Rozdział 16

736 45 13
                                    

Louis siedział na łóżku i czekał na Harry’ego. Czuł ulgę, wiedząc, że Zayn jest bezpieczny za ścianą. Dodatkowo na najbliższe dwa dni w kolejnym pokoju gościnnym miała być Lottie.

To wszystko miało eden zasadniczy minus. Znów musiał na okrągło nosić protezę. A w tym tak bardzo niewygodnie się śpi. Zwłaszcza że jego mąż miał zwyczaj przytulania się do niego. Przecież on się ugotuje...

Alfa wszedł do sypialni, a woda jeszcze ściekała z jego kosmyków. Seksowny...

To była pierwsza myśl bruneta, gdy spojrzał na swojego partnera. Omega siedziała po turecku w jego koszulce i przygryzała wargę.

- Jak się trzyma Zayn? - Zapytał Louis, wyczuwając pozostałość zapachu przyjaciela na Alfie. Zielonooki przysiadł się do niego.

- Cały czas przejmuje się tym, że sprawia nam problemy.

- Przepraszam za to... - zaczął Louis, ale Harry szybko przerwał to, składając pocałunek na wąskich wargach.

- Ty też nie zaczynaj. Wszystko jest w idealnym porządku. To mieszkanie, przynajmniej na najbliższy tydzień, w końcu nabierze życia i domowej atmosfery. A potem Lottie sprawi, że posmakuje też trochę studenckiego życia.

- No tak, przeprowadzka. - mruknął i odchylił głowę, gdy alfa złożył mokry pocałunek na jego szyi.

Część ich rzeczy była już spakowana. W ciągu dwóch dni ekipa miała skończyć ostatnie poprawki. Omega już nie mogła się doczekać, by tam zamieszkać. To był dom idealny. Dla nich i szczeniaka.

- Nie wiem jeszcze, jak ogarnąć wyjazdy do kliniki. Zayn może zacząć zadawać pytania. - przyznał.

Harry przez chwilę zajęty był wykonywaniem nowej malinki na szyi omegi. Po chwili oderwał usta od sino-czerwonej skóry męża.

- Już o tym myślałem. Zayn poczuje się lepiej psychicznie, gdy nie będzie czuł, że od kogoś zależy. Do tego potrzebuję pracy. Tak jakoś się składa, że od kilku miesięcy szukam kogoś na stanowisko sekretarki. - przyznał.

- Miałby zająć miejsce Normy? - Louis musiał się upewnić, że dobrze zrozumiał słowa męża.

- Dokładnie. - potwierdził brunet. - Wiesz, że wyglądasz dzisiaj cholernie gorąco? - zapytał zielonooki.

- Czyżby? - Louis nie byłby sobą, gdyby nie podjął się słownej grze z alfą.

- Oj tak. Strasznie mnie kręci, gdy nosisz moje koszulki.

- Czyżbyś na coś liczył, Alfo? - zapytał retorycznie, przejeżdżając palcami po rozgrzanej skórze na torsie i brzuchu Harry’ego. Uwielbiał jego tatuaże.

- Ja nie liczę. Dobrze wiem, że to dostanę. - Warknął, przewracając omegę na plecy i zawisając nad nim.

- Och... Jaki zaborczy... - Omega przejechała paznokciami po plecach alfy.

- W stosunku do ciebie? Zawsze...

- No nie wiem, czy dam radę z tym. - wskazał palcem na wybrzuszenie pod swoją koszulką.

- W pewnym sensie to mnie kręci. Za jakiś czas sprawie, że on będzie prawdziwy.

Alfa zanurkował pod koszulkę omegi i jednym płynnym ruchem ściągnął z niego wilgotną bieliznę.

Pięknie pachniesz. - zachwycił się, przykładając koronkowe majtki do nosa.

Louis zagryzł wargi i odwrócił wzrok zawstydzony.

XXX

Zayn zakrył uszy poduszką. W pierwszym momencie przestraszył się, że Louisowi dzieje się krzywda. Kto normalny tak się drze. Kurde, to już druga godzina. Ile można? Styles ma akumulatorki w kutasie czy co?

Omega and the CityOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz