konfrontację z mamą. Nadal nie miał pomysłu jak wyjaśnić jej to, że weźmie ślub z Harrym i to tak nagle.
CZYTASZ
Omega and the City
FanfictionLouis jest małą omegą z niewielkiego miasteczka, ale z dużym bagażem doświadczeń. Jest też Harry, u którego omega ma wielki dług. Jednak przyjdzie taki dzień, że Styles poprosi go o niecodzienną pomoc. A kim byłby Lou, gdyby mu odmówił. W taki sposó...