Rozdział 10

761 33 2
                                    

Harry wszedł z Louisem do budynku. Od razu skupili na sobie spojrzenia innych. Wieść, że Harry i Louis są małżeństwem, rozniosły się ekspresowo. Każdy był ciekawy tego, kim jest najbardziej tajemniczy udziałowiec w firmę.

Harry jak zawsze witał się z napotkanymi pracownikami. Starał się też szybko przedostać do windy. Chciał oszczędzić omedze stresu. Sam Louis wydawał się spokojny i zrelaksowany za zewnątrz. W środku powtarzał sobie, by stać prosto, uśmiechać się i nie mówić niczego głupiego.

Ta gra zadziałała. Każdy postrzegał omegę za pewną siebie. Omegi z zazdrością patrzyły na szczęśliwego Louisa w objęciach najlepszej partii w korporacji. Alfy za to z daleka podziwiały urodę omegi. Nic dziwnego, że Harry tak ukrywał tak piękny kwiat.

Louis odetchnął z ulgi, gdy znaleźli się sami w windzie. Brunet objął omegę i pocałował w czoło.

- Doskonale sobie poradziłeś. - szepnął mu.

- Chyba minąłm się z powołaniem. Powinienem być aktorem.

Zielonookiemu przemknęło przez myśl, że omega nadawałaby się na gwiazdę porno. Z dźwiękami, jakie wydawał w nocy, jak nic byłby idealny. Powstrzymał się jednak przed dalszym rozmyślaniem o tym. Musieli się od siebie odsunąć, bo winda zatrzymała się na drugim piętrze.

Drzwi się rozsunęły i stanął w nich alfa. Omega przełknęła ślinę. Liam wyglądał na jeszcze bardziej przerażonego niż omega.

- Dzień dobry. - przywitał się Louis. Z jakiegoś powodu nie czuł strachu, a wstyd z powodu tego, co wydarzyło się wczoraj.

- Dzień dobry. Jeszcze raz przepraszam za... - zaczął Payne, wchodząc niepewnie do windy.

- Nic się nie stało. Po prostu o tym zapomnijmy. - poprosił niebieskooki.

- Lou, chyba nie mieliście okazji poprawnie się poznać. To Liam Payne. Mój asystent i przyjaciel ze studiów. - wtrącił Harry.

- Liam? Ten Liam od miodu i kotków? - zapytał szatyn, przypominając sobie pewną opowieść, jaką uraczył go kiedyś Styles.

- O nie... To będzie chodzić za mną do końca życia... - jęknął Payne, przecierając dłonią twarz. Nadal nie wierzył, że zgodził się na ten zakład. - To była najgłupsza rzecz, jaką kiedykolwiek zrobiłem.

Omedze świeciły się oczy z rozbawienia. Zawsze go to bawiło. Teraz jeszcze bardziej, gdy miał przed oczami, jak wygląda osoba, która to zrobiła.

- Jesteś moim bohaterem. - zaśmiał się omega. - Już cię lubię. - przyznał młodszy.

Liam uśmiechnął się nieznacznie. Chyba jednak nie spieprzył tej znajomości od samego początku.

- Powiedz mi, dlaczego akurat miód? - zapytał niebieskooki.

- Byłem pijany i nie myślałem jasno. Siedziałem tydzień w szpitalu. Musiałem przyjmować zastrzyki na tężec i wściekliznę...

- Ale uratowałeś kotki?

- Tak. Nadal są ze mną. Cała piątka.

- Harry, musimy go odwiedzić. Chcę je zobaczyć i poznać kilka nowych opowieści z waszego życia studenckiego. - poprosił Louis.

- Jasne kochanie. Ale pamiętaj, że mam numer do Zayna i się odwdzięczę tym samym. - zagroził Zielonooki.

- Pfi. Nic na mnie nie znajdziesz. Jestem bez skazy. - zaśmiał się szatyn.

- Zobaczymy. - mruknął alfa, chwytając za telefon.

- Nie boję się twoich gróźb. - prychnął i z powrotem skupił się na rozmowie z Liamem. Chciał dowiedzieć się więcej o młodzieńczych błędach alfy.

Omega and the CityOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz