Rozdział 20

770 39 1
                                    


Zayn był naprawdę szczęśliwy tego dnia. Miał wszystkie najważniejsze dla siebie osoby wokół siebie. Jednak w głowie miał też słowa Harry’ego. Porozmawiaj z Liamem. Sam Payne był trochę wycofany. Wolał obserwować wszystko z boku. Nawet gdy wrócili do mieszkania alfy, Zayn miał wrażenie, że Liam błądzi za nim spojrzeniem.

Omega rozsiadł się na kanapie z Brutusem na kolanach. Pomyślał, że to jest ten czas, by w końcu szczerze porozmawiać z alfą. Wolał wiedzieć, jakie są zamiary starszego wobec niego. Niby się połączyli, ale Liam zrobił to, bo mulat go o to błagał podczas swojej gorączki. Może o to chodziło. Żałował pochopnie podjętej decyzji?

- Um, Liam? - Zayn nagle stał się mniej pewny.

- Tak kochanie? - alfa właśnie napełniał automatyczny podajnik na karmę dla kotów. Wstał i skupił całą uwagę na omedze.

- O czym myślisz? - zapytał, głaszcząc Brutusa za uchem.

- Och, zauważyłeś. - stwierdził jedynie i odłożył worek z karmą do szafy.

- Trudno tego nie zauważyć. - mruknął młodszy.

- O czym rozmawiałeś z Harrym rano? - zapytał Liam, podchodząc w końcu do omegi. Nie dawało mu to spokoju od rana.

- Chciał wiedzieć, czy nie zrobiłeś czegoś wbrew mojej woli. - powiedział szczerze Zayn.

- Harry jest bardzo opiekuńczy wobec ciebie.

- Harry chyba już taki jest. Jesteś o to zły? - zapytał Malik, nie bardzo wiedząc, co chodzi alfie po głowie.

- Nie słońce. Po prostu niepokoiłem się, że... nieważne... - mruknął. Relacja jego omegi ze Stylesem cały czas go niepokoiła. Alfa też czuł się niepewny co do ich związku.

- Jesteśmy tylko przyjaciółmi, Lee. Przysięgam. Harry nadal pozostawał moim opiekunem do tego czasu. To chyba normalne, że pilnował, by było ze mną wszystko dobrze, prawda? - zapytał. Sam nie widział nic dziwnego w zachowaniu lokowatego, ale zaczynał rozumieć, jak to mogło wyglądać w oczach Liama. - Harry nie widzi świata poza Louisem. Możesz być o to spokojny, alfa.

Oczy Payne lekko zabłysnęły szczęściem, gdy młodszy tak go nazwał.

- Jeżeli tak twierdzisz, to nie pozostało mi nic innego, jak ci zaufać. - stwierdził.

- Um Lee... Jest jeszcze coś, o czym rozmawialiśmy, ale Harry kazał mi iść z tym do ciebie. - wydusił w końcu. Naprawdę stresował się tą rozmową.

Liam przysiadł koło omegi i złapał dłonie Malika w swoje. - Co się dzieje kochanie. Czuję twój niepokój i nie podoba mi się to. - potarł kciukiem wierzch dłoni młodszego. Mulat na chwilę spuścił wzrok, by spojrzeć na ich połączone dłonie. Dobrze razem wyglądały, jakby były do siebie stworzone.

- Nie zabezpieczyliśmy się. Chciałbym wiedzieć, czy chcesz, bym przyjął zastrzyk.

Liam zaprzestał głaskania omegi.

- To nie jest moja decyzja Zayn. To twoje ciało i to ty decydujesz. Jeżeli zechcesz wziąć ten zastrzyk, to będzie ok. Jeżeli zechcesz tego nie robić, też tak będzie. Przyjmę wszystko, co mi dasz.

- Naprawdę? - Zayn uniósł wzrok na alfę przed nim, a jego warga zaczęła drżeć. - Jeszcze nikt nigdy nie dał mi wyboru. - wydusił, wyrywając dłoń z uścisku alfy, by otrzeć spływające łzy.

- Oczywiście kochanie. Jesteśmy w tym razem. Nie mam prawa sam zadecydować. Ale jeżeli zechcesz mieć ze mną szczeniaki, to będę najszczęśliwszą alfą na świecie, słońce.

Omega and the CityOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz