Louis niemal wyskoczył z auta. Tak bardzo chciał zobaczyć się z Zaynem. Po pierwsze nie widzieli się dwa i pół miesiąca. Po drugie, zaniepokoiło go to, co powiedział Harry. Miał nadzieję... Nie, Lou wiedział, że Harry zapewni Malikowi odpowiednie wsparcie mentalne do tego czasu.
W końcu na własnej skórze przekonał się, że lokowaty jest najbardziej empatyczną osobą, jaką spotkał. Do tego Hazza wiedział, jak uspokoić przerażoną omegę. W końcu miał doskonałe doświadczenie po atakach paniki Louisa.
Louis nie zdążył zrobić pięciu roków, a jego nogi zrobiły mu psikusa. Poślizgnął się na mokrym chodniku. Upadłby, gdyby nie silne ramiona Liama. Alfa przeraził się nie na żarty. Serce niemal wyskoczyło mu z piersi.
- Dziękuję. - mruknął speszony szatyn. Sam się wystraszył. Stanął na równe nogi i poprawił sweterek.
- Boże, nigdy więcej. Jesteś w ciąży! Musisz uważać! - Liam jeszcze w windzie nie potrafił dojść do siebie po tym wydarzeniu.
- Nic mi nie jest. - Louis po raz trzeci zapewnił alfę, że wszystko z nim ok.
- Może... Lepiej będzie, jeżeli nie pójdziesz teraz tam? Emocje w ciąży są niewskazane. - Liam obawiał się o zdrowie ciężarnego. Zwłaszcza że coraz bardziej zaczynał wierzyć w teorie Normy.
Louis jedynie spojrzał na Payne niezrozumiałe, gdy winda się zatrzymała. Od razu wyszedł z pomieszczenia. Już na korytarzu czuł uspokajające feromony bruneta.
Norma siedziała przy biurku zirytowana. Przykładała do ust chusteczkę. Zapach szefa drażnił jej wrażliwe w ciąży zmysły. Cały czas ją mdliło. Ale co tam. Przynajmniej w końcu rządy tego cholernego Tomlinsona się skończą. A właśnie, o wilku mowa.
- No proszę, proszę. Wezwał cię, by osobiście się ciebie pozbyć? Szybko się tobą znudził... - prychnęła tym swoim wrednym tonem.
- Nie wiesz, o czym mówisz, więc się nie odzywaj. - Louis nie miał ochoty na zatyczki słowne z Normą. Zayn był teraz ważniejszy.
Dziewczyna zagrodziła mu drogę. Louis warknął na dziewczynę ostrzegawczo. W normalnych warunkach po prostu przepchnąłby się przez nią. No ale po pierwsze musi grać ciężarnego. Po drugie, miał tyle przyzwoitości, by nie szarpać się z omegą, która naprawdę jest w ciąży.
- Wybacz, ale szef zakazał mu przeszkadzać. Nie ma go dzisiaj dla NIKOGO! - dziewczyna założyła dłonie na piersi.
- Jak wolisz... - Louis prychnął i wyciągnął telefon z torby. Jedno połączenie od Lottie... Później oddzwoni. Wybrał numer męża.
Po chwili Louis już był w gabinecie i pocieszał Zayna, który znów się rozpłakał na widok przyjaciela.
Harry był niepewny reakcji Louisa, na to, co zrobił, by uspokoić Zayna. W końcu zrobił coś, co powinno być zarezerwowane jedynie dla jego omegi. Louis jedynie uśmiechnął się do bruneta i bezgłośnie powiedział dziękuję.
Louis naprawdę był wdzięczny swojej Alfie. Poza tym ich reakcja była silna i omega była jej pewna. Zwłaszcza po ich ostatniej wspólnej gorączce i rui. Dodatkowo po połączeniu, stał się bardziej pewny swojej wartości w oczach alfy i innych osób.
- Byłem głupi, wchodząc w ten związek. On zabrał mi wszystko. Całe oszczędności poszły na zakup tego domu. To miało być nasze gniazdko po... Cholera, jaki byłem głupi. Otumanił mnie wizją miłości i wspólnej przyszłości. Ślub, szczeniaki... Zgodziłem się, by papiery notarialne były na niego. Wiadomo, to lepiej wygląda, gdy w papierach widnieje alfa. I dla banku i dla skarbówki. - Louis zdołał namówić Zayna do powiedzenia, co się stało. To, co mówił Zayn, coraz mniej się podobało i Harry’emu i jego mężowi.
CZYTASZ
Omega and the City
FanfictionLouis jest małą omegą z niewielkiego miasteczka, ale z dużym bagażem doświadczeń. Jest też Harry, u którego omega ma wielki dług. Jednak przyjdzie taki dzień, że Styles poprosi go o niecodzienną pomoc. A kim byłby Lou, gdyby mu odmówił. W taki sposó...